Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Literatura dla dzieci i młodzieży. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Literatura dla dzieci i młodzieży. Pokaż wszystkie posty
Technobajki i e-baśnie - Alicja Złotkowska

Technobajki i e-baśnie - Alicja Złotkowska

 

Bajki na miarę XXI wieku!

Interesują Cię gry komputerowe, sztuczna inteligencja i roboty?

W takim razie właśnie znalazłeś książkę dla siebie!

„Technobajki i e-baśnie” to zbiór opowiadań pełnych akcji, emocji oraz niesamowitych przygód. Bohaterowie tych historii – tak jak Ty – fascynują się światem cyfrowym i odkrywają jego niezwykłe możliwości. Uczą się przy tym, jak ważna jest przyjaźń, odwaga oraz równowaga między wirtualną rzeczywistością a tym, co dzieje się tu i teraz.

To idealna książka dla młodych odkrywców, którzy kochają technologię, tych, którzy dopiero zaczynają ją poznawać, a także ich rodziców. Cyfrowy świat może być wspaniałym miejscem – jeśli nauczymy się korzystać z niego mądrze!



„Technobajki i e-baśnie” autorstwa Alicji Złotkowskiej to niezwykle aktualna i poruszająca książka, która w przystępny sposób opowiada o tematach coraz bardziej obecnych w życiu współczesnych dzieci – o technologii, cyfrowej samotności i potrzebie autentycznego kontaktu z drugim człowiekiem. Autorka umiejętnie łączy świat dziecięcej wrażliwości z rzeczywistością XXI wieku, tworząc trzy krótkie opowiadania, które – choć skierowane głównie do młodszych czytelników – niosą ze sobą wartościowy przekaz także dla dorosłych.

Każde z opowiadań porusza inny aspekt życia we współczesnym świecie – od gier komputerowych i ich wpływu na psychikę dziecka, przez relację człowieka z technologią, aż po samotność i potrzebę bliskości. Co ważne, autorka nie moralizuje. Zamiast tego prowadzi młodego czytelnika przez sytuacje, które mogą wydawać się bliskie, zrozumiałe i znajome. Dzięki temu dzieci mogą łatwo utożsamić się z bohaterami i zastanowić się nad własnym podejściem do codzienności.

Największą siłą tej książki jest jej delikatność. Złotkowska nie boi się dotykać trudnych tematów – jak emocjonalne zaniedbanie, brak zrozumienia, choroba czy samotność – ale robi to z ogromnym wyczuciem. Poszczególne historie są ciepłe, empatyczne i głęboko poruszające. Nawet jeśli poruszają temat cyfrowej rzeczywistości, nie sprowadzają jej do jednoznacznego zła – pokazują, że technologia może być zarówno przyjacielem, jak i zagrożeniem, w zależności od tego, jak się z niej korzysta.

Pierwsze opowiadanie, z chłopcem Leszkiem w roli głównej, przedstawia typową sytuację wielu dzieci: brak zrozumienia ze strony otoczenia i ucieczka w świat gier. Bohater odnajduje w grze wsparcie i poczucie sprawczości, którego brakuje mu w rzeczywistości. Wirtualny towarzysz staje się dla niego kimś więcej niż tylko komputerowym dodatkiem – staje się głosem wsparcia i bodźcem do działania.

Drugie opowiadanie to piękna opowieść o przyjaźni międzypokoleniowej i wspomnieniach, które wiążą się z technologią. Dziadek opowiada wnuczce historię robota-opiekuna ze swojego dzieciństwa, a całość brzmi jak nostalgiczna baśń o utraconych marzeniach i wielkiej mocy empatii. Zaskakujące jest to, jak ludzka potrafi być maszyna i jak robot, który pierwotnie był narzędziem walki, staje się symbolem opieki i bezpieczeństwa.

Trzecie opowiadanie, najbardziej wzruszające, dotyczy chorej dziewczynki, zamkniętej w domu z powodu niskiej odporności. To historia o barierach fizycznych i emocjonalnych, o oporze przed relacjami i o tym, jak jeden mały gest może zmienić wszystko. Kiedy w życiu dziewczynki pojawia się nowa opiekunka, pojawia się też nadzieja – nie z komputera, ale z żywego, ludzkiego kontaktu.

Alicja Złotkowska ma niesamowity dar opowiadania historii. Jej język jest prosty, ale pełen emocji i głębi. To książka, którą czyta się z przyjemnością, ale też ze wzruszeniem. Dzieci znajdą w niej emocjonujące przygody, a dorośli – okazję do refleksji nad tym, jak wygląda współczesne dzieciństwo i jak wiele zależy od naszej uwagi i obecności.

„Technobajki i e-baśnie” to lektura obowiązkowa nie tylko dla dzieci, ale i dla rodziców, nauczycieli, opiekunów. To książka, która mówi o sprawach ważnych – bez zadęcia, ale z czułością. Pokazuje, że technologia nie musi nas dzielić, jeśli nauczymy się z niej korzystać mądrze. I że w świecie pełnym ekranów, najbardziej liczy się nadal to, czego nie da się zastąpić – prawdziwa więź.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 10/10

 

Wydawnictwo: Novae Res

literatura dziecięca

Data wydania: 2025-05-08

Liczba stron: 104

ISBN: 9788383736730


 

Kiedy pamięć zawodzi, a serce pamięta czyli „Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień" Mickaëla Brun-Arnauda

Kiedy pamięć zawodzi, a serce pamięta czyli „Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień" Mickaëla Brun-Arnauda

Chociaż nie mam dzieci, to dziecięce książki nieustająco uwielbiam i nie ustaję w poszukiwaniach najbardziej czarujących pozycji na rynku. Tym razem miałam możliwość przeczytać pierwszy z czterech dotychczas wydanych tomów cyklu Mickaëla Brun-Arnauda pt. Zwierzoksiąg.

Pewnego dnia Leśną Księgarnię prowadzoną przez lisa Archibalda odwiedza jego przyjaciel kret Ferdynand. Okazuje się, że lata temu krecik pozostawił w w jego księgarni swój pamiętnik, który teraz gdy wspomnienia go opuszczają byłby mu niezwykle potrzebny. Niestety jedyny egzemplarz wspomnień zniknął z półki Leśnej Księgarni, a Ferdynand przyznaje, że choruje na zapominalię i z jej powodu nie pamięta co stało się z jego ukochaną Malwiną, co jest dla niego niezwykle bolesne. Archibald decyduje się pomóc przyjacielowi i razem wyruszają w podróż śladami przeszłości z nadzieją, że odzyskają i pamiętnik, i informację co stało się z bliskimi Ferdynanda. 

Kret zdezorientowany patrzył na to, co próbował mu pokazać przyjaciel. W lewej łapie lis trzymał fotografię, którą przysłała Elżbieta. Z kolei w drugiej miał piątą i ostatnią odbitkę z koperty, która pchnęła ich do tej całej przygody. A niech to rzepa i kalarepa! Znajdował się na nich ten sam dom!

Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień zaskoczyło mnie na wiele sposobów. Przede wszystkim rewelacyjnie rozpisany jest motyw zapominali czyli choroby powodującej zapominanie tego co dzieje się wokół na rzecz wspomnień z odleglejszej przeszłości. Mickaël Brun-Arnaud przedstawił to z jednej strony delikatnie, bez użycia trudnych słów, ale z drugiej bardzo bezpośrednio, bo odwołując się do konkretnych sytuacji. Scena przy ognisku, kiedy jedno zwierzątko proponuje wspólne pieczenie prawoślazowych pianek, a drugie nagle zapomina dlaczego znajduje się w lesie dotyka bardzo czułych miejsc. Możemy dostrzec zagubienie i strach, które stopniowo przeradzają się w rozpaczliwą reakcję bohatera, a czytelnikowi serce się kraja, bo nie da się ukryć, że jest to sytuacja "z życia wzięta". Jej przedstawienie w sposób rzeczywisty, bez filtrów, pokazuje prawdziwy obraz choroby, ale równocześnie łagodność z jaką na tę sytuację reaguje drugi bohater jest moim zdaniem bardzo kojąca i pouczająca.
Wspaniałe jest także to, że jeden z bohaterów odbywa podobną podróż po raz kolejny, ale pamięta tylko niektóre jej momenty, powracające do niego w nieoczekiwanych chwilach, a drugi słucha tych historii po raz pierwszy. Ta różnica w sposobie "odkrywania" tej historii jest niezwykle obrazowa i chyba każdy kto miał kiedykolwiek styczność z osobą z "zapominalią" od razu zrozumie o co chodzi.
Jako czytelnicy, ale również opiekunowie dzieci i młodzieży, mamy szczęście, że powstają takie książki jak ta pana Brun-Arnauda czy chociażby niezwykle przejmujące Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer Anny Sakowicz, bo w przepiękny sposób oswajają one tak trudny temat jakim jest utrata pamięci najbliższych. Nam dorosłym trudno jest się z taką sytuacją oswoić, więc dla dziecka to musi być koszmarnie niezrozumiałe i przytłaczające.
Jednak ZwierzoksiągNa tropie zaginionych wspomnień to również wiele innych ciekawych wątków związanych z miłością, wiekiem, poświęceniem czy poszukiwaniem siebie, a wszystko to otrzymujemy w ciepłej i łagodnej formie idealnie współgrającej z tym do kogo książka jest skierowana. Dodatkowymi atutami są świetne tłumaczenie Pawła Łapińskiego, który przekładał także np. cykl Lustrzanny, i sprawił, że książkę czyta się łatwo i z przyjemnością oraz ciepły klimat widoczny na ilustracjach Sanoe, który daje poczucie bezpieczeństwa i ukojenia, co jest kolejnym sposobem złagodzenia przekazu. Uważni od razu zwrócą także uwagę na niemal 300 stron książki, ale warto wiedzieć, że literatura dziecięca nie męczy oczu i może się wydawać, że stron jest dużo, ale rozmiar czcionki i marginesy także są solidne. :)

Po raz kolejny przekonuję się, że książki wydawnictwa Babaryba, to literatura najwyższej klasy - są niezwykle starannie wybrane i wydane, pouczające, ale nie moralizatorskie. Nie jest to wydawnictwo "masowe", ale tutaj najważniejsza jest jakość - otrzymujemy bardzo dobre tłumaczenie z bogactwem słownictwa, które może pozostać z nami na dłużej, pięknymi ilustracjami, które budują ciepłą i bezpieczną atmosferę, tak potrzebną gdy mierzymy się z wymagającymi zagadnieniami. Równocześnie Zwierzoksiąg to książka o przygodzie! Archibald i Ferdynand wyruszają w jakże szczytnym celu odzyskania wspomnień, poznają nowe miejsca i inne zwierzęta, a po drodze nie tylko odnajdują to co ważne dla nich, ale też odkrywają trochę jak inni żyją, że nie warto oceniać po okładce, czy to, że każdy ma swojego rodzica w innym stanie psychofizycznym. 

Zwierzoksiąg to piękna i nieprzeciętnie poruszająca książka, która może zarówno pomóc się zmierzyć z trudną sytuacją choroby bliskiej dziecku osoby, jak również po prostu oswoić młodego czytelnika z takimi zdarzeniami. Z tym, że można poczuć zażenowanie, niepokój czy strach w odpowiedzi na zachowania chorej osoby, a równocześnie można dostrzec, że to choroba, a nie ta osoba. Jedno drugiego nie wyklucza, za to pomaga w naszym pamiętaniu o tym, że zapominalia to nie wybór, tylko choroba. Zwierzęcy świat umożliwia delikatne oddalenie, a realistyczny obraz pióra Mickaëla Brun-Arnauda osadzenie w tej niełatwej historii. Całość dotyka wielu czułych strun, a czytelnik niejednokrotnie czuje ucisk w sercu, zwłaszcza jeżeli zapominalię miał już okazję "poznać". Bardzo polecam!


Tytuł: Zwierzoksiąg
Tytuł oryginału: Les souvenirs de Ferdinand Taupe
Autor: Mickaël Brun-Arnaud
Tłumaczenie: Paweł Łapiński
Cykl: Zwierzoksiąg (tom 1)
Data wydania: 2024-01-01
Wydawca: Babaryba
Liczba stron: 296
ISBN: 978-83-6794-318-5


Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Babaryba

Zrecenzowała: Marta z bloga W sercu książki
Podążaj za księżycem - James Norbury

Podążaj za księżycem - James Norbury

Chwytająca za serce, pięknie ilustrowana opowieść o mądrym starym wilku i zagubionym szczeniaku oraz ich śmiałej podróży. Podróży, w której ważniejsza od samego celu staje się lekcja przyjaźni i wzajemnego poświęcenia. Amaya, zagubione szczenię, błąka się wysoko w górach, rozpaczliwie szukając rodziców, z którymi rozdzieliła ją śnieżna burza. Los suczki z pewnością byłby tragiczny, gdyby nie spotkała na swojej drodze mądrego starego wilka, który nie tylko ocalił jej życie, lecz także został towarzyszem w niebezpiecznej wędrówce. Przemierzając dniami i nocami zimowy krajobraz, szczenię i wilk podążają za księżycem, a każdy etap tej niełatwej drogi przez mroczne lasy, zapomniane miasta i budzące grozę pustkowia jest dla nich lekcją miłości i poświęcenia, przeżywania pełni życia i przyjmowania straty oraz godzenia się ze zmianami, które są nieuniknione.

Wybierzcie się z nimi w podróż, która również dla was będzie początkiem nowej drogi. Są w życiu takie chwile, kiedy zrobiliśmy już wszystko, co w naszej mocy. Wtedy powinniśmy nauczyć się odpuszczać i pozwolić, by wszechświat, w całej swojej niezgłębionej cudowności, rozegrał sprawy po swojemu. fragment książki Nowa opowieść utalentowanego rysownika i autora bestsellerów „Wielka Panda i Mały Smok“, „Podróż“ oraz „Kot, który nauczał zen“.

Książki Jamesa Norbury’ego sprzedały się już na całym świecie w łącznym nakładzie przekraczającym milion egzemplarzy, a prawa do ich publikacji kupiono w kilkudziesięciu krajach.




James Norbury po raz kolejny udowadnia, że ma niezwykły talent do opowiadania prostych, ale głęboko poruszających historii. "Podążaj za księżycem" to baśń, która swoją subtelnością i uniwersalnym przesłaniem wkrada się prosto do serca czytelnika, pozostawiając trwały ślad. Choć na pierwszy rzut oka książka może wydawać się skierowana do młodszego odbiorcy, w rzeczywistości skrywa w sobie mądrość, która przemawia zarówno do dzieci, jak i dorosłych.

Główna bohaterka, mała suczka Amaya, to postać, której trudno nie polubić. Jej wędrówka, zapoczątkowana dramatycznym rozstaniem z rodzicami w czasie śnieżnej burzy, stanowi metaforę naszych życiowych zmagań. Spotkanie z mądrym, starym wilkiem zmienia jej los i staje się początkiem niezwykłej podróży pełnej wyzwań i refleksji. Ich wspólna droga przez opuszczone miasta, mroczne lasy i śnieżne pustkowia to nie tylko fizyczna podróż, ale też głęboka lekcja o przyjaźni, miłości i akceptacji.

Narracja Norbury'ego urzeka prostotą, ale pod powierzchnią każdego zdania kryje się filozoficzna głębia. Autor mistrzowsko balansuje między baśniowym klimatem a refleksją nad fundamentalnymi aspektami życia. Jego styl jest liryczny, niemal medytacyjny, a każda strona zaprasza do chwilowego zatrzymania się i zastanowienia nad własnymi doświadczeniami.

Ważnym elementem książki są również przepiękne ilustracje, stworzone przez samego autora. Delikatne, stonowane barwy i ręcznie rysowane obrazy doskonale oddają atmosferę opowieści, wzbogacając jej odbiór i nadając jej wyjątkowego charakteru. To nie tylko ozdoba książki, ale integralna część narracji, która wzmacnia przekaz i pozwala jeszcze głębiej zanurzyć się w historii.

"Podążaj za księżycem" to książka, która mówi o trudnych, lecz nieuniknionych aspektach życia, takich jak strata czy konieczność pogodzenia się z przeszłością. Jednocześnie Norbury przypomina, jak ważne jest wsparcie bliskich, umiejętność docenienia małych chwil i odwaga, by szukać drogi w najciemniejsze noce. To przesłanie jest szczególnie potrzebne w dzisiejszych czasach, gdy często zapominamy, co tak naprawdę ma znaczenie.

Książka ma w sobie coś, co sprawia, że staje się uniwersalnym przewodnikiem po życiowych trudnościach. Jej czytanie to jak otulenie się ciepłym kocem w zimowy wieczór – daje poczucie bezpieczeństwa, a jednocześnie inspiruje do przemyśleń. To opowieść, do której chce się wracać, by za każdym razem odkrywać coś nowego i na nowo zrozumieć jej sens.

Dzięki prostocie formy i głębi przekazu "Podążaj za księżycem" to książka, która zadowoli zarówno miłośników literatury filozoficznej, jak i osoby poszukujące ukojenia w trudnych chwilach. James Norbury stworzył dzieło wyjątkowe, które łączy pokolenia i uczy, że każdy z nas, niezależnie od okoliczności, ma swoją ścieżkę do odkrycia.

Polecam tę książkę wszystkim, którzy pragną odrobiny magii w swoim życiu i szukają przypomnienia, że nawet w najciemniejszych chwilach warto podążać za swoim „księżycem”. To opowieść pełna ciepła i mądrości, która pozostanie z czytelnikiem na długo.

Moja ocena: 9/10

Podążaj za księżycem - James Norbury
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2024-10-09
Liczba stron: 176
ISBN: 9788383611969
Bajki dźwiekowe - HarperKids

Bajki dźwiekowe - HarperKids



Mamy w domu jedną serię książek, która nieustannie wraca do łask i nawet jeśli moje dzieci o niej na chwilę zapomną, to wiem, że za jakiś czas będziemy znowu ją czytać. Mam tu na myśli bajki dźwiękowe, które zostały wydane nakładem wydawnictwa HarperKids. W serii ukazały się: 

- Czerwony Kapturek 

- Alladyn

- Trzy małe świnki 

- Księga dżungli 

- Mały smok i emocji tłok 

- Kot w butach. 

Wydawać by się mogło, że klasyczne baśnie odchodzą do lamusa, wypierają je nowsze i bardziej aktualne opowieści z morałem, bez zbędnych aktów agresji, jednak te wydania mają w sobie takie cechy, że dzieci chętnie po nie sięgają i jak już pisałam, często wracają. 

Przede wszystkim uwagę przykuwają atrakcyjne ilustracje. Każda książka utrzymana jest w innej kolorystyce, każda została zilustrowana przez innego artystę. Dodatkową atrakcją podczas czytania jest włączanie w jego trakcie dźwięku. Na każdej ze stron bajki ukryty został przynajmniej jeden. Są one bardzo atrakcyjne dla dzieci, moje najczęściej wracają do tych najbardziej zabawnych, jak odgłos mlaskania, bulgotu podczas kąpieli, czy pisku małej myszki.



Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę, że nie są to bajki ugrzecznione. Wilk zjada babcię, wilk wpada do gara z gorąca wodą i parzy sobie tyłek, a kot pożera mysz. Dla mnie jest to jak najbardziej w porządku, nie lubię na siłę ugrzecznionych opowieści. 



Książki te z pewnością zostaną z nami jeszcze na długo, mimo że przeznaczone zostały dla dzieci w wieku od 3 do 5 lat. To świetna rozrywka, wgrane dźwięki są naprawdę wyjątkowe i jakościowe, a sama oprawa graficzna też przykuwa oko. Czytanie ich to czysta przyjemność!

Michael Bond - Miś zwany Paddington


Czy jest na świecie ktoś, kto nie zna tego sympatycznego Misia? Miś Paddington zadomowił się już na dobre w naszej kulturze. Jego historia zaczęła się w 1958 roku, kiedy to ukazał się pierwszy tom powieści Michaela Bonda. Inspiracją do napisania powieści była maskotka zakupiona przez autora w pewien Wigilijny dzień. Czytelnicy od razu pokochali tego wspaniałego i zabawnego misia. A wkrótce potem pojawiły się kolejne części cyklu o Paddingtonie. Miś Paddington doczekał się nie tylko kilkunastu wspaniałych książek, lecz także filmów. Stał się postacią rozpoznawalną w kulturze, więc zaczął pojawiać się również na dziecięcych ubraniach i akcesoriach.

A jaka jest jego historia? Paddington przybywa na stację Paddington. Tak naprawdę ma na imię inaczej, jednak pochodzący z Peru uroczy niedźwiadek ma trudne do wymówienia imię. Rodzina Brownów, która jako pierwsza spotyka Misia daje mu zatem na imię tak, jak nazywa się stacja. Miś opowiada rodzinie o marzeniu wyemigrowania z Peru, które właśnie spełnia. Opowiada im swoją historię a jego szarmanckie usposobienie oczarowuje państwa Brownów.

Tego Misia nie da się nie kochać, jest tak sympatyczny a do tego zabawny, że każdy kogo spotyka na swojej drodze jest nim zachwycony. Gdybym mogła go spotkać na pewno pomyślałabym o nim to samo. Paddington to fan marmolady i choć jest tak przyjaźnie nastawiony do świata, to jak każdemu niedźwiadkowi, czasem zdarza mu się coś spsocić. Jego błędy są szybko wybaczane, ale także potrafią uczyć dzieci i wyciągać wnioski.

Historia Misia Paddingtona jest rewelacyjnym przykładem poszanowania praw dziecka. Umiejętnie prowadzona rozmowa w tym zakresie już na bardzo wczesnym etapie pozwoli przyswoić dziecku wiedzę z zakresu prawa do wychowania w rodzinie czy prawa do wyrażania poglądów. Książka uczy i bawi, dzięki czemu jest okazją do wspaniale spędzonego czasu z całą rodziną.

Nie jest to moje pierwsze spotkanie z Paddingtonem. Książkę miałam już okazję czytać w dzieciństwie a potem w nastoletnim życiu znów po nią sięgnęłam. Teraz przy okazji świętowania urodzin Paddingtona wydawnictwo Znak Emotikon wznowiło wydanie w pięknej grubej oprawie. Nie mogłam sobie odmówić sięgnięcia po tę pozycję, tym bardziej, że nie miałam jej jeszcze na półce.

Miś Paddington zachwycił mnie gdy byłam dzieckiem, jego ponadwymiarowość towarzyszyła mi także w nastoletnim życiu, teraz gdy już jestem dorosła odnalazłam w niej wartości, które wcześniej pominęłam. Chcę jeszcze wracać do tej książki w swoim życiu,

Najnowsze wydanie Znak Emotikon czyta się w sposób bardzo przyjemny. Sporym atutem jest duża czcionka, która z pewnością zainteresuje już czytające dzieci. W środku są rysunki, a raczej szkice, które są miłą odskocznią od czytania. A Wy skąd znacie Paddingtona?



Moja ocena: 9/10

Zrecenzowała Klaudia Cebula

 

Ponti James - Miasto świateł. Szpiedzy


"Miejscy szpiedzy" to jedna z książek detektywistycznych DWUKROPKA. Jej fabuła opowiada o dwunastoletniej Sarze Martinez, która włamała się do nowojorskiego systemu wymiaru sprawiedliwości, aby ujawnić, że jej rodzice zastępczy to światowi oszuści. Jej postępek zamiast

uznania spotkał się z naganą w wyniku czego nastolatka trafiła do aresztu dla młodocianych. Przed uniknięciem kary ratuje ją propozycja dołączenia do grupy młodych szpiegów, którzy mają zmierzyć z tają organizacją, która zagraża światu.



Do wspomnianej grupy należy piątka nieletnich: piętnastoletni Salomon - Rio, czternastoletnia Olivia - Sindney, trzynastoletnia Amita/Kat oraz dwunastoletni Jao. Teraz do tej czwórki ma dołączyć Sara, która otrzymuje pseudonim Brooklyn. Nastolatkowie poza zwykłą codziennością doskonalą się w szpiegowskim rzemiośle, dzięki czemu swoim sprytem i inteligencją niejednokrotnie przewyższają dorosłych. Teraz czeka ich ważna, skomplikowana i niebezpieczna misja, podczas której będą musieli wykazać się sprytem i odwagą. Każdy z nich jest inny, każdy wyróżniają inne cechy, wyjątkowe umiejętności ale i wady. Wyróżniają się spośród siebie i wzajemnie uzupełniają, tworząc zgraną paczkę. Oczywiście w książce nie brakuje typów spod ciemnej gwiazdy i mrocznych charakterów z którymi przyjdzie się im zmierzyć.



Akcja powieści rozgrywa się w kilku państwach świata, rozdziały są krótkie, bogate w zagadki, tajemnice, akcje oraz wątki obyczajowe jak szpiegowski fach, rodzinne problemy, dylematy, codzienność i zmagania z nią. Całość uatrakcyjnia obecnością prawdziwych budynków służb specjalnych różnych krajów. Nie brakuje także wątków kulturowych. Autor nie boi się poruszać trudnych tematów np. problemy wieku nastoletniego, rozbitych rodzin, patologii, barku zainteresowania dzieckiem, nieśmiałość, strachu, itp. co wyszło mu to całkiem dobrze.



Całość stanowi dość przyjemną powieść detektywistyczno-szpiegowska w której w której nie zabraknie akcji, tajemnic, zagadek, życiowych i detektywistycznych ciekawostek ale i przesłania Książka może wciągnąć i spodobać się szerszemu gronu odbiorców, niż Ci do których jest kierowana. Całość może wciągnąć i patrząc na przeróżne opinie wciąga a także fascynuje. Warto jest mieć ją na uwadze.

 Beata Jabłońska

 

Tytuł:  Miasto świateł. Szpiedzy 

Seria:  Szpiedzy 

Autor:  Ponti James 

Tłumaczenie:  Makowska Kaja 

Wydawnictwo:  Wydawnictwo Dwukropek 

Język wydania:  polski 

Język oryginału:  angielski 

 Liczba stron:  384 

Numer wydania:  I 

Data premiery:  2020-10-14  F

Indeks:  36238750

Dahl Roald - Charlie i wielka szklana winda

Dahl Roald - Charlie i wielka szklana winda

 


"Charlie i Wielka Szklana Winda" Roalda Dahl'ato bezpośrednia kontynuacja książki ,,Charlie i Fabryka Czekolady” w której poznajemy dalsze przygody tytułowego chłopca, jego rodziny oraz Willy'ego Wonky od momentu podjęcia decyzji aby fabrykę przejęła rodzina Bucketów a dokładnie Charlie. Jednak nim to się stanie Wonka postanawia zabrać bliską mu rodzinę na małą wycieczkę po okolicy, przy czym środek transportu okaże się dość wyjątkowy.... to nie auto, samolot, czy dyliżans a szklana winda Wylly'ego, która nie zamierza zatrzymać się na wybranym piętrze. Winda cały czas unosi się w górę... wyżej, wyżej, coraz wyżej aż w pewnym momencie z znajduje się wieleset metrów nad ziemią, dzięki czemu rodzina może podziwiać ją z lotu ptaka. Nikt nie spodziewał się, że kiedyś znajdzie się w kosmosie. Od tego momentu naszych bohaterów (Charliego, jego rodziców, dziadka Joe, pozostałych dziadków wraz z ich łóżkiem oraz oczywiście Willy'ego) czeka niesamowita przygoda, ale i niemałe kłopoty. Bo czy uda im się cało wrócić na Ziemię?



Wczucie się w akcję pierwszego tomu ("Charlie i Fabryka czekolady") nie sprawiło mi większego problemu, jednak mimo naprawdę przystępnego, nowego tłumaczenia Michała Rusinka, z drugim nie poszło tak łatwo. Jak wspomniałam przekład jest miły, jednak treść podobnie jak czytana przed laty, tak i teraz spotkała się z małym zgrzytem, stanowiąc dla mnie wyzwanie. Wszystko za sprawą pomysłu autora i jego wyobraźni - wizji na tę powieść, która zrodziła się w jego głowie i dla mnie stanowiła wyzwanie. Pierwsza połowa książki to taka mieszanina scenie-fiction z polityką i współczesnością, posypywana absurdem oraz specyficznym-charakterystycznym i nie przez wszystkich zrozumiałych poczuciem humoru autora. Dwie rzeczy, które nigdy nie leżały w kręgu moich zainteresowań - polityka i tematyka obracająca się na przewidywanych osiągnięciach nauki, techniki oraz ich wpływie na życie jednostki lub społeczeństwa. To sprawiło, że było mi ciężko i być może dzieciom także będzie - wątpię by dzieciaczki do których kierowana jest książka interesowały takie tematy. Jednak kto wie? Może w rodzimym kraju, gdzie książka powstała to było na porządku dziennym? Poza Roald Dahl zasłynął właśnie dzięki tym absurdalnym, czasem niedorzecznym połączeniom, które zaskakiwały dorosłych a być może i jego samego.



Potem mimo iż lektura książki stała się lżejsza. Willy Wonka jak zwykle zachował w sobie sporo tajemniczości - unikał niewygodnych pytań, nie chciał aby go o coś wypytywano, nie był chętny do rozmów a poza tym wydał mi się nieuprzejmy dla swoich rozmówców. zresztą nie tylko on - podobne zachowanie okazywał także w poprzedniej części miły i ciepły Dziadek Joe, który co jakiś czas otwarcie oznajmiał zagubionej Babci Josephine by siedziała cicho i nie robiła problemów, bo jej gadanie jest zbędne. Nie zrobiło mi się miło, tylko przykro... niby takie "niewinne" wbijanie szpileczki, przekomarzanie się Babci z Dziadkiem jak to w rodzinie bywa. A jednak smutne, przynajmniej dla mnie. Podobnie było z jedną z piosenek Umpa-Lumpasów w której babcia zostawia swoją wnuczkę samą, bez opieki po to by pójść do baru i napić się wódki. Szczerze przyznam, że nie rozumiem co autor miał na myśli. Jego umysł, pomysły, wizja, wizja patrzenia, postrzegania i rozumienia świata są dla mnie niezrozumiałe, żeby nie powiedzieć "dziwne" i absurdalne. Wydaje mi się, że nie tylko dla mnie, jednak jak już wspomniałam to jedna z cech charakterystycznych dla twórczości autora... to taki jego pokręcony i zakręcony niczym słoik świat, który po otwarciu w zależności od tego kto go odkręcił, w jakim nastroju, czasie i z jakimi oczekiwaniami, spotka się z zupełnie inną reakcją. Nota bene piosenka niani prezydenta USA o tym jak zostać politykiem, chociaż w mojej opinii niekoniecznie odpowiednia dla dzieci (osobiście bym jej nie śpiewała), na trafna i prawdziwa (tylko trzeba się zastanowić).



Lekcja pierwsza: sprawa jest podstawowa,

Nieustannie wywołuj gdzieś spory,

Jeśli wszystkim wokoło zdołasz zamącić w głowach,

To bez trudu wygrasz wybory.



Lekcja druga - trudniejsze nieco już zagadnienie

Pojawiania się w telewizorze:

Jak z ekranu wygłosić kwieciste przemówienie,

By niczego nie powiedzieć, broń Boże.

Piosenka o "Jak zostać politykiem"



Nie oznacza to, że powieść jest polityczna czy też pełna złych wartości. Podobnie jak poprzednio tak i teraz autor próbował zaprosić czytelników do swojego pokręconego świata wyobraźni, zabawy, absurdu, niedorzeczności. Świata widzianego w podwójnym krzywym zwierciadle, z efektem 3D. Akcja w kosmosie, walka z galaktycznymi stworami, wymyślony prezydent Ameryki na którym autor nieźle sobie poużywał, zabawy w odmładzanie i postarzanie, nieuzasadnione dziwactwa i inne dziwne zabiegi. Niedorzeczności, komplikacje, pomieszanie z poplątanym, ukryte symbole, schematy... Jest tutaj dosłownie wszystko i znacznie więcej w tym to o czym nigdy nie śniliście. Wymieszane, doprawione humorem autora, posypywane sporą dawką ironii, sarkazmu, sprzeczności, dziwów, dziwadeł, dziwadełek... Postacie, które znacie ale i te zadufane w sobie, samolubne, egoistyczne, leniwe, egoistyczne, złe. Znani bohaterowie, którzy poprzednio wydawali się mili i słodcy - uczynni ujawniają drugie - pazerne oblicze, wysokie mniemanie o sobie, niekiedy sprawiając, że coraz mniej da się ich lubić.



Jednocześnie w tym kotle znalazło się miejsce również na przesłanie. Na swój pokręcony i w charakterystyczny, lecz dosadny sposób ujawnia prawdy świata - władzę, tym jak rządzi i jakimi prawami dysponuje. Pokazuje przywódców, którzy pod płaszczykiem obietnic, uśmiechów, miłych słów, często udają miłych i życzliwych, skrywając swoje prawdziwe oblicze (a co ciekawe okazuje się, że to nie oni rządzą, tylko ktoś rządzi za nich). Nadal usiłuje powiedzieć, że zachłanność, lekkomyślność, czy samolubstwo nie popłacają. To, że warto aaa nawet należy się wspierać, postępować ostrożnie, przemyśleć każdy swój krok i słowa, bo te mają ogromną moc i potrafią dotkliwie zranić. Przestrzegał także dzieci przed braniem leków na własną rękę, mówi o tym, że nie warto łamać ustalonych zasad a niestosowanie się do instrukcji i zaleceń producenta może przynieść przykre - bolesne konsekwencje. Z kolei na przykładzie zachłanności i łapczywości dziadków Charliego, którzy chcą być młodzi i zabawę w odmładzanie o mało co a nie przypłacają życiem, widać, że trzeba doceniać to co się ma i cieszyć z tego. To co mamy jest piękne i cenne - to wielki skarb, który możemy stracić. A to co szybko zyskamy, równie szybko możemy stracić, bo w życiu nic nie jest pewne.



Jestem świadoma, że sporo (jeśli nie wszystkie) "właściwych" elementów i przesłania w natłoku wydarzeń, fabuły, wyraźniejszych a nie ukrytych zaskakujących i nie koniecznie "moralnych" elementów umknie uwadze młodym czytelnikom. Ponadto humor i absurd nie zostaną zrozumiałe a dzieciaki dostrzegą to co zostaje uwypuklone i niekoniecznie spodoba się rodzicom jak np. wspomniane samolubstwo, snobizm, egoizm, brzydkie słowa czy naród Chiński pokazany w rasistowski i nieprzyjemny sposób. Dlatego wypada a nawet trzeba aby w trakcie lektury rodzic jasno powiedział dziecku, że są to standardy lat 70, obecnie nie są pozytywnie odbierane, rasizm to zło i wiele innych.... To jedne z punktów wyjścia do głębszych i ważnych rozmów, które trzeba poruszyć.



Mimo iż "Charlie i Wielka Szklana Winda" mniej przypadła mi do gustu od swojej poprzedniczki, nie uważam jej za tragiczną. Roald Dahl podobnie jak David Williams jest pisarzem, który nie owija w bawełnę. Nie słodzi, nie lukruje, nie pokazuje świata w kolorach a bardzo często go przejaskrawia, zmienia, zniekształca niczym obraz widziany w krzywym zwierciadle. Nie cacka się z odbiorcą a otwarcie, dosadnie, bez hamulców i zastanowienia mówi jak jest. Jego postacie nie są prawe i moralne, pojawiają się pierdy, smrody, beknięcia, wyzyska, brzydkie słowa, jednak nie przekleństwa, wybuchy, zderzenia, ataki, kłótnie, sprzeczki, wódka, pijaństwo, niekiedy obrzydliwości.... Może bąków, smrodków, czarownic, czy obrzydliwości tutaj nie znajdziecie ale zobaczycie pijaństwo, spelunę, samolubstwo, rasizm.... Prawdy świata i realia lat 70 ukazane jak u Roalda Halha - dosadnie, bez ogłady i hamulców - taka ostra jazda.



Nie oznacza to, że Dahl promował złe wartości a jego książki gorszyły i mogą gorszyć dzieci.



Jego książki po prostu dosadnie, bez ogłady, choć w mocno pokręcony sposób i widziany w skrzywionym zwierciadle sposób, pokazują prawdy świata. Tym czym się rządzi i jest tutaj sporo miejsca na te pozytywne - właściwe wartości jak magia, pozytywne czary, przyjaźnie, lojalność, przyjaźń, miłość do drugiego człowieka, wsparcie, szacunek, wiara w dobro, szczęście, nadzieja, wrażliwość, odwaga, wiele zabaw słownych.... Same skrajności - przechodzenie w jedną z drugiej, charakterystyczne dla autora i niekiedy zrozumiałe tylko dla niego.

Chociaż, czy aby na pewno?



Jak wspomniałam taki misz-masz wszystkiego. Jednak właśnie taki był autor. Sam autor otwarcie mówił, że lubi tworzyć w samotności (dlatego miał do tego przeznaczony specjalny domek w którym zamieszkiwał) a do stworzenia dobrej książki dla dzieci, zazwyczaj szuka czarnego charakteru w świecie dorosłych po czym daje mu nauczkę. Z jednej strony nieodrzeczenie, absurdalnie, niezrozumiale, z drugiej z humorem, ukrytym przesłaniem, jednak przede wszystkim w pozbawiony ogłady sposób, co pewną grupę dzieci ucieszy, jednak rodziców niekoniecznie.



O książkach Roalda Dahl można powiedzieć wiele. Już w państwie i w latach, kiedy powstawały, za życia autora wzbudzały kontrowersje wśród dorosłych, w szczególności rodziców, którzy nie uważali aby takie treści nadawały się dla dzieci i przyniosły jakieś korzyści a wręcz przeciwnie - mogą zaszkodzić. Z biegiem lat opinie były powielane i potwierdzane ale i też nie wszyscy się z nimi zgadzali. Faktem jednak jest, że wraz z upływem czasu powstawało coraz więcej takich powieści jak np. "Koszmarny Karolek", "Dziennik Cwaniaczka" czy twórczość Williamsa np. „Najgorsze Dzieci Świata", które mimo wielu podobieństw, nie spotkały się z aż tak srogą krytyką i podbiły serca wielu czytelników w różnym wieku - zarówno dzieci jak i rodziców. Jednocześnie i one mają swoich przeciwników, którzy obawiają się tych treści - tak było, jest i chyba już będzie a wszystko zależy od indywidualnych upodobań czytelników.



Z jednej strony uważam, że byłoby fajnie gdyby książka nie tylko dostarczała przyjemności ale i przynosiła pewne korzyści (w nienachalny, umoralniający czy natarczywy sposób a wynikający z treści), natomiast z drugiej - nie każda musi uczyć, pouczać itd. Nie każda książka powstała w tym celu - niektóre mają stanowić tylko i wyłącznie czystą rozrywką. Bawić i przenosić do innego - magicznego świata, sprawić, że czytelnik zapomina o troskach i po prostu się bawi. To też wiele znaczy w wychowaniu i dorastaniu młodego czytelnika.



A treść książek?



Niech rodzic sam zadecyduje jakie książki będą odpowiednie dla jego dziecka - zrozumiałe, zabawne, dostarczające rozrywki a w razie potrzeby wyjaśniają i tłumaczą... Nie zapominajmy jednak, że czasem dziecko same szuka raz strasznych a innym razem absurdalnych, irracjonalnych lub niedorzecznych opowieści, czy też odrobinki obrzydliwości i nie dzieje się im żadna krzywda. Taka książka ani im nie szkodzi, ani nie sprowadza na złą drogę - stanowi czystą rozrywkę i przygodę a niekiedy uwalnia emocje, które dziecko przeżywa jedynie w książce, ponieważ wie, że nie nie wypada i nie może robić tego na co dzień. To tylko zabawa, fantazja, wymysły i dziecięca wyobraźnia przejawiana na kartach książki, która nigdy nie wydarzy się w prawdziwym

To książki do zabawy, pośmiania się, przeżywania przygód ale i przemyślenia, bo mimo absurdu i "smrodków", poruszają i ważne tematy między innymi ucząc przyjaźni, szacunku, odwagi... jak również rozbudzają wyobraźnię.

A wychować mają nie książki a przede wszystkim rodzice, których zadaniem jst przekazać cenne wartości i dać prawidłowy start w życiu. Wychowuje też szkoła i... ludzie, których spotykamy na swojej drodze, po prostu życie.

 Beata Jabłońska

Tytuł:  Charlie i wielka szklana winda 

Autor:Dahl Roald 

Tłumaczenie:  Rusinek Michał 

Wydawnictwo:  Trefl SA 

Język wydania:  polski 

Liczba stron:  208 

Numer wydania:  I 

Data premiery:  2021-05-05  F

Indeks:  38588983

Roald Dahl - Charlie i fabryka czekolady

Roald Dahl - Charlie i fabryka czekolady



Czekolada... jedni uwielbiają - inni nie koniecznie. Osobiście nie jestem jej miłośniczką a jeśli już zjem kawałeczek to tylko i wyłącznie gorzka z jak największą zawartością kakao - tak 90% wzwyż do 100%. Jednak nie o czekoladzie będę pisać a powieści, którą poznałam z filmu z JohnymDeppem a dopiero potem papierowej... "Charlie i Fabryka Czekolady" Roald'aDahl'a



Jest to powieść z powieść fantasty wydana w w 1964 roku w Wielkiej Brytanii opowiadająca

o losach i przygodach małego chłopca Charlie'goBucket'a, który wraz z rodzicami i dziadkami mieszka w małym domku na przedmieściach dużego miasta. Rodzina jest bardzo biedna i ledwo wiąże koniec z końcem. Ich mały domek ledwo trzyma się kupy, panuje w nim mróz, brakuje drewna do rozpałki, podstawowych środków do życia a do garnka nie ma co włożyć... o czekoladzie czy innych rarytasach mogą sobie tylko pomarzyć. A jednak mimo tego, wszyscy kochają miejsc ew którym zamieszkali i mimo zimy za oknem, panuje w nim ciepło, miłość, życzliwość, troska. Bucktettowie nie zamieniliby tego mieszkanka (właściwie chałupki) na żadne inne, nawet pałac opiewający złotem.



Mimo iż Charlie był szczęśliwy i tak naprawdę niczego nie potrzebował, marzył o czekoladzie na którą nie było ich stać. Wyjątek stanowił dzień urodzin chłopca w którym to w prezencie urodzinowym otrzymywał tabliczkę upragnionej czekolady z znad znamienitszej fabryki czekolady w miasteczku, należącej do Willy'ego Wonki. I właśnie w jednej z takich tabliczek Charlie odnajduje złoty kupon, który jest przepustką do największej fabryki czekolady na świecie. Taki sam kupon znalazło pięcioro innych dzieci z których każde może zabrać ze sobą jednego dorosłego. Czeka na nich fantastyczna przygoda w miejscu gdzie rzeką płynie czekolada a wszystkie rośliny zrobione są ze słodyczy....



Film z Deppem w roli Wonki, wzbudził moją sympatię. Podobnie było z książką czytaną zarówno za pierwszym, drugi co i trzecim razem. Bo czego tutaj nie ma. Rzeka i wodospad z płynącej czekolady, chmury z waty cukrowej, guma do żucia o smaku trzydaniowego obiadu... Małe ludziki pracują w pocie czoła, wiewiórki siedzą na małych niebieskich stołeczkach i sumiennie przebierają orzeszki, wodospad miesza i ubija czekoladę, wszystko dookoła było jadalne (nawet trawa) a w powietrzu unosiły się najpiękniejsze zapachy świata: czekolada, kawa, orzechy, fiołki, skórka pomarańczowa. Jest dziecięca wyobraźnia, magia, marzenia i dobra zabawa. Urok, magia.... szaleństwo, absurd, ironia, sarkazm - trochę pomieszanie z poplątanym, taki miszmasz wszystkiego po trochu, kogiel-mogiel w którym można się pogubić.Dziwy, dziwadła, czasem zaskoczenie i brak zrozumienia myśli autora. A jednak... A jednak to urzeka i koi. Urzeka i koi niczym słodka czekolada, przez wielu tak kochana.



Prosta fabuła i proste słowa a w nich ukryty przekaz o istocie rodziny, wychowaniu, dorastaniu, marzeniach. O tym jak w wychowaniu ważni są rodzice, aby interesowali się dziećmi by one potem, tak jak w książce nie dorastały bez priorytetów, wzorców, nieświadome co dobre a co złe. Aby nie były rozpuszczone, zadufane w sobie i nie "pastwiły się" zarówno nad innymi jak i rodzicami, bo to nie jest prawidłowe. To jest złe. Piękny morał i przesłanie... przesłanie o tym, że nie można rezygnować z marzeń, bo one mogą się spełnić. I kiedyś się spełnią ale w najmniej oczekiwanym dla nas momencie. A to wszystko bez wampirów, wilkołaków i czarownic. Bez przemocy, agresji i wulgaryzmu a przy pomocy prostej treści.



Na koniec kilka słów o najnowszym wydaniu nowego wydawnictwa Trefl Polska. Starannie wydana książka w twardej okładce, na dobrej jakości papierze. Ta sama historia jednak w zupełnie nowym niż te znane z wydawnictwa Znak emotikon przekładzie Michała Rusinka. Prawdziwa gratka dla czytelników w różnym wieku - nie tylko dla dzieci.



Książka mimo iż nie zawsze dla mnie zrozumiała, dostarczyła mi wiele frajdy a przecież lata dziecięce już dawno mam za sobą przy czym czekolada mogłaby dla mnie nie istnieć (co innego kakao).

Beata Jabłońska

 

Tytuł:  Charlie i fabryka czekolady

 Autor: Dahl Roald 

Tłumaczenie:  Rusinek Michał 

Wydawnictwo:  Trefl SA 

Język wydania:  polski 

Liczba stron:  208 

Numer wydania:  I 

Data premiery:  2021-04-14

Indeks:  38284762