Pokazywanie postów oznaczonych etykietą klasyka literatury. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą klasyka literatury. Pokaż wszystkie posty
"Duch opata, czyli pokusa Maurice'a Treherne'a" Louisa May Alcott – recenzja przedpremierowa

"Duch opata, czyli pokusa Maurice'a Treherne'a" Louisa May Alcott – recenzja przedpremierowa

Duch opata, czyli pokusa Maurice'a Treherne'a Louisy May Alcott to kolejna powieść tej autorki wydana w pięknej ilustrowanej wersji przez Wydawnictwo MG. Tym razem jest to książka bardzo krótka, można ją określić jako takie dłuższe opowiadanie, bowiem liczy sobie zaledwie 145 stron. Autorce udało się jednak w tak skondensowanej historii zawrzeć naprawdę wartką akcję, a dodatkowo zbudować ciekawą atmosferę. 



Książka przenosi nas do posiadłości należącej do arystokratycznej rodziny Treherne, gdzie w czasie przedświątecznym zbiera się cała plejada interesujących postaci. Głównym bohaterem jest tytułowy Maurice, mężczyzna poruszający się na wózku w skutek wypadku sprzed lat, a obok niego pojawiają się inni członkowie rodziny, jak jego ciotka i kuzyni: sir Jasper i Octavia, a także zaproszeni goście: generał i pani Snowdon, Frank Annon i major Royston oraz Rose i Blanche Talbot. W czasie świątecznych spotkań towarzystwo niepokoją intrygi, tajemnice z przeszłości i… duch opata!

Tym razem autorka pokusiła się o stworzenie opowieści w nieco gotyckich klimatach, pełnej tajemnic, sekretów i niedopowiedzeń, rozgrywającej się w nawiedzonym zamku, z bohaterami, którzy są niekoniecznie godni naśladowania i jednoznaczni moralnie. Oczywiście pani Alcott nie zapomina w tej książce też o pouczaniu czytelnika, ale z uwagi na małą objętość tej historii, nie wybrzmiewa ono aż tak wyraźnie, jak w innych powieściach, które wyszły spod jej pióra. Wszystko skupia się tu raczej na honorze i lojalności, na postępowaniu zgodnie z sumieniem oraz oczywiście na wątkach miłosnych. 

Tak naprawdę tę książkę można przeczytać w jeden wieczór i to jest jednocześnie jej wada i zaleta. Ta jej mała objętość nie do końca mnie usatysfakcjonowała, bo zabrakło mi trochę rozbudowania historii, chciałabym też nieco lepiej poznać bohaterów, ich charaktery i motywacje. Z drugiej jednak strony ta opowieść była dla mnie taką szybką odskocznią w świat angielskiej arystokracji, pełen gierek i sekretów, zaskakujący i porywający, zapewniła mi po prostu trochę rozrywki, bez poświęcania wielu godzin na lekturę.  

Sięgając po tę powieść, nie byłam pewna, czy to jest dobry czas na jej przeczytanie, w końcu wydarzenia rozgrywają się tu w okresie zimowym, w okolicach Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku, a teraz jest środek lata. Ale właściwie ten szczególny czas akcji nie jest aż tak istotny dla całej historii, nie jest też jakoś wyjątkowo opisany, więc nie wpłynął na mój odbiór całości. Ważniejszy jest tu nastrój, jaki udało się zbudować autorce, z odrobiną grozy w postaci tytułowego ducha opata, z tajemnicami i knowaniami, z romansami i zdradami, czy ze szczyptą dramatu. Nie jest to książka bez wad, trochę brakuje w niej głębi, zarówno w samej historii, jak i w charakterach postaci, ale całość czyta się dobrze, szybko i z zainteresowaniem. Polecam, na każdą porę roku ;).

Tytuł: Duch opata, czyli pokusa Maurice'a Treherne'a
Autor: Louisa May Alcott
Tłumaczenie: Dorota Tukaj
Data wydania: 2025-07-16
Wydawca: Wydawnictwo MG
Liczba stron: 160
ISBN: 978-83-8241-314-4

Autorka recenzji: Aga K.

"Tajemniczy klucz" Louisa May Alcott

"Tajemniczy klucz" Louisa May Alcott

Jako fanka twórczości Louisy May Alcott nie mogłam sobie odmówić poznania kolejnej wydanej w Polsce książki tej autorki. Tym razem jest to króciutka, ilustrowana powiastka pt. Tajemniczy klucz, przenosząca czytelnika na angielską prowincję, a nie w charakterystyczne dla autorki amerykańskie klimaty. 



"…Trevlyna złota, Trevlyna ziemi
Nie dotknie dziedzic rękami swemi
Póki spod warstwy rdzy i paprochów
Prawda nie wyjrzy z Trevlyna prochów…"

Ta wyjątkowo krótka książka, będąca wręcz dłuższym opowiadaniem, zaczyna się mocno – od tajemniczej przepowiedni. Następnie umiera lord Richard Trevlyn, właściciel pewnego majątku, a w tym samym czasie rodzi się jego pierworodne dziecię – Lillian. Dziewczynkę wychowuje pogrążona w żałobie matka, a kiedy w życiu ich obu pojawia się pewien nastoletni chłopak, zmienia się wszystko… Czy na lepsze?

Tajemniczy klucz, jak już trochę sugeruje tytuł, aż kipi od tajemnic. Od niespodziewanej śmierci ojca Lillian, przez historię Paula, chłopaka, który trafia do domu dziewczynki, aż po sekret, jaką nosi ze sobą klucz, znaleziony w medalionie matki dziewczynki. Nie ma tu wyjątkowo rozbudowanej akcji, nie ma niepotrzebnych opisów, za to znajdzie się miejsce dla zdrady, intryg i zemsty, a także dla miłości i przyjaźni. Autorka zachowała odpowiedni dynamizm wydarzeń, dzięki czemu te nieco ponad dwieście stron można przeczytać w jeden wieczór.

W przeciwieństwie do innych książek autorki nie uświadczymy tu za wiele moralizatorstwa, może gdzieś tam pojawi się odrobina pouczania i morał, ale nie są one tak znaczące w całej opowieści. Znajdzie się za to w Tajemniczym kluczu sporo emocji, nawet nieco napięcia i taki fajny tajemniczy klimat, a wszystko opisane krótko i zwięźle, dość dynamicznie. Nie ma w tej książce może specjalnych zaskoczeń, ale potrafi tak wciągnąć i porwać, że ani się człowiek obejrzy, a czyta ostatnią stronę. Do tego dochodzi ładne i dopracowane wydanie – twarda oprawa, dopasowana do niej wyklejka, kilka ilustracji w klimacie powieści i epoki – co również umila lekturę.

Tajemniczy klucz to było dla mnie kolejne udane spotkanie z twórczością pani Alcott, nawet sympatyczniejsze od poprzednich, bo praktycznie pozbawione treści moralizatorskich, a skupione raczej na akcji i rozwiązywaniu tajemnic z przeszłości. Czytało mi się dobrze i szybko, miło spędziłam czas z tą książką, a nawet pozostawiła mnie z lekkim poczuciem niedosytu. Polecam, będzie to lektura w sam raz na deszczowy majowy wieczór, przeniesie w czasie i zapewni odpowiednią dawkę emocji!

Tytuł: Tajemniczy klucz
Tytuł oryginału: The Mysterius Key and What It Opened
Autor: Louisa May Alcott
Tłumaczenie: Dorota Tukaj
Data wydania: 2025-05
Wydawca: Wydawnictwo MG
Liczba stron: 128
ISBN: 978-83-8241-128-3

Recenzja we współpracy z Wydawnictwem.

Autorka recenzji: Aga K.

Doskonała „Odyseja" Homera

Doskonała „Odyseja" Homera


W ostatnich tygodniach dzień po dniu czytałam po trochu Odysei Homera. Ten rok był wymagający, ale marzyło mi się żeby przeczytać chociaż jedną książkę z klasyki literatury. Tymczasem 2024 zbiegał ku końcowi, a tego postanowienia nie udawało mi się dotrzymać. Wtedy zobaczyłam JĄ – ilustrowaną wersję Odysei, historii przypisywanej greckiemu pieśniarzowi i epikowi Homerowi… I poczułam, że to będzie to, klasyka literatury, którą poznam w całości (wszak wszyscy czytaliśmy fragmenty w szkole) w tym roku! W ten sposób wskoczyłam w historię Odysa, Telemacha, Penelopy i innych, z którymi przecięły się ich ścieżki.

Odyseja rozpoczyna się od tego, że w Itace trwa rywalizacja o rękę Penelopy – żony zaginionego króla Itaki Odyseusza. Ich syn, Telemach, pod wpływem boskiej inspiracji, wyrusza w poszukiwaniu ojca, a po drodze dowiaduje się więcej o przygodach swojego rodzica. Odyseja nawiązuje do wydarzeń z Iliady, ale jednak przede wszystkim jest to opowieść o to drodze króla Itaki do domu po wojnie trojańskiej. Zaś na obranej przez siebie ścieżce, znacznie lepiej poznaje również siebie Telemach, i tak ze szczerego, ale jednak biernego chłopca, staje się on odważnym mężczyzną, księciem Itaki i nieodrodnym synem swojego ojca.

Nie ukrywam, że Odyseja nie jest książką, którą mogłabym, czy nawet chciałabym, przeczytać w jeden czy dwa wieczory. To raczej solidna lektura na wiele dni, przez którą płynęłam pieśń po pieśni. W rezultacie o tym, że ją czytam dowiedziało się sporo osób, a to wywoływało interesujące odpowiedzi. Kolejne rozmowy przywoływały nieustannie te same dwa pytania, czy nie wykańcza mnie język i/lub forma. Dlatego wydaje mi się, że to ważne by napisać, że Odyseję czyta się naprawdę przyjemnie i bardziej przypomina wyborną długą szantę niż nudną szkolną lekturę. Myślę, że w tym przypadku kluczowe jest podejście – tak, język jest tu mocno starodawny, tak, jest to epos, ale równocześnie jest tu intrygująca historia pełna postaci, przygód, bogów i snutych opowieści. Według mnie warto zaplanować, że będzie się ją czytało nieco dłużej i bez pośpiechu, ale i bez presji, podążać przez Odyseję w swoim tempie, a radość z lektury przyjdzie sama. ;)

Dla mnie Odyseja była wspaniałą czytelniczą ucztą i sprawiła mi naprawdę dużo przyjemności. Lubię wierszowane teksty, a ten jest wyjątkowo zręcznie napisany, w dodatku jest to po prostu piękny epos – klasyczny, baśniowy (czy też mityczny), pełen porównań homeryckich. Co prawda była jedna rzecz, która nie do końca mi odpowiadała, a mianowicie samo słownictwo. Niektóre słowa nie tyle trącały już myszką, ile przez lata nabrały nowych znaczeń/wypaczył się ich poprzedni kontekst i tak np. tacy "gachowie" Penelopy, jak dla mnie pozbawiali tekst jego wyjątkowego, ponadczasowego wydźwięku. Pod tym względem faktycznie wolałabym inne tłumaczenie, może pana Parandowskiego lub pana Libery, którzy już dali mi się poznać w innych utworach jako wybitni językoznawcy, a jednocześnie dość współcześni, by język nieco lepiej współgrał z tym obecnym. Jednak żeby oddać sprawiedliwość tłumaczeniu dodam, że jest ono wyjątkowo dźwięczne i polska wersja językowa jest naprawdę śpiewnie zbudowana. Bez wahania mogę napisać, że przez tekst właściwie płynęłam.

Sama historia Odysa nie była mi nieznana, a jednak forma… Przyznaję, jestem pod wrażeniem. Warto było przeczytać Odyseję, zagłębić się w ten tekst, wraz z Telemachem poszukiwać wieści o ojcu, a jednocześnie poznawać jego przygody. Dzięki temu nie tylko dowiedziałam się szczegółów tej wyprawy, ale też dotarł do mnie homerowski rozmach, wymiar historii, pomysł, realizacja… W Odysei wszystko jest imponujące.

Wybrałam wspaniałą reprezentantkę klasyki literatury na ten rok. Nie było może w tej dziedzinie obficie, ale za to jakościowo, co biorąc pod uwagę to jak w tym roku grymasiłam, cieszy mnie podwójnie. Mogę teraz z dumą powiedzieć, że przeczytałam Odyseję Homera i co jeszcze lepsze – była to obłędna przygoda!



Tytuł: Odyseja
Tytuł oryginału: Ὀδύσσεια
Autor: Homer
Tłumaczenie: Lucjan Siemieński
Data wydania: 2022-10-12
Wydawca: MG
Liczba stron: 512
ISBN: 978-83-7779-845-4

Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu MG


Zrecenzowała: Marta z bloga W sercu książki

Drzwi z siedmioma zamkami - Edgar Wallace

Drzwi z siedmioma zamkami - Edgar Wallace

 


"Drzwi z siedmioma zamkami" to klasyka kryminału wydana po raz pierwszy w 1926 roku. Czy obecnie czyta się ją jeszcze z przyjemnością czy jej treść jest "przeterminowana"?

Historia rozpoczyna się, gdy młody oficer Scotland Yardu, odziedziczywszy znaczną sumkę, postanawia przejść na wczesną, policyjną emeryturę. Niby ostatni dzień w pracy, a Dick Martin zostaje wciągnięty w skomplikowaną intrygę, w której pojawią się trupy, duże pieniądze, fałsz, eksperymenty naukowe oraz… pewna intrygująca urodą i sposobem bycia bibliotekarka.

Wątek romantyczny nie jest w powieści bez znaczenia, ale osią są oczywiście kryminalne zawiłości. A skomplikowanie historii jest co najmniej zaskakujące.

Wpleciono w tę książkę dość nowatorskie (jak na owe czasy) rozwiązania, świadczące o fantazji autora (zakrawające niemal o science-fiction), ale całość ma ten dobrze nam znany klimat starego kryminału, pełnego subtelności, kindersztuby bohaterów, niespiesznych opisów otoczenia.

Warto wreszcie przenieść się do czasów, kiedy metodą kontaktu były telegramy, a przecięty kabel telefoniczny uniemożliwiał powiadomienie danej osoby… o ile ten telefon w ogóle był dostępny. O traktowaniu kobiet niczym "puch marny", wymagający stałej opieki, nie wspomnę.

Książkę przeczytacie szybko. Akcja zaciekawia, a sama objętość (niewiele ponad dwieście stron) wydaje się być akuratna.

Czegoś mi jednak w samej powieści zabrakło. Okazała się trochę za bardzo przewidywalna… Co jakiś czas mamy ochotę wrzasnąć na któregoś z bohaterów, żeby nie popełniał oczywistego błędu (niczym ten motyw z horroru, gdzie blondynka wbiega prosto w pułapkę nożownika). Poza tym całość wydaje się dość płytka i daleka od prawdopodobieństwa. Może autor posunął się odrobinę za daleko i rozstawia postacie niczym w linearnej grze planszowej, od punktu A do B.

Mimo tych zarzutów, z pewnością spotkanie z niemal stuletnim kryminałem, jest doświadczeniem ciekawym i dość przyjemnym. Starodawne maniery bohaterów też działają na plus. Jako przerywnik między współczesnymi konstruktami literackimi sprawdzi się świetnie.

Moja ocena: mocne 7/10

Zrecenzowała: zielony_motyl


Tytuł: Drzwi z siedmioma zamkami
Autor: Edgar Wallace
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 09.10.2024
Liczba stron: 208
ISBN: 9788382410686
„Ruth" Elizabeth Gaskell

„Ruth" Elizabeth Gaskell

Klasyka literatury z reguły bardziej przemawia do mnie niż powieści współczesnych autorów. Lubię czytać zwłaszcza po książki, których akcja rozgrywa się w XIX wieku w Anglii, dlatego z zainteresowaniem sięgnęłam po Ruth Elizabeth Gaskell. Znam inne powieści autorki, kojarzę jej styl, wiedziałam więc czego się spodziewać, a i tak byłam nieco zaskoczona tą lekturą…



Ruth to książka pełna emocji, poruszająca i wciągająca. Opowiada dość kontrowersyjną historię młodej, naiwnej dziewczyny, która została uwiedziona i ponosi tego konsekwencje. Nie jest to jednak wyłącznie ponura opowieść o losie kobiety upadłej, opowiada też bowiem o ludziach, którzy bezinteresownie wyciągają pomocną dłoń, o radzeniu sobie w trudnej sytuacji, czy o hipokryzji w XIX-wiecznym angielskim społeczeństwie. Jest tu pokuta i przebaczenie, jest poświęcenie i honor, sporo w tej książce religijności, jest w niej też pewien dydaktyzm oraz ogólnie rozważania o moralności, ale nie przytłaczają one całej opowieści, a za to jeszcze bardziej niż opisy tła społecznego wpasowują ją w epokę, w której powstała. 

Ruth znajdziemy też trochę nadziei, a nawet humoru, choćby w postaci Sally, starszej gospodyni, która może miewa ostre osądy, ale jest też pierwsza do pomocy potrzebującym. Cała ta wielowątkowa opowieść napisana jest językiem przystępnym, pełnym barwnych, chwilami nawet poetyckich opisów otoczenia. Nie jest może zbyt dynamiczna, bo i nie o szybkość akcji w niej chodzi, a o ludzkie przeżycia i emocje. Chociaż wielokrotnie złożone zdania będące zapisami rozmyślań postaci występujących w tej powieści (zwłaszcza bohaterek) mogą czasami męczyć czytelnika, to całość czyta się dobrze i szybko.

Przy tej lekturze zwróciłam też uwagę na ciekawe opisy rodzenia się uczucia, miłosnych podchodów u drugoplanowych bohaterów, pełne staroświeckiego uroku, jakiego nie uświadczymy w powieściach współczesnych autorów. W ogóle ta cała staroświeckość, niedzisiejszość opowieści jest dla mnie mocną stroną, napisana w duchu epoki dla czytelnika żyjącego w XXI wieku może być obrazem świata tak innego, pełnego archaicznych konwenansów.

Tytułowa bohaterka tej książki, Ruth, jest bardzo naiwna, niedoświadczona, ekspresyjna, jak to młoda dziewczyna. Już od początku będąca w skomplikowanej sytuacji – wcześnie osierocona, pod opieką nieznajomego, oddana na nauki do krawcowej – a przy tym tak delikatna i uczuciowa, bardzo łatwo poddaje się uczuciu do pewnego nieodpowiedniego mężczyzny, a potem z pokorą godzi się na konsekwencje tego romansu. Trochę w kontrze do niej znajdziemy Jemimę, która również nie ma zbyt wiele doświadczenia, ale mimo to się buntuje przeciwko rzeczywistości, w jakiej żyje, oczywiście w miarę możliwości; chce sama decydować o sobie, sama wybierać to, co dla niej dobre, nie ma w niej pokory i cichości Ruth. Obie żyją oczywiście w patriarchalnym społeczeństwie, ale każda z nich inaczej sobie w nim radzi. Ciekawie wybrzmiewa zestawienie tych postaci kobiecych. 

Swoją drogą, ta powieść zwraca też uwagę na kwestię kobiecą. Pokazuje ona bardzo różne sytuacje życiowe i wszystkie ograniczenia, jakie dotyczyły kobiet w XIX wieku, jak zależność od mężczyzn (ojca, męża, opiekuna), często niemożność wybrania sobie partnera, właściwie dwie drogi życiowe do wyboru – albo wyjście za mąż, albo smutny los starej panny, często traktowanej źle przez społeczeństwo czy nawet rodzinę. A przede wszystkim mamy tu bardzo szczegółowo opisaną sytuację kobiety, która rodzi nieślubne dziecko i jest z tego powodu skazana na ostracyzm społeczny, podczas gdy mężczyzna będący ojcem tego dziecka nie odczuwa praktycznie żadnych konsekwencji owego grzechu. 

Ileż emocji jest w tej książce! Ileż historii i wątków, na czele z tak poruszającą opowieścią o Ruth… A jej zakończenie, smutne i refleksyjne, jest idealnym zwieńczeniem tej bogatej w treść, wielowymiarowej powieści. Bardzo polecam ją wszystkim wielbicielom XIX-wiecznych klimatów, czytelnikom powieści obyczajowych, które dostarczają nieco refleksji i przenoszą w inną rzeczywistość…

tytuł: Ruth
autor: Elizabeth Gaskell
tłumaczenie: Katarzyna Malecha
data wydania: 2024 (to już kolejne polskie wydanie)
wydawca: Wydawnictwo MG
liczba stron: 528
ISBN: 978-83-7779-977-2

Recenzja we współpracy z Wydawnictwem.

Autorka recenzji: Aga K.

„1984" George Orwell

 


"Nowe tłumaczenie jednej z najbardziej przełomowych książek XX wieku odchodzi od utartych rozwiązań terminologicznych i oferuje świeże spojrzenie na kultowy tekst Orwella, podkreślające jego niesłabnącą aktualność również w dzisiejszych czasach

Napisana ponad siedemdziesiąt lat temu powieść w chwili wydania była złowrogą przepowiednią George’a Orwella dotyczącą zagrożenia, jakie niesie za sobą totalitaryzm. I chociaż rok 1984 już dawno minął, dystopijna wizja świata permanentnej wojny, w którym życie jednostki jest w całości podporządkowane władzom, kłamstwa zastępują prawdę, a samodzielne myślenie może być zbrodnią, jest nadal aktualna.

Trudno przecenić znaczenie tej powieści dla współczesnej kultury. Orwell nie tylko mistrzowsko obnażył w niej mechanizmy działania totalitaryzmu i propagandy, lecz również trafnie pokazał, jak wielką rolę w totalnej kontroli nad społeczeństwem mogą odegrać media i język fałszujący rzeczywistość."

 

Książkę 1984 czytałam już wielokrotnie – nie będę tu skupiać się na jej najnowszym tłumaczeniu, bo trudno byłoby wylistować wszystkie różnice. Dodam tylko, że najnowsze wydanie jest jednym z ciekawszych i pokazuje, jak część rzeczy może być inaczej opisana, po ponad 70 latach od pierwszego wydania.

1984 George’a Orwella to powieść dystopijna, która od chwili swojego pierwszego wydania w 1949 roku zyskała miano jednego z najważniejszych dzieł literatury XX wieku. Książka ta nie tylko stanowi przestrogę przed totalitaryzmem, ale również zadaje fundamentalne pytania o naturę władzy, wolności i ludzkiej godności.

Akcja 1984 rozgrywa się w Oceanii, fikcyjnym superpaństwie rządzonym przez totalitarną Partię, której przewodzi Wielki Brat. Głównym bohaterem jest Winston Smith, pracownik Ministerstwa Prawdy, którego zadaniem jest fałszowanie historycznych dokumentów w celu dostosowania ich do bieżącej polityki Partii. Żyjąc w świecie permanentnej inwigilacji, propagandy i manipulacji, Winston zaczyna podważać oficjalną wersję rzeczywistości i nawiązuje zakazaną relację z Julią, kobietą pracującą w Ministerstwie Miłości.

Orwell w swojej powieści porusza wiele kluczowych tematów, które są niezmiennie aktualne. Jednym z głównych wątków jest kontrola nad jednostką przez wszechobecną inwigilację i manipulację językiem. Pojęcia takie jak „nowomowa” (newspeak) i „dwójmyślenie” (doublethink) stały się symbolem zjawisk, które Orwell opisywał – ograniczenia wolności słowa i myśli przez zmianę znaczenia słów i narzucanie jednostce jedynie słusznej ideologii.

Orwell posługuje się prostym, przejrzystym stylem, który potęguje mroczny i przytłaczający klimat powieści. Narracja w trzeciej osobie pozwala czytelnikowi na dogłębne poznanie myśli i uczuć Winstona, co sprawia, że jego bunt przeciwko systemowi wydaje się bardziej autentyczny i dramatyczny. Opisy codziennego życia w Oceanii są sugestywne i pełne szczegółów, co potęguje poczucie beznadziei i braku wyjścia z opresyjnej rzeczywistości.

1984 stała się synonimem dystopijnej przyszłości, w której wolność jednostki jest całkowicie podporządkowana woli państwa. Powieść Orwella zyskała ogromne uznanie za swoją przenikliwość i ostrzeżenie przed niebezpieczeństwami, jakie niesie ze sobą absolutna władza. Jest to książka, która zmusza do refleksji nad mechanizmami władzy i roli jednostki w społeczeństwie.

1984 to powieść, która mimo upływu lat nie traci na aktualności. George Orwell stworzył dzieło, które nie tylko krytykuje totalitaryzm, ale również skłania do głębszego zastanowienia się nad kondycją ludzkiej natury i społeczeństwa. To lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce zrozumieć, jak kruche są wolność i prawda w obliczu wszechmocnego państwa.


Tytuł: 1984
Autor: George Orwell
Data wydania: 2024-03-26
Data 1. wyd. pol.: 1953-01-01
Data 1. wydania: 1950-07-01
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 416
ISBN: 9788383351759

Moja ocena: 10/10

Bolesław Prus - Lalka


Czytając Lalkę po raz drugi, po kilkunastu latach przerwy, nasuwa mi się jeden wniosek główny – obecnie doceniłam tę książkę dużo bardziej niż czytając ją jako lekturę w liceum. Dlatego każdy, kto zobaczy wznowienie tej książki i przejdzie wobec niego obojętnie, przyjmując założenie, że już ją czytał i nic nowego się nie dowie, popełni błąd. Zapewne większość czytelników Lalki miała z nią styczność będąc nastolatkami i była to lektura narzucona. Tymczasem dopiero czytając tę książkę jako osoba dorosła, dobrowolnie, człowiek zaczyna zauważać wszystkie ukryte znaczenia, odkrywać całe piękno i złożoność tej powieści.



Historię Wokulskiego, Łęckiej i Rzeckiego czytało już kilka pokoleń Polaków. Wydana najpierw w odcinkach, następnie jako książka w 1890 roku, szybko zdobyła uznanie czytelników, a w wieku XX doczekała się dwóch znanych ekranizacji. Wokulski, wychowany w biedzie, ale chcący pracować i uczyć się, bierze sobie za żonę kobietę niemłodą, ale majętną. Po jej śmierci dziedziczy dobrze prosperujący sklep z galanterią, a następnie dorabia się majątku na wojnie. Już jako człowiek dobrze sytuowany zakochuje się w przedstawicielce arystokracji, Izabeli Łęckiej. Co prawda jej ojciec jest właściwie bankrutem a ona sama nie może liczyć na lepszą partię niż podstarzały baron, ale przez „błękitną krew” czuje się dalece lepsza od byle kupca.



Bolesław Prus oprócz nieznanego nam narratora, która opowiada główny wątek, wprowadził również drugi głos, który poznajemy w rozdziałach zatytułowanych „Pamiętnik starego subiekta”. Ów subiekt, Ignacy Rzecki, trzyma pieczę nad sklepem oraz innymi interesami Wokulskiego, a przede wszystkim jest jego prawdziwym przyjacielem oraz stara się być obiektywnym komentatorem jego wyborów.



Moim zdaniem ta powieść nie ma minusów a jedynie same plusy. Piękno języka, umiejętne budowanie postaci, inteligentna krytyka arystokracji, idealnie uchwycone ostatnie tchnienie romantyzmu i rozkwit pozytywizmu – to wszystko otrzymuje czytelnik Lalki. Prus opisując głównego bohatera, pokazuje człowieka nowej epoki – ciekawego świata i tego, jak funkcjonuje, wynalazcę, człowieka czynu, który świadomie kształtuje swój los zamiast dać się porwać biegowi historii.



Autor bardzo dobrze uchwycił kształtowanie się nowego europejskiego a nawet światowego trendu – odchodzenie od opiewania arystokracji, będącej grupą ludzi żyjących z majątków przechodzących z pokolenia na pokolenie, na które pracują inni ludzie; grupy, która nic nowego nie wnosi do społeczeństwa a jedynie pielęgnuje stare tradycje. Według mnie ten sam nastrój czuje się w powieści Johna Galsworthy „Saga rodu Fosyte’ów” (napisanej później, ale opisującej 1886 rok), gdzie również człowiek doceniany to człowiek urodzony w odpowiedniej rodzinie ale pracujący.



Lalka to powieść ponadczasowa, ukazująca paletę ludzkich charakterów, które również dziś spotkamy wśród nas. Jest nieocenionym źródłem wiedzy o społeczeństwie wieku XIX i po prostu bardzo dobrą książką. Nie należy odkładać jej na półkę z lekturami szkolnymi, ale czytać ją zawsze i wszędzie.

Emaleth


 Tytuł: Lalka

Autor: Bolesław Prus

Data wydania: 2021-09-01

Wydawca: Wydawnictwo MG

ISBN: 978-83-7779-206-3

"Chłopcy Jo" Louisa May Alcott

"Chłopcy Jo" Louisa May Alcott

Od wydarzeń z poprzedniego tomu serii (Mali mężczyźni) minęło dziesięć lat. Szkółka Jo Bhaer (z domu March) przekształciła się w świetnie funkcjonujący college Plumfield, a jej ukochani chłopcy rozpierzchli się po całym świecie… Mali mężczyźni są już dorośli i zaczynają podejmować poważne decyzje, zakochiwać się, odnajdywać swoje powołanie, a także zakładać własne gniazda. Jo, czyli matka Bhaer, pozostaje jednak dla nich osobą, do której mogą przyjść w każdej chwili, która doradzi i pomoże, z czego skwapliwie korzystają. Czasem jednak warto zakończyć miłą historię w odpowiednim momencie…


Z tej powieści wybija się trochę zmęczenie autorki historiami z serii Małe kobietki, a także znużenie rozpoznawalnością. Nie waha się ona opisywać w postaci Jo swoich zmagań ze sławą i popularnością, co może dać obraz jej własnych problemów. Widać, że chciała już na zawsze pożegnać się z siostrami March, czego nie mam jej za złe, bo zakończyła tę opowieść w naprawdę dobry sposób. Opowiedziała o losach wszystkich postaci znanych z serii, każdemu bohaterowi poświęcając przynajmniej fragment albo nawet rozdział, dzięki czemu można dowiedzieć się, co się u nich działo i jak ich historia się kończy, a także domyślić się jak się dalej będzie rozwijać, już poza książką…

Ta część jest także nieco poważniejsza niż poprzednie. Pokazuje nie tylko radosne wydarzenia czy wzloty, ale też upadki tych młodych ludzi, którzy wchodzą w dorosłe życie. Ale i tak, jak zawsze jest tu ciepło, miło, uroczo, znajdziemy trochę smutnych momentów i nieco takiej szczerej radości. Przy czytaniu o perypetiach już nie takich małych mężczyzn bardzo często na mojej twarzy gościł uśmiech. Ta książka, podobnie jak poprzednie tomy, to taki poprawiacz nastroju, powieść, z którą można mile spędzić czas, która będzie wytchnieniem od codzienności, przeniesieniem się do innego świata.

W Chłopcach Jo ciekawie pokazane są zmiany w życiu, konkretnie dorastanie w XIX wieku. Podobnie jak w Dobrych żonach siostry March, tak i tu dawni uczniowie z Plumfield, dorastają, zmieniają się, zaczynają odkrywać swoje marzenia, cele, nawiązują przyjaźnie, zaczynają się pierwsze romanse. W ogóle cała seria jest świetnie zbudowana - w pierwszym tomie poznajemy siostry March, które są właściwie nastolatkami, albo wchodzą w ten wiek, w Dobrych żonach są już młodymi kobietami, które zakładają rodziny, następnie są Mali mężczyźni, w których poznajemy perypetie młodych chłopców ze szkoły Jo, a w tej książce bohaterowie poprzedniej powieści wchodzą w dorosłość i tak jak siostry March w drugim tomie tej serii, tak i oni zakochują się, znajdują swoje powołanie i zakładają rodziny.

Autorka w tej powieści bardzo fajnie przemyca też feminizm swoich czasów. Jedna z jej bohaterek mówi wiele o prawach kobiet oraz ogólnie równości płci, również w rozmowach innych postaci przewija się trochę ta kwestia. Ta książka została wydana akurat w czasie pierwszej fali feminizmu, a więc walki o równouprawnienie, którą szczególnie kojarzy się z walką sufrażystek o prawa wyborcze kobiet. Świetnie, że w powieści skierowanej do młodszych czytelniczek pobrzmiewają takie echa zmagań feministek tamtych czasów. Dzięki temu ma ona nie tylko walory stylistyczne, ale również w pewnym sensie historyczne.

Książka ta porusza też inne tematy społeczne, oczywiście dość delikatnie o nich mówi, ale jednak to widać. Jako przykład może posłużyć kwestia rdzennych Amerykanów, których spotyka na swojej drodze jeden z bohaterów, a którzy to wiele cierpią w związku z wysiedlaniem z ich terenów. W powieści pojawiają się też tematy związane z pokusami czyhającymi w wielkim świecie na młodych mężczyzn, a także jest też co nieco o resocjalizacji i zmianie życia.

Podobnie jak w poprzednich tomach, tak i w tej książce nie brak również pouczających doświadczeń i wydarzeń oraz umoralniających przemów, którymi raczeni są od czasu do czasu młodzi bohaterowie. Sporo jest też szczególnej religijności, chociaż nie jest ona jakoś bardzo nachalna, raczej delikatnie opisywana przy okazji wspomnianych wyżej wydarzeń i doświadczeń, które są udziałem chłopców Jo.

Całość jest opisana pięknym językiem, pełnym nawiązań do klasyki literatury, ale też innych dzieł, z inspirującymi cytatami, ale też czasami z taką fajną dawką humoru i radości. Bardzo przyjemnie się czyta tę książkę, chociaż nie jest to lektura do szybkiego pochłonięcia, a raczej do powolnego dawkowania i delektowania się nią.

Poza tym to wydanie! Nie oszukujmy się - cała seria o siostrach March została tak pięknie i starannie wydana, że nie tylko sympatycznie się je czyta, ale też z przyjemnością ogląda. Te ilustracje świetnie współgrające z treścią, te płócienne, starannie wykonane okładki, te dopasowane wyklejki! Nic tylko się zachwycać ;). Dodatkowo, cała seria świetnie się prezentuje na półce.

Chłopcy Jo to powieść ciepła i miła, pełna specyficznego klimatu, przenosząca czytelnika do nieco innej rzeczywistości, do "starych" czasów. Książka ta nie ustępuje swoim poprzedniczkom, stanowi świetne zakończenie całej uroczej serii skierowanej może do młodszych czytelniczek, ale interesującej również i dla tych nieco starszych, bardziej doświadczonych życiowo. Bardzo polecam tę powieść i całą serię, bo spędziłam z nią miło czas i na pewno będę do niej wracać z przyjemnością.

tytuł: "Chłopcy Jo"
tytuł oryginału: "Jo's Boys"
autor: Louisa May Alcott
tłumacz: Joanna Pyra
wydawca: Wydawnictwo MG
data wydania: 2020-09-16
liczba stron: 500
ISBN: 978-83-7779-645-0

Za możliwość zapoznania się z tą jakże interesującą książką dziękuję księgarni internetowej Gandalf.

Autorka recenzji: Aga K.


Moralnie wątpliwe czyli Pierre Choderlos de Laclos i jego „Niebezpieczne związki"

Moralnie wątpliwe czyli Pierre Choderlos de Laclos i jego „Niebezpieczne związki"

 

Moje postanowienie o powrocie do klasyki literatury i czytaniu co najmniej trzech pozycji rocznie rozpoczęłam Niebezpiecznymi związkami czyli książką, którą miałam w planach od baaardzo dawna. Wiele o tej pozycji i czytałam, i słyszałam, a kilka ekranizacji i niegasnące dyskusje o tym czy jest ona gorsząca, czy może tylko niemoralna, brzmiały jak dodatkowa zachęta.

Pierre Choderlos de Laclos stworzył jak dla mnie dosyć nietypowe dzieło. Pierwszą intrygującą rzeczą jest forma książki, która jest powieścią epistolarną czyli zbiorem listów. Tutaj listy mają różnych nadawców i odbiorców, dzięki czemu poznajemy kilka ciekawych postaci i ich historie, a dodatkowo mamy możliwość śledzenia wydarzeń z wielu perspektyw. Drugą ciekawostką jest temat - dyskusje o moralności, o erotycznych igraszkach i planach, o wykorzystywaniu zaufania innych ludzi, a w końcu o próbie zdobywania obiektów swojego pożądania, a czasami także uczuć. Jakby na to nie patrzeć, Niebezpieczne związki to opowieść o znudzonej osiemnastowiecznej francuskiej arystokracji, która sama nie wiedząc co zrobić ze swoim życiem, przy rozluźniających się normach społecznych, rozpoczyna niebezpieczne gry uczuciami, emocjami i relacjami.

W Niebezpiecznych związkach główną bohaterką jest markiza de Merteuil, doświadczona uwodzicielka i przebiegła manipulantka, której uwagę przyciąga zaplanowany mariaż młodej i niewinnej Cecylii Volanges z mężczyzną, który w przeszłości markizę odrzucił. Piękna kobieta w zemście wzywa swojego dawnego kochanka – wicehrabię de Valmont, aby rozkochał w sobie naiwną Cecylię, ale ten odmawia jej ponieważ jest zajęty uwodzeniem innej. Od tego momentu śledzimy zarówno manipulacje wicehrabi jak i bardzo przebiegłej markizy, którzy w sposób bezwzględny wciągają innych w swoje przemyślne intrygi. Z czasem relacje pomiędzy bohaterami zaczynają się komplikować, zacieśniać, przeplatać, a intryga markizy piętrzy się przynosząc mnóstwo kłopotliwych sytuacji, a z czasem również katastrofalnych skutków.

Po lekturze muszę przyznać, że zupełnie nie dziwi mnie taka liczba ekranizacji i teatralnych przedstawień oraz nawiązań do książki w innych pozycjach literackich. Niebezpieczne związki doskonale pokazują jak manipulacje, złe intencje i dwulicowość mogą wciągnąć nawet najuczciwszych ludzi o czystych, nawet jeśli nieco naiwnych, sercach. Z drugiej strony, zarówno markiza de Merteuil jak i wicehrabia de Valmont przekonują się, że ludzie nie są bezwolnymi kukiełkami, a pewnych rzeczy nie da się przewidzieć. Uknute intrygi nie raz prowadzą ich nie tam gdzie sobie życzyli, a wkrótce ich zabawy przeradzają się w ludzkie dramaty. Negatywne skutki nie omijają również prowodyrów problemów, zatem jest zbrodnia i jest kara. To także bardzo lubiany wątek w kulturze. Przedstawione tutaj relacje i skandale obyczajowe są też bardzo pouczające i świetnie wciągają nas do świata kokieterii, manipulacji i romansów utrzymanych w klimacie osiemnastowiecznej Francji.

Przyznaję, że było to intrygujące spotkanie, markiza de Merteuil wielokrotnie mnie zaskoczyła, a to jak daleko sięgały jej plany i macki (wydawnictwo MG doskonale dobrało okładkę do fabuły!) nie raz mnie zadziwiło. Moim zdaniem, autor był naprawdę bardzo pomysłowy, jego intryga świetnie utkana, a bohaterowie niezwykle barwnie opisani. Mimo to, muszę przyznać, że książka mnie nie porwała. Przede wszystkim nieco ciężko mi się ją czytało, bo pomimo fenomenalnego tłumaczenia, przeszkadzała mi pokrętna budowa zdań. Choć temat z pewnością jest poczytny i pouczający, to przeczytanie ponad 150 listów na ten temat to było dla mnie nieco za dużo - arystokratyczne manipulacje sprzed niemal 300 lat aż tak mnie jednak nie ciekawiły. Oczywiście, fabuła wspaniale się rozwija i doskonale uwypukla wiele emocji, intencji i wniosków, ale nie była dla mnie tak intrygująca bym nie mogła oderwać się od lektury.

Sama jestem zaskoczona, bo chociaż rozumiem, że w XVIII wieku taka literatura musiała wywołać wielkie emocje i skrajne odczucia, to ja nie poczułam większych uniesień. Opisane historie nie porwały mnie tak jakbym tego oczekiwała. Zaskakiwały mnie; chciałam dowiedzieć się jak zakończą się wątki głównych bohaterów, ale nie mam wrażenia, że sama fabuła pozostanie ze mną na dłużej. Ot, historia ku przestrodze o tym jak intrygi i podstępy mogą skrzywdzić innych oraz o tym, że okrutni manipulanci są wśród nas, a my niczego nieświadomi, możemy stać się pionkiem w ich grze. Być może zbyt wielka była dla mnie przepaść pomiędzy opisywanym okresem, a dzisiejszym światem, a może przeczytałam zbyt wiele pozycji, w których puenta jest podobna. Mam wrażenie, że choć ta historia ma swój niepowtarzalny klimat, to jednak czytałam już bardzo wiele książek, w których stosowane manipulacje były o wiele bardziej perfidne, wyrafinowane i po prostu wyrachowane. Możliwe, że przez to Pierre Choderlos de Laclos nie utrzymał mojego zainteresowania na tak wysokim poziomie jak bym sobie tego życzyła.

Jednak pomimo tego, że Niebezpieczne związki nie porwały mnie tak jak się spodziewałam, to muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona, że je przeczytałam! Od dawna chciałam poznać i bohaterów, i historię, co pozwoliłoby mi wyrobić sobie własną opinię o tej książce i to się udało!


Tytuł: Niebezpieczne związki
Tytuł oryginału: Les Liaisons dangereuses
Autor: Pierre Choderlos de Laclos
Tłumaczenie: Tadeusz Boy-Żeleński
Data wydania: 2020-09-16
Liczba stron: 352
Wydawca: Wydawnictwo MG
ISBN: 978-83-7779-615-3


Zrecenzowała: Marta z bloga W sercu książki

"Mąż i żona" Wilkie Collins

"Mąż i żona" Wilkie Collins

Anna i Blanche to młode angielskie damy, właściwie nierozłączne od dzieciństwa. Dziewczęta są córkami dwóch przyjaciółek i w związku z różnymi tragicznymi wydarzeniami wychowywały się razem, chociaż nie są siostrami. Jako dorosłe kobiety obie mają szansę wyjść za mąż, jednak są w różnej sytuacji – Anna zmuszona jest naciskać Geoffreya Delaymana na potajemny ślub, żeby uniknąć pohańbienia, z kolei Blanche jest szczęśliwie zakochana w Arnoldzie Brinkworthcie i nic nie stoi na przeszkodzie, by została jego żoną. Okazuje się jednak, że los, prawo i ludzie bywają przewrotni, a przyszłość obu młodych kobiet może być niekoniecznie szczęśliwa…


W tej powieści Wilkie Collins porusza wiele ważnych, a czasem wręcz kontrowersyjnych tematów, główny nacisk kładąc na pokazanie jak nieżyciowe, ale też szkodliwe bywają prawa i konwenanse, a także jak trudny był żywot kobiety w XIX wieku. Bardzo jaskrawo wskazuje zwłaszcza na absurdalność prawa, szczególnie dotyczącego małżeństw oraz bezbronność przedstawicielek płci pięknej w tej kwestii. Świetnie obrazuje to poniższy cytat, słowa, które zapisała jedna z bohaterek, dotknięta nieracjonalnością w kwestii praw i zasad rządzących ówczesnym społeczeństwem:

"Prawa mojego kraju, które powinny chronić mnie jako uczciwą kobietę, pozostawiły mnie bezradną"

Autor śmiało krytykuje nie tylko wspomniane prawo małżeńskie, ale też obłudę i hipokryzję szlachty, wszystkie te konwenanse, czy bezsensowne zakazy i nakazy towarzyskie. Nie boi się pokazywać gnuśności osób wysokiego stanu, ale też przesadnego zainteresowania ćwiczeniami fizycznymi i sportem, jakie było udziałem nie tylko dziewiętnastowiecznych angielskich młodzieńców, ale i całej ówczesnej społeczności. Właściwie Wilkie Collins bardzo śmiało dzieli się w tej powieści różnymi swoimi poglądami, m.in. poprzez liczne komentarze narratora.

Obraz pokazywany przez autora jest dość ponury, choć nie brakuje w nim momentów zabawnych, absurdalnych postaci, czy ironicznych komentarzy do rzeczywistości, w jakiej żyją jego bohaterowie, ale też jaka prawdopodobnie była też jego udziałem. Cała historia jest dość mocno zagmatwana, pełna zbiegów okoliczności i chichotów losu, zmyłek i intryg. Podobają mi się zwroty akcji w tej książce, mały wątek kryminalny, a także zaskakujące zakończenie. Na uwagę zasługuje też bezbłędny styl autora, taki lekki, trochę ironiczny, a zarazem pełen życia, wciągający i powodujący, że trudno się oderwać od tej historii, w czym zapewne też trochę zasługa tłumaczki, pani Joanny Wadas.

"Każdy z domowników odczuwał ciężar bezsensownych zakazów towarzyskich, jakie sobie narzucił. A jednak każdy z nich byłby zgorszony, gdyby zadano mu proste pytanie: wiesz, że tyrania ta jest twoim własnym dziełem, wiesz, że tak naprawdę w nią nie wierzysz, wiesz, że tak naprawdę ci się nie podoba – dlaczego zatem jej ulegasz? Najbardziej wolni z ludzi cywilizowanego świata są jedynymi, którzy nie mają śmiałości zmierzyć się z tym pytaniem"

Bohaterowie, jak zwykle u pana Collinsa, są ciekawi i życiowi, choć nie z wszystkimi się można polubić. Wydaje mi się jednak, że autor miał trochę problem z postaciami kobiecymi. Najpewniej to kwestia czasów, w których żył i tworzył, niekoniecznie jego prawdziwych przemyśleń, ale bohaterki tej książki są wyjątkowo emocjonalne a mało logiczne, postępujące pochopnie, bez zastanowienia, podążające za chwilowymi kaprysami, a zarazem momentami bardzo wyrachowane. Brakuje mi w tej historii prawdziwie silnych postaci kobiecych. Nawet Blanche, taka trochę buntowniczka, niby z mocnym charakterem, ale też działa często bez przemyślenia, grzebiąc swoje szanse na odnalezienie przyjaciółki i pokazując słabość swojej osobowości.

Anna z kolei przypominała mi bohaterkę innej książki tego autora – Magdalen z powieści Córki niczyje. Ona również znalazła się w trudnej sytuacji nie ze swojej winy (może była trochę winna, ale cała sytuacja społeczna i historyczna, w której się znalazła, miała największy wpływ na jej położenie), ona też cierpi, również szuka zemsty i postępuje tak samo bezmyślnie, jak wspomniana Magdalen. W ogóle warto zauważyć, że mimo iż kobiece bohaterki są niekoniecznie fascynujące, to jednak ta książka ma wymiar pro kobiecy – obrazuje trudności związane z ich sytuacją w społeczeństwie, często bezradność wobec prawa i faktu, że jako żony muszą być posłuszne mężom, że bez nich właściwie nic nie znaczą i same nic zdziałać nie mogą.

Wydaje mi się, że jeśli chodzi o charaktery, to mężczyźni są tu opisani w sposób bardzo różnorodny, ale też często trafny. Znajdziemy więc w tej historii zarówno starszego dżentelmena obdarzonego ostrym dowcipem i dużą inteligencją, ale też mężczyznę, który jest kompletną szują i nie umie wziąć odpowiedzialności za swoje czyny, jak również młodego, przyjaznego, ale niekoniecznie ogarniętego życiowo młodego mężczyznę, który chcąc pomóc, sam okazuje się potrzebować wkrótce pomocy…

Mąż i żona to książka zaskakująca, poruszająca trudne i niespodziewane tematy w sposób lekki i pełen kolorytu, przez co czyta się ją szybko i z dużym zainteresowaniem. Ma barwnych bohaterów, wiele interesujących wątków oraz nieoczekiwanych zwrotów akcji. Pozostawia czytelnika z przemyśleniami i chociaż napisana została sto pięćdziesiąt lat temu, to wciąż może poruszyć, wzbudzić zainteresowanie, a także dostarczyć wiele rozrywki. Bardzo polecam!

Tytuł: Mąż i żona
Tytuł oryginału: Man and wife
Autor: Wilkie Collins
Data wydania: 2020-03-25
Liczba stron: 574
Wydawca: Wydawnictwo MG
Tłumacz: Joanna Wadas
ISBN: 978-83-7779-612-2

Autorka recenzji: Aga K.