Eugene Sue - Czarcie Wzgórze
Martynika to bynajmniej nie nowoczesne połączenie imion Martyny i Weroniki, a malownicza wyspa gdzieś na Karaibach, którą Eugene Sue wybrał jako egzotyczne tło pod swoją krótką powiastkę. Według historycznych zapisów odkryta w 1502 roku przez Krzysztofa Kolumba i od 1635, kiedy to zjechali się na nią pierwsi osadnicy, pozostająca praktycznie nieprzerwanie pod francuskim jarzmem.
Na szczycie, zwanym tytułowym Czarcim Wzgórzem stoi dumnie wielki pałac, otoczony gęstymi ogrodami, a do którego prowadzi dość ryzykowna stroma ścieżka. Ów pałac według opisu książki zamieszkuje tyleż piękna, co szalona księżniczka, a według legend, które niesie morze, każdy kto ośmieli się do niej zbliżyć ginie w przeciągu roku w niewyjaśnionych okolicznościach. Tego typu powieści przygodowe nie byłyby pełnoprawnymi powieściami przygodowymi gdyby nie osadzony w nich szaleniec, który mówi: a ja zdobędę i Wzgórze i pałac i rękę księżniczki! Pretendentów do tego wyczynu pojawia się jednak więcej.
„Czarcie Wzgórze” posiada wszystkie cechy awanturniczej powieści przygodowej. Główny bohater, kawaler de Croustillac dość często znajduje się w obliczu niebezpieczeństwa i musi stawić czoła licznym przeszkodom, nikt wszak nie powiedział, że będzie łatwo, a legendy w tych rejonach nie głoszą przecież nic na temat śmiałków, którzy próbując zdobyć warownię, spadali ze skały już pierwszego dnia.
Kolejna cecha wyróżniająca powieść jako tę awanturniczo-przygodową to egzotyczne i historyczne tło. Już sama nazwa Martyniki wzięła się od słowa Madinina, czyli wyspa z bujną roślinnością. Doświadczamy tego na każdej stronie i choć sama pozycja jest dość krótka, ponieważ zamyka się na niecałych 130 stronach to autorowi udało się w jakiś sposób oddać klimat przenoszący czytelnika w ten barwny, egzotyczny ale i niepokojący świat.
Mimo klimatu, centralne miejsce zajmują jednak przygody i zdarzenia, które trzymają w napięciu i chyba ta cecha Czarciego Wzgórza troszkę kuleje. Dlaczego? Ze względu na objętość powieści, cała dynamika została skondensowana do minimum, zatem napięcie wywołane zwrotami akcji, a tych jest tu naprawdę sporo, umyka tak szybko, jak się pojawia, ponieważ na kolejnej stronie wyjaśnia się to, co owe napięcie wywołało. Nie znaczy to, że autor nie buduje równolegle akcji pod nowe napięcie, wywołane kolejnym zwrotem akcji, co jest miłe dla oka, ale zdecydowanie lepiej czytałoby się tę powieść, powoli smakując każdą jej stronę, wiedząc, że takich stron ma co najmniej ze trzy razy tyle.
Awanturnicza powieść przygodowa powinna rozerwać, ale także czegoś nauczyć. Dlatego poza dostarczeniem emocji na dość wysokim poziomie, Eugene Sue przemycił tu ponadczasowe elementy moralne, dydaktyczne oraz światopoglądowe ludzi żyjących na przełomie XVI i XVII wieku, mimo, że spisał ją dopiero w wieku XIX.
Symbolika powieści wydaje się aż nazbyt oczywista. Ot przepiękna kobieta, dla której tracą głowę wszyscy mężczyźni, nawet wtedy, kiedy ona sama uświadamia im, że prędzej czy później przez nią zginą. Ja to odebrałem jednak troszkę inaczej. Wszak gdyby wszystko wyglądało według wszechobecnych plotek na niemożliwe do wykonania i skupilibyśmy się tylko na robieniu tego, co znajome i możliwe, nadal siedzielibyśmy w jaskiniach. W dobie wygodnego konsumpcjonizmu tylko jednostki idące pod prąd, okrzyknięte przez tłum szaleńcami są coś warte. Lepiej zatem żałować, że się próbowało, ale tak na 100% niż tego, że nigdy nie mieliśmy na to odwagi. W myśl słów: „w świecie, gdy kimś chce być każdy, kto się odważy być nikim” zobaczcie sami czy kawalerowi de Croustillac udało się to, co sobie zamierzył.
AUTOR: Eugene Sue
TYTUŁ: Czarcie Wzgórze
GATUNEK: Literatura Piękna
DATA WYDANIA: 18.06.2025r
LICZBA STRON: 128
WYDAWNICTWO: MG
ISBN: 9788382413069
OCENA: 🌟🌟🌟🌟🌟🌟★★★★ (6/10)
PoważnieNiepoważny