Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Brandon Sanderson. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Brandon Sanderson. Pokaż wszystkie posty
"Pamięć Światłości" Robert Jordan, Brandon Sanderson

"Pamięć Światłości" Robert Jordan, Brandon Sanderson




Gdy kończymy serię książek, która nie trzymała poziomu, czujemy ulgę. Gdy kończymy cykl, który nas wciągnął, czujemy pewnego rodzaju smutek i żal. Ja jestem dzisiaj gdzieś pomiędzy i jest to stanowczo pozytywne uczucie. Przeczytałam tysiące stron, żeby móc Wam powiedzieć – było fajnie. To proste słowo znakomicie oddaje moje uczucia. Przy tak obszernym cyklu wiele rzeczy może nas zniechęcić po drodze. I owszem, były gorsze momenty, niemniej jednak całość podsumowuję na czwórkę z plusem.

Widzimy w końcu, jak rozgrywa się Ostatnia Bitwa – Cień uderza na stolicę Andoru, trolloki zdobywają Caemlyn. Perrin Aybara toczy pojedynek z Zabójcą, Mat Cauthon szuka swojej żony. Rand udaje się do Shayol Ghul na spotkanie z Czarnym. W końcu mamy się dowiedzieć czy zwycięży Światłość i czy Smok Odrodzony wypełni swoje przeznaczenie.

Trzy uwagi odnośnie tomu XIV. Po pierwsze nadal był pewien problem z tłumaczeniem/korektą, gdyż niektóre zdania nie brzmiały dobrze po polsku, co często wybijało mnie z rytmu i sprawiało, że zamiast cieszyć się treścią – przejmuję się formą. Po drugie, byłam bardzo mile zaskoczona tym, jak dobrze czyta się ten tom, jak wartka jest akcja i jak, mimo pewnego zmęczenia materiału, jeszcze ciekawie czyta mi się tę książkę. Po trzecie, to dobre flow zatrzymało się w momencie rozpoczęcia rozdziału Ostatnia Bitwa, który to został kompletnie przegadany. A że ma aż 200 stron, to człowiek się nieco męczy i w takim stanie dociera do końca.

Odnosząc się do całego cyklu, również mam kilka uwag. Autor w dość wyważony sposób potraktował losy głównych bohaterów. Nie było tak cukierkowo, żeby wszyscy byli cali i zdrowi, ale nie była to również powtórka z Gry o tron, gdzie wszyscy umierają. Plusem jest fakt, że nie wszystkie postaci są dokładną kopią z innych powieści fantastycznych. Owszem, trolloki to tak naprawdę podrasowane trolle, ale pozostali sprzymierzeńcy ciemności są dość oryginalni. Jako minus widzę brak pewnej spójności, jeżeli chodzi o siły w rozegranych bitwach – z jednej strony Aes Sedai mają ogromną moc, z drugiej nadal najlepiej radzą sobie ludzie w walce wręcz.

Pewnie, że nie wszystko mi się podobało – nie ma takiej możliwości, żeby przeczytać czternaście obszernych książek i wyrażać jedynie swój zachwyt. Jednak jestem bardzo zadowolona, że zaczęłam czytać Koło czasu, a jeszcze bardziej dlatego, że je skończyłam mając nadal pozytywne odczucia. Na tle innych wielotomowych serii ta wypada bardzo dobrze. Autor miał solidny pomysł i dobrze zrealizował swój plan. I nawet śmierć Roberta Jordana nie przerwała tej passy.

Jeżeli znacie jakiegoś młodego człowieka, który jest na bakier z czytaniem, ale może lubi np. gry z gatunku fantasy – podeślijcie mu Koło czasu. A może znacie kogoś, kto ma dość banalnych powieści i szuka ciekawszej historii? Również polecam Koło czasu. Tylko pamiętajcie – to nie jest przygoda na chwilę.


Tytuł: Pamięć Światłości
Tytuł oryginału: A Memory of Light
Autor: Robert Jordan, Brandon Sanderson
Tłumaczenie: Joanna Szczepańska, Jan Karłowski
Data wydania: 2024-12-03
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 1124
ISBN: 978-83-8335-422-4

„Bastiony mroku" (seria „Koło czasu", tom XIII) Robert Jordan, Brandon Sanderson

„Bastiony mroku" (seria „Koło czasu", tom XIII) Robert Jordan, Brandon Sanderson





Doczekaliśmy się – tom XIII to już nie przelewki. Nie ma już czasu na przygotowania, na snucie planów i pałacowe gierki. Hordy trolloków atakują północ, a siły Światłości nadal są rozproszone. Nie wszyscy mogą jednak skupić się na Ostatniej bitwie. Na Mata polują stwory ciemności i w końcu ma okazję stanąć twarzą w twarz ze swoim prześladowcą (gholam), Perrin natomiast podróżuje z coraz większą armią, co jednak wcale go nie cieszy – przed Tarmon Gai’don czeka go jeszcze rozwiązanie zagadki wilczych snów oraz konflikt z Synami Światłości.

Egwene, mimo oficjalnego objęcia stanowiska Amyrlin, nadal nie jest bezpieczna w Białej Wieży. Ktoś pod osłoną nocy zabija siostry, a kwestia zaufania wśród ajah jest nadal czymś, nad czym trzeba pracować. Co ciekawe Rand, po wielu miesiącach staczania się w szaleństwo, przechodzi prawdziwą transformację – pogodzony ze swoją rolą w końcu odzyskuje trochę ze swojego dawnego „ja”. W tym tomie nie widzimy go na pierwszym planie, stanowczo ustępuje pola Matowi i Perrinowi, którzy nie mogą już dłużej ignorować swoich ról we wzorze.

Przedostatni tom Koła czasu wyraźnie wskazuje nam jeden kierunek, a akcja dąży powoli do rozplątania wszystkich wątków. I tak na przykład odkryta zostaje osoba królowej Morgase, a Lan, zamiast spodziewanej samotnej wędrówki na pewną śmierć, zaczyna być prawdziwym przywódcą. Elayne zaś niefrasobliwie testuje przepowiednię Min, jakoby nic nie groziło jej dzieciom do czasu porodu, z ciekawym efektem końcowym.

Brandon Sanderson bardzo umiejętnie kontynuuje dzieło Roberta Jordana, trzymając się raczej wytyczonej przez pomysłodawcę linii. Momentami widać, że język jest jakby mniej poetycki, na co wpływ może mieć również przekład i korekta (które, niestety, wydają się być nieco mniej dokładne niż w poprzednich książkach). Również takie drobiazgi, jak historie dwóch lub trzech różnych osób w jednym rozdziale wcześniej się raczej nie zdarzały, a tutaj są regułą. To oczywiście mało istotne rzeczy, których jednak wprawne oko po trzynastu tomach nie może przeoczyć.

Ogólny odbiór jest pozytywny, zbliżony do oceny poprzedniego tomu. Jest akcja, brak ciągłego trzymania w napięciu jaki jeszcze plot twist napotkamy, gdyż obecnie historie się raczej kończą, a nie zaczynają. Jedyne czego nie wiemy, to jak przebiegnie ostatnia potyczka z Czarnym, i na to z zapartym tchem czekamy. Z cytatu na samym początku można wywnioskować, że życie po Ostatniej Bitwie będzie się toczyć dalej. Mimo tego spoilera, osobiście czekam na zakończenie, które mną wstrząśnie i mam nadzieję, że się nie zawiodę.

Tytuł: Bastiony mroku
Autor:
Jordan Robert, Sanderson Brandon
Data wydania: 2024-07-17
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-8335-302-9


Źródło zdjęcia: https://sklep.zysk.com.pl/manufacturer/jordan-robert-sanderson-brandon/bastiony-mroku-8304.html

„Pomruki burzy" Robert Jordan, Brandon Sanderson

„Pomruki burzy" Robert Jordan, Brandon Sanderson


Cykl Koło czasu miał pierwotnie składać się z dwunastu części. Jednak po przedwczesnej śmierci Roberta Jordana i przejęciu pałeczki przez Brandona Sandersona okazało się, że aby zamknąć historię w jednym tomie musiałby on liczyć 3000 stron. Oczywiście czytelnicy cyklu są przyzwyczajeni do książek o sporej objętości, jednak to byłaby lekka przesada. Tym samym zamiast jednej książki dostaliśmy trzy, a Pomruki burzy są tak naprawdę pierwszą częścią wyczekiwanego zakończenia.

Wyraźnie widać, że nie ma tu już rozwlekłych opisów oraz wprowadzania kolorytu przez dodatkowe postaci i nieistotne zdarzenia. Akcja skupia się na głównych bohaterach i ich drodze do wypełnienia przeznaczenia. Rand al’Thor działa na rzecz zjednoczenia wszystkich ludów i odnowienia sojuszy, co niestety nie dzieje się tak gładko jakby sobie tego życzył – nawet w obliczu Tarmon Gai’don, Ostatniej Bitwy, nie wszyscy chcą oddać władzę i podporządkować się Smokowi Odrodzonemu. Nie pomaga fakt, że Rand stracił prawie całe współczucie i działa jedynie na zasadzie „wyższego celu”. Egwene, nadal uwięziona przez Aes Sedai, a nawet przetrzymywana w lochu, musi przetrwać szykany Elaidy i mimo bardzo niesprzyjających warunków, pozyskać zwolenniczki wewnątrz Białej Wieży. Jej zadanie jest trudne, ale nieoczekiwany atak Seanchan znacznie przyspiesza bieg spraw.

Czy to ze względu na obszerne notatki jakie zostawił Robert Jordan, czy też na wieńczący dzieło charakter tego tomu, ciężko doszukać się różnicy w stylu pisarskim, czy też elementów charakterystycznych dla Brandona Sandersona. Gdybym nie wiedziała, że autorów jest dwóch, nie miałabym szans się tego domyśleć. Miałam obawy, że z dokończeniem książki przez innego autora będzie trochę jak z nagrywaniem kolejnych części filmu bez udziału tych samych aktorów. Na szczęście wyszło dużo lepiej i moim zdaniem wybór osoby, która dokończy cykl był bardzo dobry – bo przecież nie chodziło tu o rozwinięcie się jako jednostka, lecz dokończenie wielotomowego dzieła, wobec którego jest już szereg oczekiwań.

Tym samym po raz kolejny dostaliśmy 1000 stron świetnie napisanej fantastyki, która nas wciąga i nie chce wypuścić. Ani przez sekundę nie czułam zmęczenia tą historią. Ani razu nie pomyślałam: „nie, to już o jeden tom za dużo”. Wszystko w tej powieści jest spójne i potrzebne, aby doprowadzić nas do szczęśliwego finału. Zostały jeszcze dwie części, żebyśmy dowiedzieli się, gdzie kończy się Koło czasu, a ja nadal uważam, że jest to ciekawe przeżycie, na które warto czekać.

Tytuł: Pomruki burzy
Cykl: Koło czasu, tom 12
Autorzy: Robert Jordan, Brandon Sanderson
Tłumaczenie: Jan Karłowski
Data wydania: 2024-04-23
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 1008
ISBN: 978-83-8335-215-2

Źródło grafiki: https://sklep.zysk.com.pl/pomruki-burzy-8173.html