Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mafia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mafia. Pokaż wszystkie posty
"Emilia Perez" - recenzja filmu

"Emilia Perez" - recenzja filmu


Emilia Perez rozbiła tegoroczny oscarowy bank – trzynaście nominacji! Do tego zgarnęła już 4 Złote Globy! Zapraszam do przedpremierowej recenzji.

Film zadebiutuje w Polsce oficjalnie 28 lutego, jednak już teraz można obejrzeć go w wielu kinach (zazwyczaj na pojedynczych seansach).

Tytułowa bohaterka to kobieta transpłciowa. Przez lata żyła jako Manitas, baron narkotykowy i meksykański mafiozo. Dorastała w przemocowym środowisku i niejako nie miała wyjścia – musiała wpasować się w zastane ramy, albo zginąć.

Rita jest prawniczką na początku kariery. Już teraz zdominowana przez patriarchat, nie ma większych szans na własną kancelarię, choć haruje za dwóch. To do niej Emilia zwraca się o pomoc. Pomoc w przejściu tranzycji, zniknięciu z przestępczego świata i rozpoczęciu życia w zgodzie z własną tożsamością. Pieniądze nie grają roli dla Perez, dla Rity są wytrychem do zaistnienia w świecie mężczyzn i zdobycia należnego uznania. Godzi się więc na tę szaloną przygodę.

Zaskakującym faktem jest, że film to musical pełen intrygujących piosenek (zgarnął Złoty Glob i za pojedynczy utwór, i za całokształt historii – w dwóch kategoriach; nagrodzono też Zoe Saldanę jako aktorkę drugoplanową). Początkowe wykonania przypomniały mi o świetnym polskim spektaklu 1989 (wystawianym w Teatrze Słowackiego w Krakowie) – podobne zbiorowe śpiewy, podszyte polityką.

Tej ostatniej jest w produkcji sporo. Rita, mimo że pracuje ponad normę, nie jest doceniana. To jej szef-obibok zgarnia wszystkie zachwyty, ona jako czarna kobieta nie ma szans, aby zaistnieć w branży, o szacunku nie wspominając. Rasizm, feminizm, nierówność klasowa przewijają się w filmie cały czas. Zaskakująco mało jest… transfobii – oczywiście Emilia musi upozorować własną śmierć, bo kartel nie wybacza. Jednak morduje też z błahych powodów. Nie ma bezpośrednich scen wymierzonych w Perez.

Brutalizm jest tutaj gdzie indziej. To mafia zabiera matkom synów, ucina palce, zakopuje zwłoki w masowych grobach nie do odnalezienia. I taką właśnie misję wymyśla sobie Emilia – chce zadośćuczynić pokrzywdzonym w przeszłości. Nawrócenie moralne i odkupienie win są ważnym elementem filmu.

Niemniej istotnym jest rodzicielstwo – Perez ma dwóch synów i musi ich opuścić, aby być sobą. Miota się jednak, tęskni, nie może być ojcem, którego pamiętają, wybiera więc bezpieczną rolę cioci.

Sam proces tranzycji został (od strony medycznej) potraktowany dość pobieżnie, natomiast mentalnie jest rozbudowany. Wielka w tym zasługa aktorki, Karli Sofii Gascon (pierwszej w historii kobiety transpłciowej nominowanej do Oscara). 

Oj wiele wody upłynęło od czasu kreacji Hilary Swank w filmie Nie czas na łzy (1999). Pomijając fakt, że rolę męską grała kobieta, obraz opowiadał o brutalnym mordzie z nienawiści, gdy sekret bohatera został odkryty. Emilia Perez natomiast to mainstreamowy film, w którym nikt nawet nie ocenia postaci. Ma wsparcie i akceptację – czy dzięki pieniądzom? Na to pytanie odpowiecie sobie udając się na seans. Warto zdecydowanie! 

Szykują się Oscary przełomowe. Jak te z nominacjami do Tajemnicy Brokeback Mountain (2005). Wówczas także przełamywano schematy: kowboje-geje. Dziś mamy transpłciową kobietę na czele kartelu. Ile nagród zgarnie? Zobaczymy na ile Hollywood jest gotowe…

Długo można by się rozpisywać o zaletach tej produkcji, ale najlepiej po prostu wybrać się do kina i wyrobić sobie zdanie. To film o kobietach (nie powstydziłby się go Pedro Almodovar): transpłciowych, wykorzystywanych, porzuconych, matkach, przyjaciółkach, kochankach – które chcą być zauważone, usłyszane, kochane. To film (jak cała sztuka świata zresztą) o miłości – wszelkich jej odcieniach. Ja się w trakcie seansu zakochałam (czego i Wam życzę) – zasłużone 10/10!


Zrecenzowała: zielony_motyl

Fot. Filmweb

Obrona - Steve Cavanagh

Obrona - Steve Cavanagh

 


"Obrona" to istna jazda bez trzymanki w stylu najlepszych hollywoodzkich filmów sensacyjnych. O czym opowiada?

Książka jest historią pełnego wybojów życia Flynna. Początki jego kariery to oszustwa i magiczne sztuczki kieszonkowca. Później był zawód prawnika, załamanie, nałóg, utrata rodziny i oto mamy… wrak człowieka.

Nadchodzi jednak przełom, którego główny bohater się nie spodziewa. Ma bronić przed sądem bossa rosyjskiej mafii. Nie ze względu na swoje adwokackie zdolności jednak, a dlatego, że jest w stanie przemycić do gmachu świątyni sprawiedliwości bombę. 

W każdej chwili może zginąć, ale gdyby to nie było wystarczającą motywacją, bandziory porywają córkę Flynna. Rozpoczyna się wyścig z czasem i ze złoczyńcami.

Tempo akcji w powieści jest galopujące. Krótkie rozdziały i lekkie pióro autora (pomimo nie ograniczenia się do gry prawie samymi dialogami) sprawiają, że blisko czterysta stron tekstu przeczytacie naprawdę szybko.

Oczywiście, największym zarzutem wobec lektury jest jej fantazyjny brak realizmu. Ale czy sięgając po tego typu książki liczymy na dokumentalizm?

"Obrona" to literatura czysto rozrywkowa i w tych kategoriach należy ją oceniać. Ma sprawiać czytelnikowi przyjemność i tę rolę spełnia zacnie.

Co ciekawe, choć przewija się w niej wielu bohaterów mafijnych, nie znajdziemy romantyzacji tej profesji. W książce nie brak brutalności i bezwzględności bandytów. Nie spotkamy się jednak z klimatami z "Rodziny Soprano" czy filmów Scorsese.

Ciekawie poruszony został temat moralności i uczciwości prawników. I choć proces jest głównym wątkiem powieści, nie ograniczamy się do sali sądowej, a treść wybiega dalece poza rozprawę.

Czy polecam? Tak, ale musicie brać dużą poprawkę na odrealnienie historii. "Obrona" to czysta fikcja polana kryminalnym sosem. Jeśli zgadzacie się na taki układ z autorem – będziecie zadowoleni.

Jeśli jednak preferujecie ambitniejszą rozrywkę, z większą dozą prawdopodobieństwa, możecie poczuć się tą powieścią rozczarowani. W mojej opinii, pewne kwestie zostały potraktowane zbyt lekko.

Choć jestem również miłośniczką nurtu true crime, przyznać wypada, że czytam dla przyjemności i z "Obroną" bardzo dobrze się bawiłam. Dla odmóżdżenia po trudach dnia jest idealna. Dla relaksu… to gotowy scenariusz filmowy. Koniecznie na produkcję wysokobudżetową, bo dzieje się w książce naprawdę wiele. A jeśli spodobają się Wam przygody Eddiego Flynna, dodam, że autor popełnił jeszcze kilka powieści z tym bohaterem (omawiana jest pierwszym tomem)… nic tylko czytać!

Moja ocena: sprawiedliwe 8/10


Zrecenzowała: zielony_motyl


Tytuł: Obrona
Autor: Steve Cavanagh
Wydawca: Albatros
Data wydania: 23.10.2024
Liczba stron: 384
ISBN: 9788383614502