Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo BOSZ. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo BOSZ. Pokaż wszystkie posty
Bartłomiej Grzegorz Sala  - Legendy zamków świętokrzyskich

Bartłomiej Grzegorz Sala - Legendy zamków świętokrzyskich

 


"Legendy zamków karpackich" to zbiór opowieści o 30 najciekawszych zamczyskach świętokrzyskich między innymi Zamek królewski przy placu Zamkowym, Ruiny zamku Fałkowskich czy też pozostałości zamku królewskiego w Radoszycach.

Każdą opowieść charakteryzuje ten sam schemat: autor opisuje historię zamku, następnie legendy z nim związane a na samym końcu własny komentarz w którym wyjaśnia ile prawdy jest w opracowanych przez siebie legendach. Ten ostatni sprawia, że czytelnik ma możliwość odróżnić prawdę od fikcji a także ujrzeć jak dana legenda lub podanie ulegała modyfikacjom na przestrzeni lat. Wszystko zostało uzasadnione zamieszczoną na końcu bibliografią do której czytelnik albumu również może zajrzeć w celu poszerzenia wiedzy w temacie.



Za ilustracje w książce odpowiada Paweł Zych. W przeciwieństwie do należących do tej serii leksykonów (Bestiarusz słowiański, Duchy polskich miast) cechuje je minimalizm - brakuje im koloru przy czym kreska jest dość "oszczędna" i delikatna. Od razu widać, że są one jedynie dodatkiem - najważniejszy ma być tekst a ten jest stylizowany na wzór starych podań i legend. I o ile w przypadku legend sprawdza się to świetnie, to przy historiach zamku niektórych może wprowadzać dyskomfort. Jednocześnie Tworzy historię.



Wszystkie zamki i warownie, które opisał autor po dzień dzisiejszy zachowały swój blask - nawet te, które latami popadały w ruinie. Nadal wzbudzają zainteresowanie i fascynacje turystów, którzy pragną zobaczyć je na własne oczy, poczuć klimat i aurę, którą wytwarzają a niekiedy również spotkać zjawy i duchy mieszkające w danym miejscu. Opisane legendy będą bardziej i mniej znane ale i też zupełnie obce. Dzięki tej książce na nowo ożywają duchy, przerażające zjawy, wielmożni władcy, piękne księżniczki, młodzi książęta, dzielni rycerze i rozbójnicy. Na nowo ożywa historia, której czytelnik staje się częścią i może przeżyć ją całym sobą.

 Beata Jabłońska

Tytuł: Legendy zamków świętokrzyskich       

Autor: Bartłomiej Grzegorz Sala                 

Wydawnictwo:Bosz

Seria: Legendarz                   

Stron: 144                   

ISBN:  9788375763201      

Jerzy Buczyński - Pocałunek panny wodnej


Pocałunek panny wodnej Jerzego Buczyńskiego skusił mnie opisem. Uwielbiam legendy, już dawno nie czytałam legend sensu stricte (czytałam o bohaterach legend, o legendarnych miejscach, ale samych legend jako fabuły to już od dawna nie), intrygowała mnie także teza postawiona przez autora, że „nawet negatywni bohaterowie - demony i upiory - nie zawsze okazują się stworzeniami po prostu złymi". Kiedy dorwałam książkę w swoje ręce to sam wstęp zaciekawił mnie jeszcze bardziej, bo ogromnie spodobał mi się pomysł by dowieść czytelnikowi, że nie tylko cudze upiory i demony mogą być straszne, imponujące i zapadające w pamięć, ale nasze polskie również! Muszę przyznać, że w związku z tym pojawiły się pewne oczekiwania. W książce możemy pana Buczyńskiego możemy przeczytać 21 legend plus wstęp oraz krótką bibliografię, z tym, że nie są to surowe opisy tak jak w większości podobnych pozycji, a bardzo dobrze opowiedziane historie z bohaterami, dialogami i prawdziwą fabułą. Mamy możliwość spotkać króla Popiela i jego spragnioną władzy małżonkę Gerdę, zainspirowanego ptakami mnicha Cypriana z Czerwonego Klasztoru, młodą i piękną sierotkę Grzymisławę pozostawioną pod opieką złej macochy Adeli albo wybrać się w podróż do krainy Ducha Gór. Oczywiście to tylko kilka historii, ale każda ma swój wyjątkowy temat, klimat i oczywiście bohaterów.

Istotnie, Irena w tej chwili nie była już zimnym trupem. Lecz prawdą też jest, że jeszcze kilkanaście minut temu spoczywała martwa w trumnie. Cóż więc nastąpiło? Czyżby stała się upiorem, żywym trupem? (..)



Moim zdaniem autor z całą pewnością spełnił swoje założenie - nie wierzę, że istnieje ktoś kogo takie legendy nie przekonałyby, że mamy mnóstwo ciekawych, strasznych, niezwykłych oraz inspirujących upiorów i demonów. Bez wątpienia pan Buczyński wybrał podania różnorodne, prezentujące spory wachlarz bohaterów (pojawił się nawet tak przeze mnie wyczekiwany strzygoń), co rzeczywiście pozwala się zorientować w temacie, jak również "pospacerować po mapie", bo są to historie z bardzo różnych obszarów Polski.

Mój problem polega na tym, że większość z nich już znałam i to dokładnie w tej formie, którą przedstawił autor. Muszę przyznać, że jestem tym faktem dosyć zawiedziona, bo liczyłam na coś nowego co mnie zaciekawi, a tymczasem tak się stało w przypadku zaledwie pięciu legend. Prawdę mówiąc, uważam, że nawet znane mi legendy mogły mnie porwać, bo taka narracja, w wersji dla dorosłych, zdarza się dosyć rzadko. Niestety tak się nie stało - wiele treści wydawało mi się po prostu wtórnych, nawet jeśli klimatycznych i dobrze opisanych.



Jaskrawa błyskawica zrozumienia rozjarzyła się w jego głowie. Teraz już wiedział kim jest ta piękna czarnowłosa dziewczyna o lśniących zielonych oczach. Wpił się wzrokiem w sinobiałe plecy Heleny i wykrztusił:- Tyś jest... panną wodną.



Oprócz tego, chociaż zdaję sobie sprawę, że autor chciał przedstawić te historie w zgodzie z okresem w którym powstały, to w sporej liczbie wybranych przez autora legend od stereotypów aż się roi, a biskupi, zakonnicy, księża, woda święcona i tak dalej odgrywają kluczowe role. Część legend rzeczywiście takim tematem stoi, ale czy faktycznie aż tyle? Wydaje mi się, że można było to zrównoważyć, tak by opisane historie nieco bardziej zaskakiwały, a nie "szły na jedno kopyto". Nie jest to powód dla którego obiektywnie uważam książkę za złą, bo rozumiem, że takie to były czasy, ale dla mnie jako czytelniczki było to uciążliwe, bo (szczęśliwie) odwykłam od takiej narracji.



Pocałunek panny wodnej nie trafił w mój gust. Co prawda mam wrażenie, że im dalej tym lepiej, ale nadal nie czułam tego dreszczyku emocji co przy poprzednich pozycjach o tej tematyce. Ogromnie tego żałuję, bo zapowiedź jawiła mi się jako wielki sukces - uwielbiam legendy, uwielbiam opowiadania i fabularne przedstawienia, z przyjemnością czytam o naszych lokalnych demonach i upiorach. Jednak tym razem się nie udało.

Muszę też przyznać, że tym razem rozczarowały mnie ilustracje. Po pierwsze jest ich zaledwie 11 (każda na dwóch stronach obok siebie), po drugie nie zawsze czułam między nimi a fabułą powiązanie, a po trzecie... Poduszka z piórkiem w różowo-czerwonej tonacji? Nie, zupełnie to do mnie przemawia jako ilustracja do barwnej legendy. W porównaniu do chociażby Atlasu legend, Leksykonu dzikich kobiet czy Bestiariuszy (wszystkie te książki ogromnie polecam!), grafika w Pocałunku panny wodnej nie wywoływała we mnie najmniejszego zainteresowania.



Mag pogładził swoją kozią bródkę i odparł:- Potrzeba Ci, pani, eliksiru młodości, który musisz pić po pięć kropelek dziennie, oraz maści upiększającej do smarowania twarzy. Mam oba te specyfiki w swojej leśnej chacie.



Dla równowagi bardzo podobał mi się poziom językowy książki pana Buczyńskiego. Zaczarował mnie piękny język, bardzo dopasowany do opisywanego okresu oraz wyborna jak zawsze korekta i redakcja. Trzeba przyznać, że wydawnictwo BOSZ niezmiennie utrzymuje bardzo, bardzo dobry poziom w tej dziedzinie.



Wydaje mi się, że książka Jerzego Buczyńskiego mogłaby zainteresować starszych czytelników (tutaj muszę podkreślić, że Pocałunek panny wodnej z całą pewnością nie nadaje się dla dzieci - są tutaj dosyć obrazowe opisy zabójstw), którzy z legendami mieli stosunkowo niewielką styczność. Autor przedstawia nam wiele słowiańskich bestii i upiorów, bardzo przekonująco dowodząc, że na tle innych krajów również Polska ma się czym pochwalić. Mam jednak wrażenie, że bardziej zaawansowanym w tym temacie czytelnikom większą przyjemność sprawią inne książki wydawnictwa. :)



#wydwnictwoBOSZ#legendy#fantastyka



Zrecenzowała: Marta z bloga W sercu książki

  

Tytuł: Pocałunek panny wodnej

Autor: Jerzy Buczyński

Data wydania: 2021-01-15

Liczba stron: 334

Wydawca: Wydawnictwo BOSZ

ISBN: 978-83-7576-518-2

Bartłomiej Grzegorz Sala - Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien.


Wszyscy, którzy znają serię "Legendarz" od wydawnictwa BOSZ, na pewno ucieszy wieść o kolejnej książce, z tej serii, która jednak została napisana trochę inaczej niż poprzednie. Czy lepiej? To już pozostawiam do oceny czytelnikom.



Zacznę od okładki, która jest utrzymana w zupełnie innym stylu niż wszystkie poprzednie. Format oraz rodzaj (twarda) pozostały jednak bez zmian. Osobiście jestem fanką poprzednich, są zdecydowanie bardziej barwne i wyraziste, a ta na ich tle wydaje się być szara.



" Welesie świeć, ociec miecz dał szyroki, u białych skał ze rdzawy myć powłoki; lela, lela aż będzie jasność bić, Welesieświć"



Tym razem nie dostajemy bajania jak to bywało w poprzednich. Tutaj mamy język prawie naukowy, który bardzo dokładnie ukazuje czym są nasz bohaterki oraz skąd się wzięły. Przytaczane są legendy oraz baśnie z wielu zakamarków Polski. Przez chwilę można się poczuć, prawie jak w Hogwarcie, na zajęciach u Hagrida lub profesora Lupina ;)

Niesamowity jest też wkład jaki włożono w tą książkę, za co autorowi należą się ogromne ukłony.

Poznajemy zakamarki Polski, w których położenie sprzyjało i sprzyja nadal tworzeniom się legend. Niektóre historie pokrywają się z tymi w innych Państwach a część wywodzi się z innych podań jak na przykład Liszka i nawiązanie do Meluzyny.



"I tak w morskich głębinach żyć miały syreny nazywane "morzeczkami", jeziora natomiast były domem rusałek, określanych mianem "jeziornic".".



Warto pamiętać, że duża część opowiadań i baśni, została stworzona przez naszych przodków i tylko część przetrwała do dnia dzisiejszego. Bartłomiej Grzegorz Sala zrobił doskonały resarch podpierając się faktami, które dokładnie opisał. Domyślam się więc, że ilustracje stworzone przez MikiteRasolke, wpisuję się w obraz całości, nie tak kolorowej a czasem wręcz smutnej.

Nie chcę pisać nic więcej, bo zepsułabym przyjemność w odkrywaniu świata rusałek, świtezianek i syren.

Polecam książkę każdemu, kto tak jak ja uwielbia poprzednie tomy z tej serii.

 

Tytuł: Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien.

Autor: Bartłomiej Grzegorz Sala

Data premiery: 29.09.2020

wydawnictwo:BOSZ

ISBN:9788375764499


Sylwia "Sirroco" Stinia

 

Bartłomiej Grzegorz Sala - Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien


Dzisiaj kilka słów o kolejnej książce z bardzo lubianej przeze mnie serii Legendarz. Tym razem opowiem Wam o Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien!

Zacznę od czegoś, co podczas lektury właściwie od razu rzuca się w oczy - Bartłomiej Grzegorz Sala wykonał absolutnie tytaniczną pracę. Opisał 63 legendarne wodne panny, nie zaniedbując naprawdę niczego. Podczas czytania dowiadujemy się gdzie dana wodnica rezyduje, jaka jest jej historia (a nawet kilka wariantów historii!), skąd pochodzi, jaki wpływ miała na kulturę, a także jakie utwory opisywały przedstawione boginki, syreny czy nimfy. Książka jest wypełniona cytatami i fabularyzowanymi wersjami legend napisanymi stylizowanym, na dawny, językiem. Widać było też, że autorowi pisanie tej książki (i dzielenie się swoją wielką wiedzą) po prostu sprawiało przyjemność. Stąd też trudno się dziwić, że również czyta się ją z ciekawością i zaangażowaniem!

Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien z całą pewnością nie przypomina wcześniejszych książek z serii Legendarz. Ilustracji jest znacznie mniej, postaci także, ale opisy są bardzo rozległe - jest to jedna z grubszych książek w serii. Rzeczywiście, według mnie zawiera naprawdę wszystko czego moglibyśmy sobie życzyć, niczego mi nie zabrakło. Jednocześnie jest napisana z wielką dbałością o szczegóły i wspaniałą starannością, również od strony językowej. 



Jednak dla mnie, była to praca momentami nazbyt szczegółowa. Niestety podczas lektury nie mogłam pozbyć się wrażenia, że czytam sporą pracę doktorską. Muszę przyznać, że pomimo tego, że jestem wielbicielką fantastycznych stworów to czułam się momentami przytłoczona. 30 stron o Świteziance to jak dla mnie było zbyt wiele, oczywiście interesuje mnie ta postać, z przyjemnością dowiadywałam się kogo zainspirowała i jak wiele na jej temat jest dyskusji, ale połowa tego by mi zdecydowanie wystarczyła. Czuć było także zapędy autora, który przedstawiając nam niektóre utwory nawiązujące do opisywanej wodnej panny, niekiedy popadał w tony wręcz profesorskie. Nie do końca mi taki klimat odpowiada, ale powiedzmy, że będąc na doktoracie jestem do niego nieco przyzwyczajona. 

Najciekawszą dla mnie częścią była jedna, góra dwie, wersje legendy o danej syrence, rusałce, meluzynie, świteziance czy innej wodnej pannie oraz ich postacie w kulturze. Przyjemnie było przypomnieć sobie ich opisy zamieszczone chociażby w Balladynie, Rybce czy Świteziance, ale jeszcze bardziej fascynujące było poznanie często kompletnie nieznanych mi utworów. Nawiązań kulturalnych i ich oceny wyczekiwałam po tej książce najbardziej no i cóż, dostałam to czego chciałam! :)



Nieśmiało, i jak nigdy, muszę powiedzieć, że niespecjalnie urzekły mnie ilustracje, ale to zdecydowanie rzecz gustu. Po prostu wolę inne, bardziej podobały mi się te z wcześniejszych części serii, Bestiariuszy, Atlasu legend czy Księgi smoków polskich.



Podsumowując, w odróżnieniu od wszystkich poprzednich książek z serii Legendarz, Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien nie jest lekką lekturą. Bartłomiej Grzegorz Sala serwuje nam ponad 300 stron ciekawej i bardzo pouczającej analizy wodnych boginek, z naprawdę szczegółowym, utrzymanym momentami w iście naukowym stylu, opisem każdej z nich. Nie wolno także pominąć nakładu pracy jaki w tę pozycję włożył autor - jest on ponadprzeciętny, nawet jeśli momentami aż nazbyt rozległy.  



Książka raczej nie przypadnie do gustu dzieciom z przyczyn technicznych, chociaż również od fabularnej strony warto pamiętać, że wiele wodnych panien to uwodzicielki a los większości z nich był fatalny. Jeśli zaś chodzi o dorosłych to jest to bardzo bogata w informacje książka, ale według mnie, skierowana do prawdziwych koneserów tematu.

 Tytuł: Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien

Autor: Bartłomiej Grzegorz Sala

Seria: Legendarz

Data wydania: 2020-09-30

Liczba stron: 456

Wydawca: Wydawnictwo BOSZ

ISBN: 978-83-66570-33-7

Zrecenzowała: Marta z bloga W sercu książki

Paweł Zych - Atlas legend

Paweł Zych - Atlas legend


Atlas legend mnie zaskoczył. Spodziewałam się historii niezbyt precyzyjnych, pełnych mglistych opisów typowych dla innych legendarnych podań. Sądziłam też, że historie będą dłuższe, a wydarzenia z nich będą odbywać się "w górach za miastem" albo "gdzieś nad rzeką". Tymczasem najnowsza książka wydawnictwa BOSZ to kawał świetnej roboty.

Według mnie, Atlas legend to obok Bestiariuszy najlepsza publikacja z serii Legendarz. W tych książkach absolutnie wszystko jest doskonale dopracowane, każdy szczegół od ilustracji, przez tekst, opracowanie bibliografii, rozkład, układ i płaszczyznę językową po samo wydanie. Jest to moim zdaniem jedna z najpiękniejszych (i najbardziej prezentowych!) pozycji w serii Legendarz, a jednocześnie nawiązuje do poprzedniczek. 

Jeśli pamiętacie, w recenzji Duchów polskich miast i zamków, narzekałam tam trochę na zbytnią powierzchowność. Rozumiem, że przy takiej ilości materiału nie ma miejsca na szczegóły, ale w efekcie momentami czytaliśmy o różnych duchach, z różnych stron Polski, których opisy były bliźniaczo podobne. Zagubiły się cechy charakterystyczne, a duchy wydawały się wyrzucane taśmowo. 

Na szczęście Atlas legend poradził sobie z podobną formą znacznie lepiej. Już we wstępie autorzy przyznają, że ze względu na ilość materiału Atlas legend został podzielony na trzy części. Publikacja na tym tylko zyskuje, bo nie jest już upstrzona kolejnymi maksymalnie skróconymi historiami (choć te także są niedługie), ale nabiera prawdziwych rysów. Zamieszczone tu legendy są dość dobrze opracowane, a jak na podania całkiem precyzyjnie napisane. Jednocześnie, podobnie jak w Duchach polskich miast i zamków czy Księdze smoków polskich, legendy są przyporządkowane do konkretnych miejsc - wsi, miasteczek i większych miast, a nie tylko do regionów.

Trzeba też jednak powiedzieć sobie szczerze, że Duchy polskich miast i zamków bardzo mocno korelują z Atlasem legend, część historii brzmi bardzo podobnie. Rzeczywiście, tak jak proponowane jest to we wstępie, to książka doskonale nadająca się do opracowania wyprawy. W tej części podróżujemy przez Wielkopolskę oraz województwa Lubuskie, Dolnośląskie, Opolskie i Śląskie.

Dzięki przyporządkowaniu do konkretnych miejsc, bez trudu możemy przejeżdżając przez Tychy dowiedzieć się skąd pochodzi nazwa tego miasta, a jadąc Szamotuły przypomnieć sobie legendę o Mrówce w gotówce. Co więcej, autorzy pokusili się nawet, aby tam gdzie to możliwe bardzo dokładnie określić lokalizację jako np. kościół Matki Bożej Różańcowej przy ulicy Bolesława Chrobrego w Strzelcach Krajeńskich, klasztor cysterski w Lubiążu, ruiny zamku w Dankowie czy most kamienny na ulicy Śródmiejskiej w Kaliszu! Jakby tego było mało, pomagają nam ilustracje - oprócz dodatkowych obrazów do tego co znalazło się w legendzie, mamy przede wszystkim precyzyjne mapki, na których zamieszczone liczby odpowiadają odpowiednim lokalizacjom legend. Doskonały pomysł, nie sądzicie? Mnie zachwycił! Same ilustracje są prześliczne, utrzymane w jednym, spójnym stylu.

Jeśli chodzi o fabułę legend, to tak jak już wspominałam - są nie za długie, maksymalnie jak to możliwe precyzyjne, zlokalizowane w konkretnych miejscach. Niewielką liczbę z nich znałam, ale wpływ na to może mieć fakt, że zaledwie jedno z pięciu opisanych w tym tomie województw jest bliższe mojemu sercu. Pozostałe oczywiście bardzo lubię, ale niezwykle słabo znam ich podania. Wszystkie treści są bardzo starannie opracowane, czyta się je z prawdziwą przyjemnością!

Muszę jeszcze wspomnieć o dwóch rzeczach. Pisałam wcześniej o ilustracjach, ale nie o całym wydaniu, które robi całkiem spore wrażenie! Jest to publikacja duża - pod względem zarówno liczby stron jak i wielkości - twarda oprawa robi swoje. Rozmiar książki jest większy od pozostałych pozycji z serii Legendarz, co jest prawdopodobnie jedynym minusem tej publikacji. Chociaż należy ona do serii, to podobnie jak Bestiariuszek, nie pasuje do niej formatem. Zaskakująca jest za to waga Atlasu, który pomimo większych rozmiarów (wszystkich) jest lżejszy! Wydawnictwo wykorzystało znacznie lżejszy i przyjemniejszy w dotyku papier, dzięki czemu radość z lektury jest jeszcze większa.

Druga sprawa to język. Wspominałam o tym, że jest równie piękny i staranny co w pozostałych publikacjach, ale muszę dodać osobną pochwałę za ciekawe, poszerzające horyzonty słownictwo (takie jak antenat czy kacerz) oraz wiele nawiązań, o których z prawdziwą satysfakcją doczytywałam w innych źródłach (na przykład o Bożogrobcach). Bardzo doceniam to w takich publikacjach i uważam, że zasługuje to na wielkie uznanie.

Oczywiście odrębną sprawą jest to, że jeżeli ktoś nie przepada za takim stylem, krótkich podań osadzonych na przykład w klasztorze Franciszkanów w Głogówku (w województwie opolskim) przy ulicy Klasztornej 3 albo na bulwarach nad Wartą w Gorzowie Wielkopolskim, to Atlas legend raczej takiej osoby nie porwie. Jednak to jest już kwestia gustu. :)

Według mnie Atlas legend jest przepiękną i bardzo wartościową publikacją! Nada się nie tylko do wędrówek "palcem po mapie", ale z przyjemnością wzięłabym go w wakacyjną podróż. Bez wahania kupiłabym go też na prezent. :) Według mnie bez problemu mogą go czytać młodsi czytelnicy, chociaż zapewne część słownictwa będzie wymagała wyjaśnień słownika lub opiekuna. Warto też pamiętać, że część legend nie należy do najłagodniejszych. Historia, podobnie jak różne podania i mity, bywały krwawe. ;)


Tytuł: Atlas legend
Autor: Paweł Zych
Cykl: Atlas legend (tom 1)
Seria: Legendarz
Data wydania: 2020-05-21
Liczba stron: 250
Wydawca: Wydawnictwo BOSZ
ISBN: 978-83-66520-59-2



Zrecenzowała: Marta z bloga W sercu książki