Karcer - Grzegorz Juszczak

Karcer - Grzegorz Juszczak

 

Dawne więzienie stało się domem dla ocalałych. Zrobią wszystko, by przetrwało.

Rok 2147, tereny Stanów Zjednoczonych Ameryki. Sto lat wcześniej wojna atomowa niszczy znany dotąd ludziom świat. Ocaleni robią, co mogą, by przetrwać na skażonej i napromieniowanej planecie.

Charyzmatyczna naczelnik Brass przewodzi społeczności, która za dom obrała sobie dawne więzienie stanowe koło zrujnowanej Atlanty – Karcer. Jego mieszkańcy codziennie muszą bronić się przed menelsami – zmutowanymi, bezmyślnymi, za to nadnaturalnie rozwiniętymi fizycznie istotami, dotkniętymi przez promieniowanie.

Jeden z brutalnych ataków hordy zbiega się w czasie z zaginięciem patrolu z Karceru. Specjalna grupa zostaje wysłana na poszukiwania, nie wiedząc, co czeka na nich poza bezpiecznymi murami… Już wkrótce ocaleni będą musieli stawić czoła znacznie poważniejszym wyzwaniom niż walka z mutantami. Prawdziwy wróg dopiero nadciąga.



„Karcer” Grzegorza Juszczaka to powieść, która wciąga już od pierwszych stron, przenosząc czytelnika do mrocznego, postapokaliptycznego świata, w którym wojna atomowa nie tylko zniszczyła cywilizację, ale i przemieniła Ziemię w niezdatne do życia pustkowie. Rok 2147, a garstka ocalałych ludzkości, zamieszkuje betonową ruinę dawnego więzienia – Karcer – w której starają się przetrwać, walcząc z mutacjami, chorobami i nieustannym zagrożeniem ze strony innych ocalałych.

Fabuła książki toczy się wokół grupy bohaterów, którzy muszą zmierzyć się z atakami menelsów – zmutowanych istot, które po wojnie nuklearnej stały się brutalnymi, prymitywnymi bestiami. Jednak nie tylko te przerażające stwory stanowią zagrożenie. Wkrótce okazuje się, że prawdziwym wrogiem są ludzie, którzy gotowi są zrobić wszystko, by przejąć kontrolę nad tą zniszczoną ziemią. Kiedy zaginie patrol rozpoznawczy, grupa bohaterów wyrusza na niebezpieczną misję, która szybko staje się walką o przetrwanie.

Juszczak udowadnia, że potrafi wykreować oryginalny świat, pełen niebezpieczeństw i tajemnic, które wciągają w akcję. Mieszkańcy Karceru, zamknięci w murach starego więzienia, żyją w poczuciu nieustannego zagrożenia, jednocześnie starając się odnaleźć resztki normalności w tym zniszczonym świecie. Karcer, jako schronienie przed nieustannymi atakami menelsów, jest także miejscem, w którym rozwija się napięcie między tymi, którzy mają nadzieję na odbudowanie cywilizacji, a tymi, którzy gotowi są przejść po trupach, by zdobyć władzę.

Jednym z ciekawszych aspektów książki jest kreacja głównych bohaterów, w tym naczelnika Brass, charyzmatycznej liderki, która staje na czele społeczności, starając się utrzymać porządek w tym brutalnym świecie. Brass jest postacią pełną sprzeczności – silną, ale jednocześnie pełną wątpliwości co do przyszłości swoich ludzi. Wzbudza szacunek, ale też budzi pytania o to, jak daleko się posunie, by zapewnić przetrwanie swojemu ludowi.

Juszczak, mimo że osadza swoją powieść w klasycznych ramach post-apokalipsy, wnosi do niej świeży powiew dzięki interesującym pomysłom fabularnym. Sceny akcji, pełne dramatyzmu i napięcia, są przemyślane i dynamiczne. Z jednej strony mamy brutalne starcia z menelsami, które przywodzą na myśl klasyczne motywy post-apokaliptyczne, z drugiej strony pojawiają się zaskakujące zwroty akcji związane z ludzkimi antagonistami, co sprawia, że książka nie jest jednowymiarowa.

Niemniej jednak, książka ma swoje wady. Przede wszystkim, niektóre elementy fabularne wydają się schematyczne, a sama historia momentami przypomina rozwiązania znane z popularnych seriali, jak chociażby „The Walking Dead”. To niestety wpływa na oryginalność powieści. Dodatkowo, niektóre dialogi, zwłaszcza te w mniej wyrafinowanym stylu, mogą wywołać u niektórych czytelników wrażenie, że postacie brzmią sztucznie, szczególnie w momentach bardziej emocjonalnych.

Pomimo tych drobnych mankamentów, „Karcer” to książka, która z pewnością zaspokoi głód fanów post-apokalipsy. Juszczak wykreował niezwykle mroczny, pełen napięcia świat, w którym walka o przetrwanie to nie tylko walka z mutantami, ale także z ludzką naturą. Zakończenie książki, pełne nieoczekiwanych zwrotów, sprawia, że trudno oderwać się od lektury i chce się poznać dalszy ciąg historii.

Podsumowując, „Karcer” to debiut, który wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć. Choć nie jest pozbawiony pewnych niedociągnięć, to z pewnością jest propozycją, która zasługuje na uwagę miłośników literatury post-apokaliptycznej. Z niecierpliwością czekam na kontynuację, by zobaczyć, w jakim kierunku rozwinie się ta fascynująca historia.

Moja ocena: 5/10

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska


Wydawnictwo: Novae Res

fantasy, science fiction

Data wydania: 2024-11-07

Liczba stron: 336

ISBN: 9788383733241


 

Neom - Lavie Tidhar

Neom - Lavie Tidhar

 

Fascynująca powieść, która przenosi nas do niezwykłego megamiasta przyszłości, gdzie inteligentne maszyny przemierzają pustynię w poszukiwaniu sensu, a sztuka potrafi być groźniejsza niż najpotężniejsza broń.

Neom to miejsce, które dla jednych jest futurystyczną baśnią pełną technologicznych cudów, a dla innych chaotycznym miastem na wybrzeżu Morza Czerwonego, bramą prowadzącą z Ziemi w kosmos. Dla wielu to jednak po prostu dom, jedyny, jaki znają.

Młody sierota Elias marzy o opuszczeniu Ziemi, przyłączając się do karawany w nadziei na zdobycie środków na podróż w gwiazdy. Pustynia kryje wiele tajemnic – mechaniczne artefakty, z których część jest niezrozumiała, a inne groźnie niestabilne. Tymczasem w Neom odżywa dawna relacja pomiędzy policjantem Nasirem a kwiaciarką Mariam, która pracuje bez wytchnienia w targowym zgiełku, a nocami marzy o ciszy i spokoju. Ich losy splatają się z misją tajemniczego bezimiennego robota, który zamierza wskrzesić legendarnego złotego człowieka, od dawna uznawanego tylko za mit…

Czy zdołają odnaleźć swoje miejsce w tej pełnej kontrastów rzeczywistości? A może to Neom samo zdecyduje o ich losie?

„Piękna powieść, oryginalna, bogato zbudowana, ale nie przytłaczająca, mieniąca się odniesieniami i wątkami niczym barwna tkanina z delikatnych emocji i obrazów”. Alastair Reynolds, autor cyklu Przestrzeń Objawienia



Lavie Tidhar w swojej powieści Neom zaprasza nas do świata, który jednocześnie fascynuje i niepokoi. Jego wizja przyszłości łączy bogatą wyobraźnię science fiction z refleksjami nad współczesnymi problemami, a wszystko to umieszczone w intrygującej scenerii megamiasta Neom – miejsca pełnego kontrastów, technologicznych cudów i głębokich emocji.

 

Już od pierwszych stron czytelnik zanurza się w wyjątkowy klimat tego świata. Neom to miasto, które dla jednych jest bramą do gwiazd, a dla innych – chaotycznym labiryntem pełnym nierówności społecznych. To miejsce, w którym ludzie i maszyny współistnieją, choć nie zawsze w harmonii. Tidhar wplata w fabułę wiele wątków, nadając opowieści zarówno uniwersalny, jak i osobisty charakter.

 

Główni bohaterowie – Elias, młody sierota marzący o ucieczce z Ziemi, Nasir, policjant próbujący odnaleźć swoje miejsce w tej skomplikowanej rzeczywistości, oraz Mariam, kwiaciarka tęskniąca za spokojem – tworzą mozaikę różnorodnych doświadczeń i emocji. Każda z tych postaci zmaga się z własnymi wyzwaniami, ale ich losy splatają się w niezwykły sposób dzięki tajemniczemu robotowi, który wyrusza na misję przywrócenia do życia legendarnego złotego człowieka. Ten motyw, będący jednocześnie epicki i filozoficzny, nadaje książce wyjątkowego charakteru.

 

Jednym z największych atutów powieści jest jej światotwórstwo. Tidhar z niezwykłą precyzją kreśli obraz przyszłości, w której inteligentne maszyny przemierzają pustynie w poszukiwaniu sensu, a zaawansowana technologia miesza się z ludzkimi emocjami i tęsknotami. Autor porusza ważne tematy, takie jak starość, odrzucenie, relacje między ludźmi a maszynami, a także moralne i filozoficzne pytania o granice człowieczeństwa. Czy maszyny mogą mieć duszę? Czy starość – zarówno ludzi, jak i technologii – jest równoznaczna z utratą wartości?

 

Choć akcja powieści nie jest dynamiczna w tradycyjnym sensie, to właśnie jej powolny rytm pozwala w pełni docenić bogactwo świata Neom. Sceny są „nasączone” emocjami, a opisy miejsc i sytuacji skłaniają do refleksji nad przyszłością, która – choć daleka – wydaje się dziwnie znajoma. To nie jest książka, którą czyta się dla zwrotów akcji; to opowieść, która zmusza do zatrzymania się i zastanowienia nad miejscem człowieka w zmieniającym się świecie.

 

Jednak nie brakuje tu również momentów zaskoczenia i inspirujących odniesień do klasyki gatunku. Fani science fiction odnajdą w Neomie echa takich dzieł jak Dune, Blade Runner czy Mały Książę. Tidhar zręcznie łączy elementy dystopii z nutą nostalgii i romantyzmu, co sprawia, że książka jest zarówno ambitna, jak i poruszająca.

 

Powieść ma jednak swoje wady. Niektóre postaci wydają się nieco powierzchowne, a ich wątki nie zawsze są w pełni rozwinięte. Być może jest to świadomy zabieg, mający na celu skupienie uwagi czytelnika na samej scenerii i filozoficznych aspektach opowieści. Niemniej jednak pozostawia to pewien niedosyt, zwłaszcza u tych, którzy oczekują głębszej eksploracji emocjonalnych motywacji bohaterów.

 

Mimo to Neom pozostawia niezapomniane wrażenie. To książka, która działa na wielu poziomach – jako opowieść science fiction, jako metafora współczesnego świata i jako filozoficzna refleksja nad tym, co nas czeka w przyszłości. Tidhar stworzył dzieło kompletne, choć na tyle otwarte, że pozostawia miejsce na kontynuację i dalsze eksplorowanie tego fascynującego uniwersum.

 

Podsumowując, Neom Laviego Tidhara to pozycja, którą warto przeczytać, zwłaszcza jeśli szukasz literatury, która łączy w sobie piękno języka, bogatą wyobraźnię i głębokie przesłanie. To książka, która zostaje z czytelnikiem na długo, skłaniając do myślenia i zadawania pytań o naszą przyszłość i miejsce w świecie, który – choć obcy – jest niepokojąco bliski.


Moja ocena: 6/10

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska


Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Cykl: Stacja Centralna (tom 2)

fantasy, science fiction

Data wydania: 2024-11-26

Liczba stron: 245

ISBN: 9788383354149



Żyło się. Lata 80./90. sentymentalnie i refleksyjnie - Daniel Koziarski, Wojciech Obremski

Żyło się. Lata 80./90. sentymentalnie i refleksyjnie - Daniel Koziarski, Wojciech Obremski

 

Każde pokolenie ma swój alfabet wspomnień

Żuliście kiedyś gumę Turbo? Katowaliście joysticki, grając na komputerze w „River Raid”? Kolekcjonowaliście plakaty z „Bravo” i „Popcornu”, a może polowaliście na kolejne części komiksowych serii, takich jak „Kapitan Żbik” czy „Tytus, Romek i A’Tomek”?

Jeśli przynajmniej na część z tych pytań odpowiedzieliście twierdząco, to znak, że ta książka trafiła w odpowiednie ręce!

Na światopogląd ludzi urodzonych jeszcze za żelazną kurtyną znacząco wpłynęły lata osiemdziesiąte oraz pierwsza dekada po upadku systemu komunistycznego. Autorzy tej publikacji barwnie opisują, jak wyglądała rzeczywistość w tamtych czasach. Przy pomocy haseł przywołują wspomnienia: komiksów, filmów, seriali czy przedmiotów codziennego użytku.

Żyło się zabierze was w podróż do ery sklepowych kolejek, pamiętnych przełomów i rodzącego się w bólach kapitalizmu – tym razem jednak nie za sprawą historycznych faktów, ale przede wszystkim popkulturowych fenomenów i towarzyszących im osobistych wspomnień.



Książka „Żyło się. Lata 80./90. sentymentalnie i refleksyjnie” autorstwa Daniela Koziarskiego i Wojciecha Obremskiego to wyjątkowa podróż w czasie, która zabiera czytelnika do Polski przełomu PRL-u i transformacji ustrojowej. Autorzy z ogromnym wyczuciem i sentymentem odtwarzają klimat tych niezwykłych dekad, oddając hołd zarówno codziennym realiom, jak i kultowym elementom kultury tamtego okresu.

Od pierwszych stron wciąga nas barwny styl opowieści, pełen anegdot i humorystycznych odniesień. Nie jest to jednak jedynie nostalgiczne spojrzenie na przeszłość, ale próba uchwycenia ducha czasów pełnych kontrastów. Kiedy Polska przechodziła gwałtowne zmiany społeczno-polityczne, ludzie musieli dostosować się do nowych warunków, a jednocześnie czerpać radość z małych rzeczy, takich jak kolekcjonowanie karteczek, oglądanie „Dynastii” czy zakup pierwszych dżinsów w Pewexie.

Książka została napisana w formie swoistego „alfabetu wspomnień”, co nadaje jej strukturę pełną różnorodności. Autorzy starannie wybierają hasła, by oddać wielowymiarowość tamtego okresu. Każde z nich to odrębna opowieść, która przywołuje nie tylko popularne wątki popkulturowe, ale także specyfikę codziennego życia w Polsce lat 80. i 90. Czytelnik znajdzie tu wszystko – od fascynacji pierwszymi komputerami, przez fenomen Roxette, po wspomnienia związane z dobranockami, takimi jak „Smerfy” czy „Pszczółka Maja”.

Ciekawym aspektem książki jest jej zdolność do budzenia emocji zarówno u starszych, jak i młodszych odbiorców. Dla tych, którzy dorastali w tamtych czasach, „Żyło się” stanowi sentymentalną podróż do czasów dzieciństwa i młodości. Dla młodszego pokolenia książka jest natomiast fascynującym zapisem codziennych realiów ich rodziców i dziadków. Autorzy doskonale uchwycili ducha epoki, w której zachodni świat kultury powoli wkraczał do Polski, niosąc ze sobą nowości, jak Bravo, Popcorn czy pierwsze wideokasety.

Nie brakuje tu również refleksji nad tym, jak wiele się zmieniło. Rozwój technologii, zmiana stylu życia, globalizacja – wszystko to sprawia, że lata 80. i 90. jawią się jako czas, który trudno porównać z dzisiejszym światem. Autorzy w nienachalny sposób zmuszają czytelnika do zastanowienia się, jak bardzo zmiany wpłynęły na nasze codzienne życie, relacje międzyludzkie czy sposób postrzegania rzeczywistości.

Mimo bogactwa tematów i ciekawych wspomnień, książka ma swoje słabsze strony. Niektóre rozdziały mogą wydawać się mniej interesujące, zwłaszcza jeśli dotyczą tematów niezwiązanych z osobistymi doświadczeniami czytelnika. Fragmenty o komiksach czy modelarstwie mogą być trudne do przejścia dla osób, które nigdy się nimi nie interesowały. Jednak różnorodność poruszanych kwestii sprawia, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.

„Żyło się” to nie tylko książka o przeszłości, ale także o wspomnieniach, które kształtują naszą tożsamość. To lektura, która pokazuje, jak różnorodne były doświadczenia pokolenia lat 80. i 90., a jednocześnie przypomina o uniwersalnych wartościach: sile wspólnoty, rodzinie i radości płynącej z małych rzeczy. Dla jednych będzie to powrót do dzieciństwa, dla innych fascynująca lekcja historii kultury codziennej. Niezależnie od perspektywy, „Żyło się” to książka, która z pewnością na długo pozostanie w pamięci czytelników.

Moja ocena: 6/10

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska



Wydawnictwo: Novae Res

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2024-10-23

Liczba stron: 304

ISBN: 9788383733654


 

Kalendarz adwentowy - Marta Jednachowska, Jolanta Kosowska

Kalendarz adwentowy - Marta Jednachowska, Jolanta Kosowska

 

Najpiękniejsza świąteczna opowieść, jaką przeczytasz tej zimy!

W domu dziecka przy ulicy Zimowej trwają przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. Opiekunki dokładają wszelkich starań, by dzieci choć przez te kilka dni czuły się tam jak w prawdziwym domu. Placówka boryka się jednak z poważnymi problemami finansowymi – funduszy brakuje nawet na prezenty dla wychowanków. By zmienić tę trudną sytuację, Marzena – dyrektorka domu dziecka – organizuje bożonarodzeniowy jarmark, a Klaudia, jedna z opiekunek, za własne pieniądze kupuje każdemu z podopiecznych kalendarz adwentowy.

Nikt nie wie, że w upominkach dla dzieci znajdują się nie tylko czekoladki, ale także... tajemnicze liściki od nieznanego nadawcy, które wywrócą tegoroczne święta do góry nogami. Nadchodzi czas pełen magii i niespodzianek.


Książka "Kalendarz adwentowy" autorstwa Marty Jednachowskiej i Jolanty Kosowskiej to wyjątkowa opowieść o magii świąt, pełna wzruszeń i ciepła, która zachwyci każdego czytelnika, niezależnie od pory roku. Choć fabuła wydaje się prosta, to kryje w sobie głębsze przesłanie o bezinteresowności, marzeniach i nadziei. To historia, która nie tylko przenosi nas w świąteczny klimat, ale także zmusza do refleksji nad tym, co naprawdę jest w życiu ważne.

Akcja książki toczy się w domu dziecka przy ulicy Zimowej we Wrocławiu, gdzie wychowankowie, mimo trudnych doświadczeń, z niecierpliwością czekają na nadchodzące święta Bożego Narodzenia. Niestety, placówka boryka się z poważnymi problemami finansowymi, przez co trudno zapewnić dzieciom chociażby najmniejsze świąteczne radości. Marzena, dyrektorka, oraz Klaudia, jedna z opiekunek, dokładają wszelkich starań, by ten czas był wyjątkowy. Klaudia, za własne pieniądze, kupuje dla każdego dziecka kalendarz adwentowy, pełen słodyczy i tajemniczych liścików, które stają się początkiem cudownych wydarzeń.

W ciągu 24 dni adwentu dzieci z Zimowej otwierają okienka swoich kalendarzy, nie spodziewając się, że każdy dzień przyniesie im nie tylko małe czekoladki, ale i niezwykłe przesłania. Liściki od nieznanego nadawcy wywracają ich świat do góry nogami, niosąc ze sobą niespodziewane radości i wzruszenia. To właśnie te tajemnicze karteczki stają się kluczem do prawdziwej magii świąt.

Choć historia ta jest stosunkowo przewidywalna, to autorki potrafią w pełni wykorzystać klasyczne motywy świąteczne, aby stworzyć opowieść pełną emocji. W książce znajdziemy wszystko, co kojarzy się z Bożym Narodzeniem – pieczenie pierniczków, jarmarki, dekorowanie choinki – ale przede wszystkim obecność ciepła, miłości i dobra płynącego od drugiego człowieka. To sprawia, że mimo trudności, które dzieci przeżyły, wciąż potrafią znaleźć radość w drobnych gestach.

Książka "Kalendarz adwentowy" nie jest tylko opowieścią o świętach, ale także o nadziei, marzeniach i sile ludzkiej życzliwości. Pokazuje, jak niewielki gest może odmienić życie, szczególnie w przypadku tych, którzy doświadczyli już wielu trudnych chwil. Przesłanie tej książki jest jasne – warto marzyć i nigdy nie tracić nadziei, nawet w obliczu przeciwności losu.

Zdecydowaną siłą tej książki są jej bohaterowie. Dwanaścioro dzieci, każde z inną historią i marzeniami, tworzy barwną mozaikę, która pokazuje, jak różne mogą być ścieżki życia. Ich zmagania z codziennością i nadzieje na lepszą przyszłość sprawiają, że książka nie tylko wzrusza, ale również skłania do przemyśleń nad tym, co w życiu jest naprawdę istotne. Autorki umiejętnie łączą radosne momenty z tymi bardziej dramatycznymi, dzięki czemu książka jest pełna emocji, które trudno zignorować.

„Kalendarz adwentowy” to także książka, która pokazuje, jak wiele zależy od osób, które obdarzają innych sercem i troską. Klaudia, która postanawia za własne pieniądze kupić dzieciom kalendarze, to postać pełna ciepła, gotowa poświęcić się dla dobra innych. To ona sprawia, że magia świąt staje się realna dla tych dzieci, które nie mają własnych rodzin. To ona, przez swoje gesty i oddanie, pokazuje, czym tak naprawdę jest miłość.

Warto również zwrócić uwagę na subtelny, ale głęboki wątek, który przeplata się przez całą książkę – chodzi o to, że prawdziwe szczęście nie tkwi w materialnych rzeczach, ale w relacjach z drugim człowiekiem. Autorki świetnie ukazują, jak niewielkie poświęcenie może przynieść nieoczekiwane efekty. Dzieci z domu dziecka nie oczekują bogatych prezentów, ale ciepła, zrozumienia i wsparcia. To właśnie te wartości sprawiają, że książka jest tak poruszająca.

"Kalendarz adwentowy" to opowieść, która wzrusza, bawi i przede wszystkim daje nadzieję. To książka, którą można czytać nie tylko w grudniu, ale przez cały rok, bo jej przesłanie o miłości, dobroci i magii świąt jest uniwersalne. To piękna historia, która przypomina, że magia nie zawsze tkwi w prezentach, ale w małych gestach, które potrafią zmienić życie.

Jeśli szukacie książki, która poruszy wasze serca, a jednocześnie sprawi, że poczujecie prawdziwą atmosferę świąt, koniecznie sięgnijcie po "Kalendarz adwentowy". To powieść, która nie tylko wprowadza w świąteczny nastrój, ale także skłania do głębszej refleksji nad tym, co w życiu najważniejsze.

Moja ocena: 8/10

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska


 

Wydawnictwo: Novae Res

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2024-11-08

Liczba stron: 264

ISBN: 9788383734446

 

Portret mordercy. Świąteczna opowieść kryminalna - Anne Meredith

Portret mordercy. Świąteczna opowieść kryminalna - Anne Meredith

 

Lata trzydzieste, dwór przysypany śniegiem i morderstwo w wigilijną noc – czegóż więcej mógłby sobie życzyć miłośnik kryminałów retro?

„Adrian Gray urodził się w maju 1862 roku i zginął z rąk jednego ze swoich dzieci w czasie Bożego Narodzenia w 1931 roku”. Tak zaczyna się klasyczna powieść kryminalna, fascynujący portret psychologii mordercy.

Co rok w grudniu Adrian Gray zaprasza swoją rodzinę do domu Kings Poplars. Żadne z jego sześciorga dzieci nie darzy go sympatią; kilkoro z nich ma nawet powód, by życzyć mu śmierci. Rodzina zbiera się w wigilię Bożego Narodzenia – a do następnego ranka ich życzenie zostaje spełnione.

Ta niekonwencjonalna i intrygująca powieść przedstawia historię tego, co wydarzyło się tamtej mrocznej wigilijnej nocy oraz co morderca zrobił później.



„Portret mordercy” autorstwa Anne Meredith to dzieło nietuzinkowe, które wymyka się klasycznym ramom kryminału. Chociaż umiejscowione w mroźnej, świątecznej scenerii lat 30. XX wieku, nie oferuje atmosfery pełnej ciepła i rodzinnych uczuć. Wręcz przeciwnie – to opowieść o napięciach, skrywanych żalach i przestępstwie, które zmienia losy całej rodziny. Powieść Meredith to psychologiczna analiza członków rodziny Grayów, której świąteczna otoczka jest tylko pozorem.

Już w pierwszym zdaniu dowiadujemy się, że senior rodu, Adrian Gray, zostaje zamordowany przez jedno ze swoich dzieci. To zaskakujące otwarcie wywraca do góry nogami klasyczną formułę kryminału, gdzie czytelnik zwykle odkrywa tożsamość mordercy stopniowo. Zamiast tego autorka skupia się na psychologii postaci – ich motywacjach, pragnieniach i moralnych dylematach. Jest to podejście nowatorskie i odświeżające, choć dla miłośników klasycznych zagadek detektywistycznych może być rozczarowujące.

Pierwsza część książki, zatytułowana „Wigilia”, to wnikliwy obraz rodzinnych relacji i napięć. Sześcioro dzieci Adriana, każde z innym charakterem i życiową sytuacją, przybywa do rodzinnej posiadłości King’s Poplars na święta. Autorka z dużą precyzją rysuje portrety psychologiczne bohaterów, odsłaniając ich wzajemne zależności i skomplikowane emocje. Ten fragment, choć bogaty w szczegóły, może wydawać się nużący, gdyż dialogi ustępują miejsca opisom. Jednak cierpliwy czytelnik zostaje wynagrodzony głębszym zrozumieniem postaci, które później nabiera kluczowego znaczenia.

Jednym z największych atutów powieści jest jej elegancki i wyrafinowany styl. Anne Meredith z wprawą ukazuje różnorodne perspektywy bohaterów, stopniowo rozbudowując ich portrety. Na początku czytelnik może czuć antypatię wobec każdej z postaci, ale z czasem autorka przełamuje te wrażenia, ukazując ich motywacje w nowym świetle. Dzięki temu powieść zyskuje na głębi, stając się nie tylko historią o zbrodni, lecz także opowieścią o ludzkich słabościach, ambicjach i żalach.

Kluczowym elementem fabuły jest perspektywa samego mordercy, którą poznajemy stosunkowo szybko. To nietypowy zabieg, który przesuwa punkt ciężkości z klasycznego śledztwa na analizę psychologiczną. Czytelnik zostaje wprowadzony w sposób myślenia sprawcy, jego emocje i motywacje. Ta część, choć fascynująca, momentami wydaje się zbyt rozwlekła. Wątek śledztwa, prowadzony przez sierżanta Rossa Murraya, jest zepchnięty na margines, co może być rozczarowujące dla fanów tradycyjnych kryminałów.

Pomimo tytułu, w książce brakuje wyraźnego świątecznego klimatu. Choć akcja rozgrywa się w Boże Narodzenie, święta są tu jedynie tłem dla rodzinnych dramatów i napięć. To bardziej opowieść o relacjach międzyludzkich niż historia pełna świątecznej magii. Jeśli więc czytelnik oczekuje lekkiej, klimatycznej powieści kryminalnej, może poczuć się zawiedziony.

Powieść „Portret mordercy” nie jest typowym kryminałem, ale to właśnie sprawia, że wyróżnia się na tle innych. Anne Meredith mistrzowsko łączy elementy thrillera psychologicznego z subtelną analizą społeczną lat 30. XX wieku. Ukazuje napięcia klasowe, ambicje i hipokryzję, które są ponadczasowe i nadal aktualne. To książka, która zmusza do refleksji nad naturą ludzką i moralnością, nie oferując łatwych odpowiedzi.

Podsumowując, „Portret mordercy” to lektura dla cierpliwych czytelników, którzy cenią psychologiczną głębię i powolne budowanie napięcia. To nie jest klasyczny kryminał pełen zwrotów akcji i intryg, ale raczej wnikliwe studium ludzkich zachowań w obliczu zbrodni. Anne Meredith stworzyła dzieło, które zaskakuje swoją konstrukcją i pozostawia czytelnika z pytaniem: jak daleko można się posunąć, by osiągnąć swoje cele?

 

Moja ocena: 8/10

Recenzja napisana przez: Małgorzata Celińska


Wydawnictwo: Zysk i S-ka

kryminał, sensacja, thriller

Data wydania: 2024-11-26

Liczba stron: 300

ISBN: 9788383354170



Czemu zapłakałeś - Maciej Klimowicz

Czemu zapłakałeś - Maciej Klimowicz

 

A jeśli istnieje zbrodnia bez kary...?

Grudzień, pierwsza połowa lat osiemdziesiątych. Konstancja Lotta Zarembska, pracująca jako babcia klozetowa, przypadkowo zamyka się w schowku na szczotki w hotelu Cristal. Przez to słyszy coś, czego nie powinna.

Wrzesień 1997 roku. W domu na przedmieściach żyje szczęśliwa rodzina. Pewnego razu mieszkająca tam, mała dziewczynka, Alicja Walicka, nie wraca ze szkoły. Tego samego dnia jej zrozpaczona matka popełnia samobójstwo w parku.

Rok 2023, miasteczko Łasin. Starsza kobieta na wózku inwalidzkim przyjeżdża nocą pod drzwi komendy policji. Chce zgłosić zaginięcie swojej wnuczki.

Co łączy te trzy tajemnicze historie ze śmiercią w tle?

Jacek Walicki, zdeterminowany, by odkryć prawdę, z pomocą swojego chrzestnego realizuje przebiegły plan. Wkrótce na jaw wyjdą brutalne zbrodnie skrywane przez dekady. Tajemnice nie będą już dłużej bezpieczne, a sprawiedliwość wreszcie upomni się o swoje ofiary…




Maciej Klimowicz w swoim kryminale „Czemu zapłakałeś” podejmuje trudne, ale niezwykle ważne tematy, które rezonują z bolesnymi problemami współczesnego społeczeństwa. Pedofilia, przemoc, korupcja oraz układy, które przez lata tuszują zbrodnie, tworzą główną oś tej wstrząsającej fabuły. Autor kreuje wielowątkową, trzymającą w napięciu historię, która przykuwa uwagę od pierwszej strony i zmusza do refleksji nad granicami sprawiedliwości oraz ludzkiej obojętności.

 

Powieść zaczyna się pozornie niepozornie – od sceny, w której starsza, skromna kobieta, Konstancja Lotta Zarembska, pracująca jako babcia klozetowa, przypadkowo staje się świadkiem czegoś, co kosztuje ją życie. To wydarzenie, choć osadzone w czasach PRL-u, z czasem splata się z wątkami sięgającymi współczesności, budując skomplikowaną sieć powiązań między postaciami i ich tajemnicami. Każdy kolejny rozdział dodaje kolejny element układanki, przybliżając nas do odkrycia prawdy.

 

Jednym z najbardziej przejmujących wątków jest historia rodziny Walickich. Tragiczna śmierć Alicji i samobójstwo jej matki Katy w latach dziewięćdziesiątych to punkt zwrotny, który zmienia życie bohaterów oraz ujawnia, jak bardzo system zawiódł swoje ofiary. Wrażenie robi szczegółowość, z jaką Klimowicz opisuje bezradność rodziny wobec przemocy szkolnej oraz ignorancję otoczenia, które woli odwrócić wzrok od problemów dziecka. Autor umiejętnie buduje napięcie, ukazując stopniowo, jak te dramaty łączą się z innymi zbrodniami.

 

Fabuła nabiera jeszcze większego tempa, gdy przenosimy się do współczesności, gdzie KJ, były żołnierz z doświadczeniami wojennymi, postanawia powrócić do Polski i wraz z wujem zajmuje się prowadzeniem nietypowego biznesu. Jego metodyczne działania i determinacja w odkrywaniu prawdy o przeszłości stają się katalizatorem wydarzeń, które z jednej strony mrożą krew w żyłach, a z drugiej przynoszą satysfakcję z powolnego odkrywania sprawiedliwości.

 

Klimowicz doskonale operuje atmosferą niepokoju i tajemnicy. Każda scena jest przemyślana, a opisy brutalnych zbrodni i działań bohaterów są na tyle realistyczne, że czytelnik niemal czuje ich ciężar na własnych barkach. Autor nie unika trudnych tematów, takich jak dewiacje seksualne, zaniedbania instytucji czy korupcja wśród osób na wysokich stanowiskach. To powieść, która bez ogródek obnaża mechanizmy tuszowania przestępstw, jednocześnie pokazując, że nawet w najbardziej zepsutym systemie mogą pojawić się ludzie gotowi walczyć o prawdę.

 

Na szczególną uwagę zasługuje sposób, w jaki Klimowicz splata ze sobą różne wątki czasowe i bohaterów. Od wydarzeń w latach osiemdziesiątych przez tragedie rodzinne z końcówki lat dziewięćdziesiątych aż po współczesność – każdy element tej historii ma swoje miejsce, a ich powiązania są ujawniane w sposób zaskakujący i satysfakcjonujący. Dzięki temu czytelnik zostaje wciągnięty w narrację i nie może się od niej oderwać.

 

Wielką siłą powieści jest także jej tło społeczne. Autor wplata w fabułę tematy takie jak alkoholizm, przemoc, wstyd i wykluczenie, które stają się naturalnym kontekstem dla rozgrywających się wydarzeń. To opowieść nie tylko o zbrodniach, ale także o zaniedbaniach, jakie prowadzą do tragedii, i o tym, jak ich konsekwencje wpływają na życie kolejnych pokoleń.

 

„Czemu zapłakałeś” to nie tylko świetnie napisany kryminał, ale również powieść, która zmusza do zastanowienia się nad odpowiedzialnością społeczeństwa za ofiary przemocy. To książka mroczna, pełna emocji, ale i pełna nadziei, że prawda zawsze znajdzie drogę na powierzchnię, a sprawiedliwość – choć często spóźniona – w końcu nadejdzie. Polecam ją każdemu, kto ceni sobie literaturę ambitną, trzymającą w napięciu i poruszającą kwestie wykraczające poza standardowy schemat gatunku.

 

Moja ocena: 8/10

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska


Wydawnictwo: Novae Res

kryminał, sensacja, thriller

Data wydania: 2024-10-22

Liczba stron: 386

ISBN: 9788383732770


Prawdziwy ból - recenzja filmu

Prawdziwy ból - recenzja filmu

 


Prawdziwy ból to film na wskroś sentymentalny, pełen wzruszeń, żalu, ale też dający nadzieję.


Opowiada o dwójce kuzynów, Żydów polskiego pochodzenia, którym niedawno zmarła ukochana babcia. Zostawiła im w spadku pieniądze z przeznaczeniem na podróż do kraju, w którym żyła. Postanowili więc wziąć udział w wycieczce zorganizowanej, śladami Żydów w Polsce. Pod koniec planują się odłączyć i odwiedzić babciny dom.


Całość gry aktorskiej opiera się głównie na dynamice relacji kuzynów, z których David (Jesse Eisenberg, będący zarazem scenarzystą i reżyserem) jest spokojny i zrównoważony, ma poukładane życie rodzinne, zaś Benji to lekkoduch, miłośnik palenia trawki, szczery do bólu - jest siłą napędową produkcji.


Benjiego zagrał Kieran Culkin (brat słynnego Kevina samego w domu), za którą to rolę zgarnął Złoty Glob. Trudno nie sympatyzować z tą postacią, jego wrażliwością oraz faktem, że zawsze mówi to co myśli. Obserwowanie zmian, jakie podróż w nim wywołuje to prawdziwa gratka.


Niestety sama historia nie broni się już tak dobrze. Film bez większego tempa opisuje wycieczkę, miejscami dramatyczną (sceny kręcone w obozie koncentracyjnym na Majdanku robią duże wrażenie), z wzruszającymi momentami (cmentarz żydowski), jednak brakuje jakiegoś doprawienia, esencji, smaku, pikanterii.


Może to kwestia perspektywy i oczami amerykańskiego Żyda taka podróż właśnie tak wygląda, ale myślę, że Polaków trudno porwać tym dramatem.


Dodatkowym zarzutem jest niewyjaśnienie dokładnie, że naziści to Niemcy, a żarty typu 'Żyd w pociągu, w Polsce' sugerujące transport do obozu są chybione. Podobnież scena robienia sobie 'zabawnych' zdjęć na pamiątkowym pomniku. Elementy komiczne, mam wrażenie, twórcom się nie udały.


Z drugiej strony jednak uzasadnione są charakterem Benjiego, który jest, delikatnie mówiąc, bezkompromisowy. Problemy emocjonalne oraz rodzinne więzi tego bohatera to wartość dodana filmu.


Trochę razi natomiast ukazanie Polski jako kraju na wskroś przesiąkniętego wpływami sowieckimi oraz zdjęcia przedstawiające zapuszczone podwórka i zaniedbane kamienice. Oczywiście są i jest ich wiele w realu, jednak warto byłoby trochę wyważyć proporcje i pokazać także te odnowione, pięknie utrzymane. I próby uzasadnienia tego faktem, że bohaterowie odwiedzają małe miasteczka (poza Warszawą) nie wystarczą.

Na plus natomiast zaliczyć należy rozważania etyczne bohaterów - czym jest tytułowy 'prawdziwy ból', kto jak go odczuwa, kto ma do niego prawo, czyj jest prawdziwszy. 

Reasumując, otrzymujemy dramat zaledwie poprawy, a był w nim potencjał na dzieło o wiele większego kalibru. Oceniam na 6/10.


Film dostępny jest w serwisie Disney+.


Zrecenzowała: zielony_motyl

Fot. Plakat promujący film, Filmweb.pl