Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura obyczajowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura obyczajowa. Pokaż wszystkie posty
Zapach psich łap - Beata Olejnik

Zapach psich łap - Beata Olejnik

 

O psie, który szukał swojego człowieka

Państwo Susi okazują się wspaniałomyślni. Gdy ich rasowa pupilka popełnia mezalians z kundelkiem z sąsiedztwa, pozwalają jej urodzić, a szczeniaki postanawiają oddać w dobre ręce. Jednak, jak to bywa ze szlachetnymi zamiarami… nie wszystko idzie zgodnie z planem.

Zmęczeni opieką nad maluchami, z ulgą przekazują ostatniego pieska koledze z pracy, który pragnie podarować czworonożnego przyjaciela swojemu dziecku. Nowi właściciele mają dobre chęci, ale nie zdają sobie sprawy, ile wysiłku wymaga zajmowanie się szczeniakiem. W dodatku ich rozkrzyczany synek zamiast radości okazuje niechęć wobec nieśmiałego, wystraszonego zwierzaka.

Ramzes, bo tak wabi się młody pies, potrzebuje miłości i opieki. Miejsca, w którym nie będzie tylko chwilową zachcianką, lecz częścią rodziny. Czy uda mu się je odnaleźć? A może nawet bycie dobrym psem nie wystarczy, by zasłużyć na kochający dom?



 

„Zapach psich łap” Beaty Olejnik to wzruszająca i mądra opowieść o psie, który przez całe swoje życie poszukiwał prawdziwego domu i człowieka, dla którego stanie się kimś więcej niż tylko chwilową zachcianką. Autorka, znana z poruszających powieści obyczajowych, ponownie sięga po temat bliskości i relacji, tym razem ukazując je oczami czworonoga.

Ramzes, początkowo najmniejszy i najsłabszy z miotu, od pierwszych dni doświadcza trudów życia. Choć trafia do ludzi z dobrymi intencjami, szybko okazuje się, że nie każdy potrafi sprostać odpowiedzialności, jaką jest opieka nad szczeniakiem. Kolejne domy, kolejne imiona i kolejne próby odnalezienia swojego miejsca tworzą opowieść, w której każdy etap staje się nową lekcją zarówno dla psa, jak i dla ludzi, którzy stają na jego drodze.

Historia Ramzesa to nie tylko opowieść o zwierzęciu, ale także lustro ludzkich charakterów. Widzimy w niej rodziców, którzy nie potrafią mądrze wychować dziecka, ludzi samotnych i pogubionych, a także tych, którzy traktują psa jak prawdziwego członka rodziny. Dzięki temu książka nabiera uniwersalnego wymiaru i skłania do refleksji nad tym, czym naprawdę jest odpowiedzialność i lojalność.

Beata Olejnik pokazuje, że pies nie jest dodatkiem do życia człowieka, lecz towarzyszem, który potrafi kochać bezwarunkowo. Kolejne rozdziały wypełnione są emocjami – od radości po ból i stratę – ale nigdy nie popadają w przesadny patos. Autorka operuje językiem prostym, a jednocześnie pełnym ciepła, dzięki czemu opowieść trafia prosto do serca czytelnika.

Ogromną siłą powieści jest sposób narracji. Ramzes nie mówi ludzkim głosem, ale jego emocje i perspektywa są przedstawione w taki sposób, że możemy niemal poczuć, co przeżywa pies. Dzięki temu łatwiej zrozumieć, jak wiele dla zwierzęcia znaczą drobne gesty – cierpliwość, czułość, a przede wszystkim stała obecność człowieka.

„Zapach psich łap” to także książka o ludziach – o ich słabościach, błędach, a czasem braku empatii. Autorka porusza trudne tematy, takie jak przemoc wobec zwierząt, bezdomność czy depresja, ale czyni to z wyczuciem, bez epatowania dramatem. Dzięki temu powieść zyskuje wymiar uniwersalny – nie tylko wzrusza, ale również uczy i przypomina, że relacja człowieka ze zwierzęciem jest odbiciem jego człowieczeństwa.

Na kartach tej historii pojawia się także przestrzeń, w której budują się więzi – księgarnia, mieszkania bohaterów, codzienne podwórka. To miejsca zwyczajne, a jednocześnie pełne znaczenia, bo właśnie w nich decydują się losy Ramzesa. Autorka umiejętnie splata świat ludzi i zwierząt, tworząc spójną, wielowymiarową opowieść.

Finał książki jest przejmujący i z pewnością niejednemu czytelnikowi wyciśnie łzy z oczu. To zakończenie, które każe zatrzymać się na chwilę i pomyśleć o własnych relacjach – zarówno ze zwierzętami, jak i z ludźmi. Olejnik przypomina, że prawdziwa miłość i lojalność nigdy nie są jednostronne, a więź z psem może stać się jedną z najpiękniejszych w życiu.

„Zapach psich łap” to lektura dla każdego, kto kocha zwierzęta, ale też dla tych, którzy potrzebują opowieści pełnej emocji i refleksji. To książka, która ogrzewa serce, a jednocześnie uczy odpowiedzialności i empatii. Ramzes na długo zostaje w pamięci – jako symbol ufności, którą zwierzę potrafi obdarzyć człowieka, nawet gdy ten nie zawsze na nią zasługuje.


 Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 10/10

 

Wydawnictwo: Novae Res

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-06-17

Liczba stron: 406

ISBN: 9788383739175

 

Atlas motyli i ciem - Paweł Żelazowski

Atlas motyli i ciem - Paweł Żelazowski

 

Lgniemy do miłości jak ćmy do światła.

Krzysiek i Robert. Adam i Marcin. Dwa związki, w których od dłuższego czasu nie układa się najlepiej.

Pierwszą parę dopadła rutyna, a skrajnie różne charaktery mężczyzn utrudniają im znalezienie wspólnego rytmu. Druga – balansuje na granicy lojalności i zdrady. Gdy ich drogi krzyżują się na wrześniowej domówce, niespodziewana fascynacja przeradza się w coś więcej. Spotkania, wyjazdy, coraz śmielsze gesty oraz zbliżenia wywołujące motyle w brzuchu tworzą skomplikowaną więź.

Zawiła relacja skłania czterech mężczyzn do zawarcia układu, który już wkrótce przedefiniuje ich podejście do związków, miłości oraz samych siebie. Ale… czy więcej zawsze znaczy lepiej?

 

 



 „Atlas motyli i ciem” Pawła Żelazowskiego to powieść, która w niezwykle odważny sposób podejmuje temat związków, miłości i granic, jakie stawiamy sobie i innym. Autor kreśli historię dwóch par mężczyzn, których relacje od dawna nie są wolne od problemów. Krzysiek i Robert utknęli w rutynie i nie potrafią odnaleźć dawnego rytmu, Adam i Marcin balansują na krawędzi lojalności i zdrady. Spotkanie podczas domówki staje się iskrą, która rozpoczyna nowy, nieprzewidywalny rozdział w życiu wszystkich bohaterów.

To, co początkowo wydaje się niewinną fascynacją, szybko przeradza się w więź pełną namiętności, emocji i pytań bez łatwych odpowiedzi. Żelazowski nie boi się stawiać bohaterów w sytuacjach trudnych, intymnych i nierzadko kontrowersyjnych, a jednocześnie pokazuje ich jako ludzi z krwi i kości – zmagających się z codziennością, wątpliwościami i pragnieniem bliskości.

Autor decyduje się na bardzo ciekawy zabieg – zestawia codzienność bohaterów, pełną zwykłych gestów i rytuałów, z intensywnością przeżyć związanych z ich nową, poliamoryczną relacją. To zderzenie nadaje książce autentyczności, bo obok chwil namiętności pojawiają się też nieporozumienia, frustracje i trudne rozmowy. Dzięki temu opowieść nie zamienia się w wyidealizowaną fantazję, ale pozostaje bliska rzeczywistości.

Symbolika motyli i ciem, przewijająca się w tle, stanowi dodatkowy walor powieści. Owady stają się metaforą kruchości, ulotności, ale też nieodpartego przyciągania ku światłu. To subtelne, a zarazem trafne odniesienie do samej istoty relacji, w której bohaterowie, mimo ryzyka, podążają ku temu, co pociągające i nieznane.

Nie brakuje w książce erotyki, ale autor podaje ją w sposób przemyślany i z wyczuciem. Zbliżenia bohaterów nie są jedynie ozdobnikiem – pełnią ważną rolę w opowieści, bo odzwierciedlają dynamikę emocji i zmieniające się relacje między postaciami. Dzięki temu czytelnik ma poczucie, że obserwuje coś więcej niż tylko romans – widzi proces odkrywania siebie i redefiniowania pojęcia miłości.

Na uwagę zasługuje także fakt, że powieść podejmuje temat wciąż rzadko obecny w polskiej literaturze obyczajowej – relacji męsko-męskich, i to nie w kontekście młodzieńczych zauroczeń, lecz dorosłych, złożonych związków. To duża wartość, bo pozwala pokazać, że miłość i trudności, jakie się z nią wiążą, nie mają granic orientacji czy wieku.

Styl Żelazowskiego jest lekki, choć niepozbawiony refleksji. Autor potrafi balansować między humorem a dramatem, a jednocześnie nie gubi tempa opowieści. Dzięki temu książkę czyta się płynnie, a kolejne rozdziały wciągają bez poczucia znużenia.

„Atlas motyli i ciem” to powieść, która zmusza do zadania sobie pytania: czym właściwie jest miłość i ile jesteśmy w stanie zaryzykować, by poczuć się szczęśliwymi? To historia o poszukiwaniu bliskości, przekraczaniu granic i o tym, że więcej wcale nie zawsze oznacza lepiej. Jedno jest pewne – ta książka zostawia po sobie ślad, jak motyl, który na chwilę przysiadł, by wzbudzić w nas zachwyt i refleksję.

 

 Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 8/10

 

Wydawnictwo: Novae Res

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-06-12

Liczba stron: 402

ISBN: 9788383737928
Zrozumieć Millenialkę, czyli jak znaleźć prawdziwą miłość - Aleksandra Sajda

Zrozumieć Millenialkę, czyli jak znaleźć prawdziwą miłość - Aleksandra Sajda

 

Nie szukaj daleko! To, czego potrzebujesz, jest na wyciągnięcie ręki.

Droga do prawdziwego szczęścia wiedzie przez miłość do siebie – pewnie nie raz to słyszeliście. Matylda też. Ale nikt nie powiedział jej, jak ją przebyć. Postanawia więc odkryć to na własną rękę.

Podczas pobytu w Lizbonie zaczyna spisywać swoje doświadczenia – te dobre i te złe – z nadzieją, że pewnego dnia z tych zapisków powstanie książka. Nie spodziewa się, że życie szybko dostarczy jej kolejnych materiałów na rozdziały.

W ogrodzie Principe Real Matylda spotka Janka, charyzmatycznego muzyka, który wciągnie ją do świata pełnego inspirujących ludzi, głębokich rozmów o życiu i beztroskich przygód. Dzięki tej relacji upewni się, że prawdziwe szczęście nie czeka gdzieś tam – ono kryje się w nas samych.

„Zrozumieć millenialkę” to ciepła opowieść, z jaką można się utożsamić – zwłaszcza jeśli należy się do pokolenia, które sztuki dialogu uczyło się z „Rozmów w toku”, a miłości – z bajek Disneya.




„Zrozumieć millenialkę, czyli jak znaleźć prawdziwą miłość” Aleksandry Sajdy to powieść, która od pierwszych stron uderza świeżością i energią. Autorka proponuje czytelnikowi podróż, która jest jednocześnie wędrówką po pięknych ulicach Lizbony i intymnym zapisem poszukiwania samego siebie. To książka o pokoleniu, które dojrzewało w świecie pełnym sprzecznych sygnałów – gdzie ideały z bajek Disneya zderzały się z rzeczywistością pierwszych zawodów miłosnych i trudności w budowaniu szczerych relacji.

Główna bohaterka, Matylda, to postać niezwykle autentyczna. Jej pragnienie znalezienia szczęścia i miłości brzmi znajomo, zwłaszcza dla osób, które nie raz słyszały radę „najpierw pokochaj siebie”, ale nigdy nie dostały instrukcji, jak to zrobić. To właśnie w tym tkwi siła książki – w szczerości i bliskości doświadczeń, które mogą być wspólne dla wielu czytelników.

Lizbona staje się tutaj nie tylko tłem wydarzeń, lecz także pełnoprawnym bohaterem. Urokliwe zaułki, kawiarnie, ogrody i atmosfera portugalskiej beztroski doskonale współgrają z procesem przemiany Matyldy. To właśnie w ogrodzie Principe Real spotyka Janka – muzyka, który otwiera przed nią drzwi do świata rozmów, inspiracji i chwil, które wydają się prawdziwie magiczne.

Relacja z Jankiem nie jest jednak banalnym romansem, który od początku zmierza w oczywistym kierunku. To raczej impuls do głębszej refleksji nad tym, czym jest szczęście i jak ważna jest w nim umiejętność słuchania samego siebie. Autorka zgrabnie unika schematów, pokazując, że droga do miłości często zaczyna się wewnątrz nas samych.

Książkę czyta się lekko, mimo że nie brakuje w niej tematów trudniejszych – samotności, niepewności, rozczarowań. To one sprawiają, że historia nabiera prawdziwego kształtu i przestaje być jedynie romantyczną pocztówką z Lizbony. Narracja przeplata się z zapiskami Matyldy, co dodaje całości intymnego tonu i pozwala czytelnikowi lepiej wejść w jej świat.

Warto docenić również język autorki – prosty, ale nie banalny, pełen trafnych spostrzeżeń i humoru. Sajda potrafi uchwycić momenty codzienne, które w literaturze często umykają, a tutaj nabierają blasku i znaczenia. Dzięki temu książka jest bliska i prawdziwa.

„Zrozumieć millenialkę” to przede wszystkim historia o dojrzewaniu emocjonalnym i budowaniu relacji z samym sobą. To powieść, która może rozbawić, wzruszyć, ale przede wszystkim skłonić do refleksji nad własnym życiem i wyborami.

Aleksandra Sajda oddała w ręce czytelników opowieść lekką, a jednocześnie pełną treści, która idealnie nadaje się zarówno na leniwe popołudnie, jak i do głębszych przemyśleń. To książka dla tych, którzy wierzą, że miłość może być drogą do szczęścia – ale że trzeba ją zacząć od siebie.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 5/10

 

Wydawnictwo: Novae Res

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-06-10

Liczba stron: 360

ISBN: 9788383737836

 

Kroniki zarazy - Marek Szczepański

Kroniki zarazy - Marek Szczepański

Pandemia podana na ostro – z humorem, ironią i gorzką refleksją

Wszystko wróciło do normy. Maseczki wylądowały w koszu, obsesyjne dezynfekowanie rąk stało się przeszłością, a o dystansie społecznym nikt już nie pamięta. Restauracje i centra handlowe pękają w szwach, fryzjerzy mają pełne ręce roboty, hotele przyjmują gości jak dawniej. A jednak echa tamtych dni wciąż w nas rezonują. Pandemia narzuciła nam nowe standardy życia – i choć minęła, pozostawiła po sobie ślad.

Autor „Kronik zarazy” z dużą dozą humoru i sarkazmu opisuje swoje doświadczenia. Jego notatki, początkowo prowadzone ku pokrzepieniu serc oraz przetrwaniu lockdownu, stały się błyskotliwym, nieoczywistym portretem ludzi mierzących się z kryzysem.

Irracjonalne zachowania, wszechobecna frustracja, polityczne manipulacje, próby wzbogacenia się na cudzym nieszczęściu – wszystko to kontrastuje z aktami zwykłej, ludzkiej życzliwości.

Czytanie tej książki jest jak spojrzenie w krzywe zwierciadło.

Czy spodoba ci się to, co zobaczysz?




„Kroniki zarazy” Marka Szczepańskiego to książka, która w nietypowy sposób mierzy się z jednym z najtrudniejszych doświadczeń ostatnich lat – pandemią koronawirusa. Autor nie opowiada o niej w tonie poważnym czy dramatycznym, ale wybiera perspektywę humoru, ironii i lekkiej kpiny. Dzięki temu jego opowieść staje się nie tylko świadectwem tamtych czasów, ale też swoistym lustrem, w którym odbijają się nasze codzienne, często irracjonalne zachowania.

Lektura od razu przenosi czytelnika do czasów maseczek, płynów do dezynfekcji i kilometrowych kolejek w sklepach. Marek Szczepański prowadzi narrację w formie krótkich zapisków, przypominających pamiętnik. Ten format sprawia, że książkę czyta się szybko, niemal na raz, a każdy rozdział działa jak migawka z tamtego okresu – czasem zabawna, czasem gorzka, a nierzadko absurdalna.

Szczególną siłą tej książki jest zestawienie dwóch skrajnych obrazów. Z jednej strony dostajemy sceny pełne frustracji, politycznych przepychanek i prób zarabiania na cudzym strachu. Z drugiej – widzimy zwykłą ludzką życzliwość, gesty wsparcia i solidarność, która budowała się mimo niepewności. Ten kontrast czyni „Kroniki zarazy” czymś więcej niż tylko satyrycznym pamiętnikiem – to także zapis tego, jak społeczeństwo reaguje w sytuacji kryzysu.

Autor nie oszczędza nikogo – ani polityków, ani lekarzy, ani zwykłych ludzi, którzy w obliczu nieznanego zagrożenia potrafili zachowywać się irracjonalnie. Ironia, sarkazm i błyskotliwe spostrzeżenia sprawiają, że książka wywołuje uśmiech, ale zarazem prowokuje do refleksji. Bo przecież wiele z tych opisanych sytuacji wydaje się dziś niedorzecznych, a jednak wtedy były naszą codziennością.

Podoba mi się, że „Kroniki zarazy” nie są przesycone moralizatorstwem. Marek Szczepański nie ocenia jednoznacznie, nie wskazuje „winnych” – raczej pokazuje, że w obliczu lęku wszyscy reagowaliśmy na swój sposób. Jedni próbowali przetrwać dzięki żartom, inni popadali w panikę, jeszcze inni starali się wykorzystać sytuację. Dzięki temu każdy czytelnik odnajdzie w tej książce coś znajomego.

Choć dominuje ton lekki i zabawny, książka ma też swoje poważniejsze momenty. Autor przypomina o samotności, strachu o bliskich i poczuciu izolacji, które dla wielu osób były bolesnym doświadczeniem. To sprawia, że „Kroniki zarazy” są nie tylko satyrą, ale i zapisem emocji – nie zawsze przyjemnych, ale ważnych do zapamiętania.

Lektura tej książki to trochę jak oglądanie w krzywym zwierciadle własnych wspomnień. Raz się uśmiechasz, innym razem czujesz lekki dyskomfort. Jednak właśnie ta mieszanka emocji sprawia, że „Kroniki zarazy” są wartościowym czytelniczym doświadczeniem. To nie tylko powrót do niedawnej przeszłości, ale też refleksja nad tym, jak kruche są nasze przyzwyczajenia i jak łatwo życie może zostać wywrócone do góry nogami.

To książka, którą warto przeczytać – nie tylko po to, by się pośmiać, ale też po to, by spojrzeć na tamten czas z dystansu. „Kroniki zarazy” to udane połączenie humoru, ironii i gorzkiej refleksji, które razem tworzą obraz pandemii, jakiego jeszcze nie widzieliśmy.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 7/10

 

Wydawnictwo: Novae Res

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-06-09

Liczba stron: 248

ISBN: 9788383738055


Chroń mnie - Milena Kwiatkowska

Chroń mnie - Milena Kwiatkowska

 

Miłość prowadzi do najokrutniejszych zbrodni

Lena zniknęła. Zdążyła tylko napisać wiadomość, że ktoś jest w jej mieszkaniu i… ślad po niej zaginął.

Zrozpaczona Kamila postanawia zrobić wszystko, by odnaleźć swoją siostrę. Nieoczekiwanie dołącza do niej Natan, chłopak, z którym Lena niedawno się rozstała. Zdeterminowany i gotowy do poświęceń, szybko zyskuje sympatię znajomych dziewczyny zaangażowanych w jej poszukiwania i staje się ważnym członkiem grupy.

W wir śledztwa rzuca się także Adrian, który kocha zaginioną ponad wszystko. Rywalizacja między nim a Natanem schodzi na dalszy plan wobec wspólnego celu. W tak napiętej atmosferze trudno o pełne zaufanie. Wszyscy mogą być podejrzani, a z każdą upływającą chwilą nadzieja coraz bardziej ustępuje rozpaczy.

Czy miłość i oddanie bliskich wystarczą, by ocalić Lenę?

A może od dawna jest już na to za późno?





  

„Chroń mnie” Mileny Kwiatkowskiej to drugi tom cyklu „Sinusoida serc” i książka, która od pierwszych stron rzuca czytelnika w sam środek dramatycznych wydarzeń. Lena znika w tajemniczych okolicznościach, pozostawiając po sobie tylko krótką wiadomość o intruzie w mieszkaniu. To punkt wyjścia do historii pełnej napięcia, emocji i nieustannej walki z czasem, w której stawką jest ludzkie życie.

Najbardziej porusza mnie w tej powieści atmosfera narastającej niepewności. Kamila, siostra Leny, podejmuje desperackie poszukiwania, a do niej dołączają Natan – były chłopak bohaterki – oraz Adrian, który kocha ją ponad wszystko. Ich rywalizacja, choć widoczna, zostaje chwilowo odłożona na bok. Liczy się jedno: odnalezienie Leny. W tym emocjonalnym tyglu każdy może okazać się podejrzanym, a cienka granica między zaufaniem a zwątpieniem zaciera się z każdą stroną.

Autorka prowadzi fabułę dynamicznie, bez zbędnych dłużyzn. Rozdziały często kończą się w kluczowych momentach, co sprawia, że trudno odłożyć książkę. Wciągająca narracja, liczne zwroty akcji i równoległe perspektywy bohaterów budują obraz skomplikowanych relacji i trudnych emocji. To nie tylko historia o porwaniu, ale też opowieść o miłości, lojalności i o tym, jak łatwo uczucia mogą przerodzić się w obsesję.

Na szczególną uwagę zasługują postaci. Kamila, pełna determinacji i siostrzanej miłości, staje się osią tej opowieści. Natan i Adrian to zupełnie odmienne charaktery, jednak obaj równie mocno przeżywają zniknięcie Leny. Dzięki temu czytelnik nie tylko śledzi przebieg śledztwa, ale też obserwuje, jak w obliczu tragedii ludzie potrafią się zmieniać i odkrywać nieznane dotąd strony swojego charakteru.

 

Kwiatkowska ma lekkie, a jednocześnie emocjonalne pióro. Jej styl nie sili się na przesadną ozdobność, a mimo to każdy rozdział niesie duży ładunek uczuć. Dialogi są naturalne, reakcje bohaterów wiarygodne, a opisane sytuacje wywołują autentyczne współczucie czy też złość. Dzięki temu książka nie jest jedynie romansem czy thrillerem obyczajowym, ale pełnowymiarową historią o ludziach w ekstremalnych warunkach.

Warto podkreślić, że „Chroń mnie” dobrze rozwija wątki zapoczątkowane w pierwszym tomie. Autorka umiejętnie przypomina najważniejsze wydarzenia z „Pokochaj mnie”, co pozwala czytelnikowi od razu odnaleźć się w fabule. Jednocześnie wprowadza nowe elementy, które wzbogacają całą historię i zapowiadają jeszcze więcej emocji w kolejnych częściach cyklu.

Nie zabrakło też tematów trudnych – samotności, poczucia winy, lęku przed utratą bliskiej osoby. Książka pokazuje, że miłość bywa zarówno siłą napędową, jak i destrukcyjną. Potrafi ocalać, ale też prowadzić do błędów, które mają ogromne konsekwencje.

„Chroń mnie” to powieść, którą czyta się jednym tchem. Nie daje wytchnienia, wciąga w wir wydarzeń i nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. To historia o sile więzi, o walce z czasem i o tym, że największe zagrożenia często kryją się tam, gdzie najmniej się ich spodziewamy.

Dla mnie to książka pełna emocji – od napięcia po wzruszenie. Jeśli lubicie połączenie romansu, dramatu i thrillera obyczajowego, z pewnością się nie zawiedziecie.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 7/10

 

Wydawnictwo: Novae Res

Cykl: Sinusoida serc (tom 2)

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-06-09

Liczba stron: 308

ISBN: 9788383738239

My - Elle Kennedy, Sarina Bowen

My - Elle Kennedy, Sarina Bowen

 

Twoi ulubieni hokeiści wracają!

Wes ma wszystko, o czym można zamarzyć – jest młody, przystojny, bogaty i uchodzi za nową nadzieję kanadyjskiego hokeja. Kibice go uwielbiają, a jeśli nadal będzie strzelał gole, ma szansę na nagrodę dla najlepszego debiutanta. Do tego wprowadził się do wymarzonego mieszkania z mężczyzną, którego kocha. Jest tylko jeden problem: o ich związku nikt nie może się dowiedzieć. Jeśli prawda wyjdzie na jaw, rozpęta się medialna burza, która może wszystko zniszczyć.

Jamie zostawił swoje dawne życie, by być z Wesem. Ale ciągłe ukrywanie się? To zupełnie nie jego bajka. Jedyną ulgę stanowi fakt, że w ich mieszkaniu mogą być sobą. A przynajmniej mogli. Bo gdy pewnego dnia najbardziej wścibski kolega z drużyny Wesa wprowadza się do tego samego budynku, sieć kłamstw, którą para utkała wokół siebie, zaczyna się rozpadać. Przed nimi najtrudniejsza rozgrywka, ale w końcu Jamie i Wes doskonale czują się na lodzie. Ja poradzą sobie tym razem?

Poznaj finał bestsellerowej historii miłosnej On, która podbiła listę USA Today!




„My” to kontynuacja historii Wesa i Jamiego, dwójki bohaterów, którzy w pierwszym tomie podbili serca czytelników. Tam poznaliśmy ich jako przyjaciół, odkrywających, że łączy ich coś więcej niż sport i wspomnienia z obozów hokejowych. Teraz spotykamy ich już jako parę, mieszkającą razem i próbującą odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Mogłoby się wydawać, że szczęśliwe zakończenie już za nimi, ale życie szybko udowadnia, że to dopiero początek prawdziwej gry.

Wes jest u szczytu kariery – młody, zdolny, podziwiany, z potencjałem na gwiazdę ligi. Jednak za kulisami sukcesu kryje się sekret, który może wszystko zniszczyć. Jego związek z Jamiem pozostaje ukryty, a każde publiczne wyjście, każdy gest czy słowo muszą być przemyślane. To balansowanie na granicy kłamstwa i prawdy staje się coraz trudniejsze, zwłaszcza że media i kibice węszą wszędzie tam, gdzie pojawia się nowa gwiazda.

Jamie z kolei zostawił swoje dawne życie, aby być u boku Wesa. Jego praca trenera daje mu satysfakcję, ale samotność w obcym kraju i konieczność ukrywania tego, co najważniejsze, coraz mocniej go przytłacza. W mieszkaniu, które miało być azylem, z czasem pojawia się napięcie, a kolejne tajemnice stają się murem oddzielającym partnerów od siebie. Gdy do ich budynku wprowadza się kolega z drużyny Wesa – wyjątkowo dociekliwy i nieustannie obecny – misternie budowana fasada zaczyna się rozpadać.

Autorki doskonale ukazują kontrast między życiem prywatnym a zawodowym, między pasją a obowiązkiem, między miłością a strachem. Wes i Jamie, choć dojrzalsi niż w pierwszej części, nadal zmagają się z tym samym pytaniem: czy mają prawo do szczęścia na własnych zasadach? Wewnętrzne rozdarcie bohaterów sprawia, że łatwo się z nimi utożsamić, a emocje, które towarzyszą ich rozterkom, wybrzmiewają bardzo autentycznie.

„My” to nie tylko romans – to także opowieść o cenie sukcesu i odwadze bycia sobą. Sceny pełne namiętności przeplatają się z chwilami niepewności i zwątpienia, co sprawia, że fabuła nie jest jednostajna, a czytelnik przeżywa z bohaterami każdy kryzys i każdy triumf. Pojawia się też temat przyjaźni – czasem wsparcie przychodzi z najmniej spodziewanej strony, a drużyna sportowa, dotąd anonimowa, zaczyna odgrywać coraz ważniejszą rolę.

Zaletą książki jest też to, że autorki nie boją się poruszać trudnych tematów: homofobii, presji otoczenia, samotności i depresji. Choć akcja toczy się w świecie sportu, problemy, z którymi mierzą się Wes i Jamie, są uniwersalne i bliskie każdemu, kto kiedykolwiek czuł, że musi ukrywać ważną część siebie.

Zakończenie tomu to kulminacja wszystkich napięć i emocji – jednocześnie wzruszająca, dojrzała i dająca nadzieję. To dowód, że miłość, choć wystawiana na próby, może przetrwać nawet wtedy, gdy przeciwności wydają się nie do pokonania.

„My” to piękna, pełna pasji i emocji historia, która nie idealizuje codzienności, lecz pokazuje ją taką, jaka bywa naprawdę – trudną, ale i pełną wartościowych chwil. To książka, która poruszy serca zarówno fanów romansu, jak i tych, którzy szukają opowieści o odwadze, lojalności i prawdziwym uczuciu.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 8/10

  

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Cykl: Him (tom 2)

Data wydania: 2025-06-24

Liczba stron: 328

ISBN: 9788383355962

 

 

 

Heksa - Ada Kussowska

Heksa - Ada Kussowska

Nie wszystko da się zaplanować. A zwłaszcza miłości.

Emilia, specjalistka w dziale marketingu, potrafi ogarnąć każdy projekt, ale własne życie uczuciowe? Totalny chaos. Jedna noc z tajemniczym nieznajomym poznanym w barze miała być początkiem pięknego romansu. Miała. Bo mężczyzna już nad ranem znika, a w pracy czeka ją nowy projekt i… nowy problem.

Konrad Rzepecki – klient z piekła rodem. Wymagający, cyniczny, nieprzewidywalny. Z każdą rozmową coraz bardziej działa Emilii na nerwy, a jednak coś w nim przyciąga ją jak magnes.

Z czasem granica między zawodowym dystansem a osobistym zaangażowaniem zaczyna się niebezpiecznie zacierać. Nieznajomy z baru powrócił jak książę na białym koniu, a Emilia zastanawia się, czy to aby na pewno jej bajka…





 „Heksa” Ady Kussowskiej to powieść, która od pierwszych stron wciąga czytelnika w wir emocji, nieoczekiwanych zwrotów akcji i typowo ludzkich dylematów. Autorka po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać historie nie tylko lekkie i zabawne, ale również pełne autentyzmu i wiarygodności. To romans, ale nie taki, w którym bohaterowie zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia i żyją długo i szczęśliwie. Tutaj miłość jest skomplikowana, przewrotna i nieprzewidywalna, a przez to bardziej prawdziwa.

Główna bohaterka, Emilia, to kobieta, z którą łatwo się utożsamić. Perfekcyjnie odnajduje się w świecie zawodowych wyzwań, potrafi zapanować nad chaosem pracy w marketingu, a jej projekty zawsze kończą się sukcesem. Jednak w życiu prywatnym zupełnie traci kontrolę – i właśnie ten kontrast czyni ją tak wiarygodną i bliską czytelnikowi. Spotkanie z tajemniczym nieznajomym z baru wydaje się obietnicą spełnienia romantycznych marzeń, ale szybko okazuje się jedynie początkiem skomplikowanej gry.

Na scenę wkracza Konrad Rzepecki – wymagający klient, cyniczny i trudny we współpracy. To typ bohatera, którego łatwo znienawidzić, ale z czasem zaczynamy dostrzegać, że za fasadą arogancji kryje się coś więcej. Kussowska świetnie rozgrywa napięcie między nim a Emilią, budując dynamiczną relację pełną kłótni, przyciągania i niedopowiedzeń. Zderzenie charakterów nie tylko napędza akcję, ale też nadaje jej energii i humoru.

Autorka nie idzie na skróty – nie ma tu nagłej przemiany gbura w księcia na białym koniu. Konrad pozostaje trudnym partnerem, a ich relacja rozwija się stopniowo, wiarygodnie i z dawką realizmu, którego często brakuje w romansach. Dzięki temu czytelnik nie tylko kibicuje Emilii, ale także uważnie śledzi każdy gest i dialog, chcąc odkryć, dokąd ta historia zmierza.

Jednym z największych atutów „Heksy” jest styl pisania. Ada Kussowska posługuje się językiem lekkim, dowcipnym, a zarazem niezwykle obrazowym. Jej dialogi iskrzą ciętym humorem, bohaterowie są wyraziści, a codzienne sytuacje nabierają wyjątkowego charakteru. Obok poważniejszych dylematów autorka umiejętnie wplata zabawne detale – od absurdalnych problemów w pracy po motyw z kozami, które stają się uroczym smaczkiem fabuły.

Warto też podkreślić, że „Heksa” to nie tylko opowieść o miłości, ale także o poszukiwaniu własnej drogi, balansie między pracą a życiem prywatnym, o odwadze do stawiania granic i pozwalaniu sobie na emocje. Emilia nie jest idealna – popełnia błędy, bywa naiwna, ale dzięki temu jest niezwykle ludzka. Właśnie ta niedoskonałość sprawia, że tak łatwo się z nią zaprzyjaźnić.

Czytelnik nie znajdzie tu przewidywalnego romansu, w którym już po kilkunastu stronach wiadomo, jak potoczy się historia. Zamiast tego dostaje pełną napięcia, humoru i emocji opowieść, która niejednokrotnie potrafi zaskoczyć. Autorka bawi się schematami gatunku, wywracając je do góry nogami i pokazując, że romans biurowy może mieć w sobie świeżość i oryginalność.

„Heksa” to książka idealna dla tych, którzy szukają w literaturze rozrywki, ale także odrobiny refleksji nad tym, jak skomplikowane potrafią być relacje międzyludzkie. To historia napisana z pazurem, pełna energii i emocji, w której każdy znajdzie coś dla siebie – od wybuchowych dialogów, przez magnetyczną relację bohaterów, aż po subtelne obserwacje codzienności.

Ada Kussowska po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać romanse, które nie tylko bawią, ale również angażują i zostają w głowie na długo po lekturze. „Heksa” to lektura, która rozgrzeje serca, rozśmieszy i pozwoli choć na chwilę oderwać się od codzienności. Idealna na długie wieczory, gdy chcemy zanurzyć się w świecie, gdzie chaos uczuć miesza się z pracą w biurze, a miłość potrafi pojawić się w najmniej spodziewanym momencie.

 

Moja ocena: 10/10

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

  

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-07-22

Liczba stron: 480

ISBN: 9788383356228

Tam, gdzie prowadzi serce - Eliza Nowak

Tam, gdzie prowadzi serce - Eliza Nowak

 Miłość jest kompasem, który wyznacza kierunek życia

Emilia Miaris to uparta, ekscentryczna dziewczyna, która rzuciła wszystko i zaczęła studia za granicą. Aby odpocząć przed stresującymi egzaminami, zdecydowała się wyruszyć z ojcem i jego znajomymi w tygodniowy rejs wzdłuż wybrzeża urokliwej Chorwacji.

Teraz jednak nie jest do końca zachwycona perspektywą wyjazdu, ponieważ kapitanem ich łodzi ma być Maksymilian Brand, przystojny, ale irytujący przyjaciel jej ojca. On uważa ją za rozpieszczoną jedynaczkę, ona jego – za aroganckiego bufona.

Mimo wszystko Emilia postanawia zatopić swoje uprzedzenia głęboko w morzu i cieszyć się urlopem. Do czasu, aż trafiają na statek – wtedy pokład szybko zamienia się w pole bitwy dla ich iskrzących temperamentów.

Z każdym dniem Emilia przekonuje się jednak, że pod maską zarozumiałości Maksa kryje się ktoś zupełnie inny… A wspólne wschody i zachody dalmackiego słońca tylko sprzyjają pikantnemu romansowi.

Czy podróż do słonecznej Chorwacji okaże się przelotną przygodą, czy wyznaczy nowy kurs jej życiu?



Są takie książki, które od pierwszych stron wciągają nas nie tyle fabułą, co klimatem – i tak właśnie działa najnowsza powieść Elizy Nowak. „Tam, gdzie prowadzi serce” to literacki bilet do słonecznej Chorwacji, gdzie ciepłe promienie słońca mieszają się z emocjami, a spokojna tafla morza odbija nie tylko gwiazdy, ale i wewnętrzne rozterki bohaterów. To historia lekka, urokliwa, ale niepozbawiona głębi, a przede wszystkim – emocjonalnie autentyczna.

Emilia Miaris to niepokorna, nieco buntownicza studentka, która postanawia odpocząć przed egzaminami i spędzić tydzień na jachcie z ojcem i jego znajomymi. Szybko okazuje się jednak, że kapitanem łodzi będzie Maksymilian Brand – przyjaciel ojca, mężczyzna starszy, przystojny i… irytujący. Ta relacja to jeden z najbardziej klasycznych, ale też najbardziej lubianych w literaturze motywów: od nienawiści do miłości. Nowak udowadnia, że schemat ten wciąż może być świeży, jeśli poprowadzi się go z odpowiednią lekkością i humorem.

Na początku spotkanie Emilii i Maksa to seria ciętych dialogów, drobnych złośliwości i zderzeń osobowości. Ona widzi w nim zadufanego bufona, on w niej rozkapryszoną dziewczynkę. Jednak z każdym dniem rejsu między dwójką bohaterów zaczyna kiełkować coś więcej niż tylko irytacja – przyciąganie, którego nie da się zignorować. Wspólne poranki nad morzem, wieczory pod rozgwieżdżonym niebem i dzielenie ciasnej przestrzeni jachtu sprawiają, że emocje szybko przybierają na sile.

Autorka nie ogranicza się jednak tylko do głównej pary. Na kartach powieści pojawia się Sebastian – dawny kolega Emilii, związany zawodowo z jej matką. Jego obecność stanowi kontrapunkt dla relacji z Maksem i wnosi do opowieści element niepewności, a chwilami także napięcia. Dzięki temu historia nie zamienia się w przewidywalną love story, lecz balansuje między ciepłem romansu a emocjonalnym rollercoasterem.

Ogromnym atutem powieści jest jej lokalizacja. Chorwackie wybrzeże, opisy morskich krajobrazów, zapach soli w powietrzu i smak lokalnych potraw są tak sugestywne, że można poczuć się jak pasażer na pokładzie jachtu razem z bohaterami. To właśnie dzięki tej malowniczej scenerii książka staje się idealną wakacyjną lekturą – pozwala na chwilę zapomnieć o codzienności i zatopić się w spokojnym, letnim rytmie.

Styl Elizy Nowak jest lekki, potoczysty, bezpretensjonalny. Pisarka nie sili się na wyszukane metafory, nie buduje skomplikowanych zdań – i bardzo dobrze. Dzięki temu książka brzmi jak zwierzenia dobrej koleżanki, która opowiada nam swoją letnią przygodę z nutką ironii i autentyzmem. Dialogi są naturalne, czasem zabawne, czasem wzruszające – co ważne, nie rażą sztucznością, jak to czasem bywa w romansach.

Na uwagę zasługuje też sposób, w jaki autorka ukazuje przemianę bohaterów. Emilia dojrzewa, zaczyna rozumieć siebie, swoje potrzeby i oczekiwania wobec życia i relacji. Maks – z pozoru cyniczny i zdystansowany – odsłania swoją bardziej wrażliwą stronę. To nie jest książka o natychmiastowej miłości, ale o procesie odkrywania – zarówno siebie nawzajem, jak i samego siebie.

„Tam, gdzie prowadzi serce” to idealna powieść na lato – ciepła, relaksująca, ale niepozbawiona emocjonalnej głębi. To historia, która przypomina, że czasem warto zaryzykować, odpuścić kontrolę i pozwolić sercu obrać kurs. Nawet jeśli prowadzi on w nieznane. Eliza Nowak udowadnia, że romans nie musi być przesłodzony ani banalny, by poruszyć serce i zostawić uśmiech na twarzy po ostatniej stronie.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 8/10

 

Wydawnictwo: Novae Res

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-05-23

Liczba stron: 446

ISBN: 9788383737454

 


 

Zwykłe życie - Justyna Bordzio

Zwykłe życie - Justyna Bordzio

 

„Zwykłe życie” stanowi zbiór opowiadań o relacjach, marzeniach i sukcesie. Jest to kilka niezwiązanych ze sobą historii. Magdalena, Robert, Olga, Milena i inni bohaterowie skrywają swoją niepowtarzalną historię. Wszyscy, bez względu na miejsce zamieszkania i sytuację, w której znajdują się, nie poddają się w drodze do spełnienia swoich pragnień.

„Zwykłe życie” dotyczy czasu, którego nie można cofnąć ani odzyskać. To opowiadania, które napisało życie.



„Zwykłe życie” Justyny Bordzio to zbiór krótkich opowiadań, który mimo skromnej objętości potrafi zostawić po sobie ślad. Autorka nie sili się na wielkie fabularne uniesienia, nie tworzy skomplikowanych intryg, nie ucieka w literackie fajerwerki. Zamiast tego oddaje głos codzienności – tej niedoskonałej, zwyczajnej, ale jakże bliskiej każdemu z nas.

Książka zawiera pięć niezależnych historii, z których każda opowiada o innej osobie, zmagającej się ze swoimi pragnieniami, rozczarowaniami i decyzjami. Magdalena, Robert, Olga, John i Joanna to bohaterowie różnych środowisk, w różnym wieku, z odmiennymi doświadczeniami. Łączy ich jedno – potrzeba zmiany i tęsknota za życiem, które będzie nie tylko „zwykłe”, ale i spełnione.

To, co szczególnie ujmuje w tym zbiorze, to naturalność bohaterów. Autorka przedstawia ich bez upiększeń, z ich słabościami, niepewnością i czasem błędnymi wyborami. Magdalena, która pragnie wyrwać się z cienia małżeńskiej stagnacji i szarej codzienności; Robert, który za zewnętrznym sukcesem ukrywa wewnętrzną pustkę; Olga, szukająca spokoju na prowincji, a może i czegoś więcej – wszyscy oni są ludźmi, jakich mijamy na co dzień. I może właśnie dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić.

Bordzio pisze prostym, klarownym językiem, unikając zbędnych ozdobników. Nie epatuje dramatyzmem, ale pozwala emocjom wybrzmieć – subtelnie, często między wierszami. W kilku miejscach czuć, że opowiadania mogłyby zostać rozwinięte w dłuższe formy – niektóre zakończenia zostawiają niedosyt, inne wręcz proszą się o ciąg dalszy. Ale może właśnie na tym polega urok tej książki: autorka daje nam szkic, zaproszenie do snucia dalszych losów bohaterów we własnej wyobraźni.

„Zwykłe życie” nie unika tematów poważnych: samotność, niespełnienie, utracone szanse, potrzeba bliskości – to wszystko przewija się przez karty książki. Mimo to całość nie przytłacza, a wręcz przeciwnie – daje ukojenie. Jest coś bardzo terapeutycznego w tej lekturze. Jakby czytelnikowi ktoś szeptał do ucha: „Nie jesteś sam w swoich wątpliwościach. Inni też się z nimi zmagają”.

Na uwagę zasługuje także fakt, że autorka nie moralizuje. Nie podsuwa gotowych odpowiedzi, nie rozstrzyga, co jest dobre, a co złe. Pozwala swoim bohaterom doświadczać życia – czasem boleśnie, czasem naiwnie, ale zawsze autentycznie. To do czytelnika należy interpretacja i refleksja.

Choć książka nie zajmuje dużo miejsca w torbie ani na półce, to zdecydowanie mieści w sobie wiele emocji i tematów do przemyślenia. Można ją przeczytać w jedno popołudnie, w tramwaju czy wieczorem przed snem – ale myśli, które po niej zostają, zostają na dłużej.

„Zwykłe życie” to pozycja idealna dla tych, którzy cenią literaturę bliską ludziom, opowieści z życia wzięte, w których najważniejsze są emocje i relacje. Dla wszystkich, którzy potrzebują zatrzymania się i spojrzenia na swoje własne „zwykłe” życie z nowej perspektywy. Bo być może ono – podobnie jak w tych opowiadaniach – okaże się mniej zwyczajne, niż się wydaje.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 8/10

 

Wydawnictwo: Ridero IT Solutions

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-05-26

Liczba stron: 93

ISBN: 9788384144756


 

Sny jętki w bursztynie - Roman Spodzieja

Sny jętki w bursztynie - Roman Spodzieja

 

W zmąconej pamięci, jak za mgłą, majaczą duchy wyśnionych miłości

Niepokorny antykomunista, samozwańczy arbiter elegancji, poeta i zawadiaka. Jarek dorasta w małej wsi, otoczony mitami dzieciństwa oraz własnymi wyobrażeniami o świecie. Kobiety idealizuje, widzi w nich anioły, muzy, ucieleśnienie piękna. Goni za miłością, ale każda wymyka mu się z rąk. Próbując odnaleźć sens, zanurza się w wierze, słowach, buncie – lecz im więcej pytań zadaje, tym bardziej gubi samego siebie.

Czasy się zmieniają, a z nimi Jarek. Dorosłość przynosi pierwsze porażki, brutalną polityczną rzeczywistość i pustkę, której nie wypełni żadna idea.

Jak odnaleźć miłość, jeśli wciąż nie wie się, kim się jest?

„Sny jętki w bursztynie” to poruszająca opowieść o dojrzewaniu, buncie oraz pragnieniu bliskości, która w poetycki sposób prowadzi przez świat pełen złudzeń, bólu i piękna.



„Sny jętki w bursztynie” Romana Spodziei to książka, która wciąga nie tyle fabułą, co atmosferą i emocjonalną gęstością. To powieść z gatunku tych, które nie dają się łatwo streścić, bo znacznie ważniejsze od tego, co się dzieje, jest to, jak się to przeżywa. To historia dojrzewania – nie tylko biologicznego, ale i duchowego, społecznego, tożsamościowego. Narracja przypomina snucie wspomnień przez zamglony obiektyw – pełna symboli, niedopowiedzeń, a jednocześnie przesycona intymną prawdą o człowieku i jego zmaganiach z rzeczywistością.

Główny bohater, Jarek, to postać niejednoznaczna i pełna kontrastów – wrażliwy poeta i marzyciel, który jednocześnie próbuje zgrywać cynika i prowokatora. Dorasta w Polsce lat PRL-u, w świecie prostym i surowym, gdzie idealizm zderza się z brutalnością systemu. Już od pierwszych stron widać, że jego bunt nie jest tylko aktem sprzeciwu wobec komunistycznej rzeczywistości, ale także wyrazem głębokiego wewnętrznego niepokoju, potrzeby sensu, walki o własną tożsamość.

Szczególne miejsce w życiu Jarka zajmują kobiety – nie jako partnerki, lecz jako symbole, figury tęsknoty. Każda z nich to dla niego nie tyle osoba, co idea – muza, której nigdy nie udaje się naprawdę uchwycić. Te związki, tak samo jak jego poezja czy poglądy, stają się nieuchwytnym dążeniem do czegoś większego, czego sam bohater nie umie nazwać. Spodzieja pokazuje to z dużą subtelnością – nie ocenia Jarka, nie tłumaczy go ani nie idealizuje, pozwala mu być sobą: skomplikowanym, pogubionym, często rozczarowującym.

Jednym z największych atutów tej powieści jest język – poetycki, chwilami wręcz liryczny, a zarazem bardzo plastyczny. Autor potrafi w jednym zdaniu zawrzeć melancholię całego pokolenia. Opisy emocji i refleksji Jarka są gęste od znaczeń, ale nie przytłaczają. Przeciwnie – zapraszają czytelnika do zatrzymania się, zanurzenia w tekście, refleksji nad własnymi wspomnieniami i marzeniami.

Ciekawym zabiegiem narracyjnym jest osadzenie losów bohatera w zmieniającej się rzeczywistości politycznej. Spodzieja nie tworzy klasycznej powieści historycznej, ale polityka – z jej absurdem, presją i wpływem na codzienne życie – jest tu tłem, które nieustannie kształtuje postawy i wybory bohatera. To książka o dorastaniu w cieniu wielkich ideologii i o tym, jak łatwo można się w nich zagubić, zwłaszcza gdy człowiek wciąż nie zna siebie.

„Sny jętki w bursztynie” można czytać jako powieść o rozczarowaniu – miłością, ideami, samym sobą – ale równie dobrze jako hymn na cześć marzycieli, którzy nie godzą się na przeciętność, nawet jeśli ich walka kończy się porażką. To książka o tym, jak ważne są pytania, nawet jeśli nigdy nie znajdziemy na nie odpowiedzi.

Bohater dojrzewa, ale nie w sposób oczywisty. Nie znajduje prostych recept na szczęście, nie doświadcza katharsis ani cudownej przemiany. Zmienia się powoli, czasem boleśnie. Jego dojrzewanie to bardziej proces odzierania się ze złudzeń niż zdobywania nowych mądrości. To proces, który czytelnik śledzi z uwagą i wzruszeniem, być może dlatego, że odnajduje w nim coś z własnych doświadczeń.

Powieść Romana Spodziei to propozycja dla czytelników ceniących literaturę wymagającą i głęboką, którzy szukają w książkach nie tylko rozrywki, ale i pretekstu do myślenia. To książka o pamięci, o utracie i o tym, że nawet najbardziej ulotne chwile – jak życie jętki zamkniętej w bursztynie – mogą stać się czymś trwałym, jeśli tylko znajdziemy odwagę, by je zapamiętać.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 7/10

 

Wydawnictwo: Novae Res

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-05-07

Liczba stron: 486

ISBN: 9788383738277


 

Duet - Anna Kalamala

Duet - Anna Kalamala

 

Nowy kraj, nowe życie, nowe szanse – czyli Irlandia oczami emigrantki

Anna przybywa do Dublina z jedną walizką i marzeniami o nowym początku. Szybko odkrywa, że przeprowadzka do obcego kraju niesie nie tylko ekscytujące możliwości, ale także liczne wyzwania oraz niebezpieczeństwa.

Mobbing w pracy, poczucie inności, ciężka choroba, tęsknota za Polską… To tylko część trudności, z którymi musi się zmierzyć. Gdy jednak na jej drodze staje Ian – charyzmatyczny przedstawiciel dublińskiej elity wymiaru sprawiedliwości – Anna zaczyna wierzyć, że w tym mieście może zacząć nowe życie. Czy los pozwoli jej zrealizować to pragnienie?

„Duet” to poruszająca opowieść o emigracji, odkrywaniu własnej tożsamości i niezwykłych więziach, które rodzą się w najmniej oczekiwanych momentach. Refleksyjna, pełna emocji historia, zabierająca czytelników w podróż po barwnych ulicach Dublina.



„Duet” autorstwa Anny Kalamali to krótka, ale bardzo intensywna emocjonalnie powieść, która porusza temat emigracji, poszukiwania siebie i prób odnalezienia szczęścia w nowym, obcym świecie. Choć objętościowo niepozorna, książka ta ma w sobie siłę, która zostaje z czytelnikiem na długo po zakończeniu lektury. To opowieść intymna, prowadzona z perspektywy kobiety próbującej zbudować swoje życie od nowa – i choć historia Anny jest wyjątkowa, wiele osób może się w niej odnaleźć.

Główna bohaterka, Anna, przyjeżdża do Dublina z bagażem – nie tylko tym dosłownym, ale przede wszystkim emocjonalnym. Zostawia za sobą Polskę, przeszłość, która ją uwiera, i wyrusza w nieznane z nadzieją, że uda jej się odnaleźć siebie. Autorka bardzo realistycznie przedstawia realia życia emigranta: zmagania z barierą językową, obcością, nieufnością otoczenia, a także wyzwania w pracy, gdzie Anna doświadcza mobbingu i poczucia wykluczenia. Ta warstwa społeczna powieści jest jedną z jej największych zalet – autentyczna, nieprzerysowana, uczciwa.

Jednak „Duet” to nie tylko opowieść o walce z przeciwnościami. To także historia miłości – nie bajkowej, ale takiej, która rodzi się z potrzeby bliskości, z rozmów, ze wspólnego patrzenia w tym samym kierunku. Ian, przedstawiciel irlandzkiej elity prawniczej, pojawia się w życiu Anny w momencie, gdy najbardziej potrzebuje nadziei. Jego postać mogłaby wydawać się zbyt idealna, ale Kalamala nadaje mu autentyczność poprzez drobne gesty i zniuansowane dialogi.

Relacja między Anną a Ianem rozwija się powoli, z niepewnością, w cieniu lęków i niezaleczonych ran. To, co ich łączy, to nie tylko wzajemna fascynacja, ale przede wszystkim gotowość do słuchania i wspierania się w trudnych momentach. Autorka unika tanich romansowych schematów – stawia na prawdziwe emocje, niewypowiedziane tęsknoty i to, co buduje więź między dwojgiem dorosłych ludzi, którzy nie szukają iluzji, ale bliskości.

Dużą wartością książki jest także jej warstwa kulturowa. Dublin opisany przez Kalamalę tętni życiem – jest barwny, czasem chaotyczny, czasem przytłaczający. Autorka doskonale oddaje atmosferę miasta, jego rytm, ale i chłód, z jakim mogą spotkać się przybysze z zewnątrz. Dzięki temu „Duet” staje się także opowieścią o zderzeniu dwóch światów – polskiej wrażliwości i irlandzkiej codzienności.

Choć książka liczy zaledwie 200 stron, niesie ogromny ładunek emocjonalny. Narracja jest prowadzona w sposób refleksyjny, z dużą dbałością o wewnętrzny świat bohaterki. To sprawia, że czytelnik czuje się zaproszony do intymnego świata Anny – jej przemyśleń, wspomnień, wątpliwości. To również opowieść o tożsamości – nie tylko narodowej, ale przede wszystkim kobiecej, emocjonalnej, wewnętrznej.

Na uwagę zasługuje też sposób, w jaki autorka balansuje między trudnymi tematami: chorobą, tęsknotą, mobbingiem, a delikatną, choć niedopowiedzianą nadzieją. Nie znajdziemy tu łatwych odpowiedzi ani gładkich zakończeń. Zamiast tego otrzymujemy coś znacznie bardziej wartościowego – autentyczne doświadczenie i refleksję nad tym, co naprawdę liczy się w życiu.

„Duet” to książka dla wszystkich, którzy lubią literaturę dotykającą realnych problemów, ale nienaznaczoną ciężarem przytłaczających dramatów. To cicha, dojrzała opowieść o sile przetrwania, o budowaniu relacji i o tym, że każda podróż zaczyna się od jednego kroku – często w nieznane. Anna Kalamala stworzyła dzieło skromne w formie, ale głębokie w treści. Warto dać się jej poprowadzić przez dublińskie ulice i przez meandry ludzkiego serca.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 6/10

 

 

Wydawnictwo: Novae Res

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-05-06

Liczba stron: 204

ISBN: 9788383738109

 


 

Zgliszcza wszystkiego - Jan Siga

Zgliszcza wszystkiego - Jan Siga

 Decyzje podjęte w ułamku sekundy rodzą konsekwencje na resztę życia

Aleksander dorasta otoczony troską babci i wsparciem przyjaciół. Gdy pewnego lata w dramatycznych okolicznościach poznaje Alicję, wydaje mu się, że los zesłał mu bratnią duszę… jednak rodzice dziewczyny nie zamierzają zaakceptować łączącego ich uczucia. By rozdzielić zakochanych, wysyłają córkę na studia do Londynu.

Aleksander nie potrafi zapomnieć o Alicji i za namową bliskich wyrusza ją odnaleźć. Nie spodziewa się, że droga, którą obierze, odmieni jego życie na zawsze.

„Zgliszcza wszystkiego” to prawdziwa, poruszająca opowieść o miłości, przyjaźni, żalu oraz wyborach definiujących przyszłość. To historia o tym, jak splot nieprzewidzianych zdarzeń może odmienić czyjeś życie, nawet gdy straci się już nadzieję.

Aleksander był wrażliwą i troskliwą osobą, czego dziennikarka zdołała się już dowiedzieć, i nietrudno jej było zrozumieć, skąd taki stosunek do czarno-białego zdjęcia sprzed lat. Na co dzień otaczały go piękne obrazy i rzeźby wypełniające gabinet. Jednak nie to, co można kupić za pieniądze, było dla niego najcenniejsze, a wspomnienia – jakąkolwiek przyjęłyby formę.

 


„Zgliszcza wszystkiego” Jana Sigi to poruszająca, pełna melancholii i emocjonalnej prawdy opowieść o miłości, której nie pozwolono zakwitnąć. To także historia o dorastaniu, podejmowaniu decyzji pod wpływem chwili i o tym, że niektóre z tych decyzji zostają z nami na zawsze. Autor zabiera czytelnika w sentymentalną podróż – zarówno przez przestrzeń, jak i przez emocje – która prowadzi od rodzinnego domu Aleksandra po Londyn, pełen nadziei i tęsknoty.

Główny bohater, Aleksander, wyrasta w ciepłym, choć nieidealnym środowisku. Troskliwa babcia i oddani przyjaciele pomagają mu zachować równowagę emocjonalną. Kiedy poznaje Alicję – dziewczynę równie wrażliwą co on – między młodymi ludźmi rodzi się uczucie, które szybko staje się fundamentem ich świata. Jednak los bywa bezlitosny, a decyzja rodziców Alicji o wysłaniu córki do Londynu staje się początkiem bolesnego rozdzielenia.

Autor z dużą delikatnością pokazuje, jak łatwo coś zbudowanego z emocji i intymnych gestów może zostać zniszczone przez zewnętrzne siły: oczekiwania rodziny, różnice społeczne, niewypowiedziane lęki. Miłość Aleksandra i Alicji to nie tylko młodzieńcze zauroczenie – to głęboka więź, która dojrzewa mimo dzielącej ich odległości. To, co jednak najbardziej porusza, to fakt, że nawet najszczersze uczucie może nie wystarczyć, jeśli nie ma się wpływu na otaczający świat.

Narracja „Zgliszcz wszystkiego” jest spokojna, wręcz liryczna. Autor unika taniego dramatyzmu – zamiast tego serwuje czytelnikowi ciche, prawdziwe dramaty: rozstania bez pożegnania, codzienność przepełnioną czekaniem, samotność ukrytą pod uśmiechem. To historia, która nie potrzebuje fajerwerków – emocje same się bronią.

Ważnym motywem powieści jest pamięć – zarówno ta zbiorowa, jak i bardzo osobista. Aleksander, pracujący na co dzień wśród sztuki, uczy się, że największą wartość mają rzeczy niematerialne: wspomnienia, zapachy, uczucia, które powracają znienacka i przypominają o tym, co utracone. Zdjęcie Alicji, które nosi ze sobą, staje się symbolem jego życia – pięknego, ale niekompletnego.

Jan Siga nie unika pytań o to, co by było, gdyby. Czy inna decyzja w odpowiednim momencie mogłaby uratować tę relację? Czy warto podążać za miłością za wszelką cenę? Czy czasem nie lepiej pozwolić jej odejść? Choć powieść nie daje jednoznacznych odpowiedzi, skłania do refleksji nad tym, ile jesteśmy w stanie poświęcić dla drugiego człowieka – i ile siebie chcemy w tym wszystkim zachować.

„Zgliszcza wszystkiego” to książka dla tych, którzy w literaturze szukają emocjonalnej prawdy, subtelności i nieoczywistych zakończeń. Nie znajdziemy tu idealnej miłości rodem z komedii romantycznych. To raczej czuła elegia o uczuciu wystawionym na próbę i o sile, jaką daje pamięć o kimś ważnym. To także piękny hołd dla relacji międzyludzkich – tych, które budują nas od środka, nawet jeśli pozornie zostawiają tylko zgliszcza.

Pod względem językowym książka prezentuje się bardzo dobrze. Styl Sigi jest prosty, ale jednocześnie poetycki. Wiele fragmentów zostaje z czytelnikiem na dłużej – jakby ktoś wypowiedział na głos myśli, których sami nie potrafiliśmy ubrać w słowa. To właśnie ta szczerość czyni lekturę tak poruszającą.

„Zgliszcza wszystkiego” to opowieść o tym, co zostaje, gdy wszystko się kończy – i o tym, że niektóre końce są tak naprawdę nowym początkiem. Warto dać się porwać tej historii. Choć boli, to oczyszcza. Choć zostawia niedosyt, to zarazem przynosi ukojenie.


Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 7/10

 

Wydawnictwo: Novae Res

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-05-05

Liczba stron: 330

ISBN: 9788383738321



Między zobowiązaniem a zdradą - Shain Rose

Między zobowiązaniem a zdradą - Shain Rose

 

Gorący romans – sensacja TikToka!

Wspólnik mojego ojca zrobi wszystko dla imperium, które razem zbudowali… Gotowy jest nawet mnie poślubić.

Declan Hardy, obiekt kobiecych westchnień, miliarder i były gwiazdor NFL, jest moim całkowitym przeciwieństwem. Rządzi, gdy ja współpracuję. Jest spontaniczny, gdy ja działam rozważnie. Głośny, kiedy ja milczę. Jedyne, co nas łączy, to fakt, że nasze nazwiska znalazły się w testamencie mojego ojca. On odziedziczy imperium fitnessu i hotelarstwa, a ja zachowam to, co jest dla mnie najcenniejsze. Z zastrzeżeniem, że go poślubię – na określonych warunkach.

Rok fałszywego małżeństwa. Rok wspólnego mieszkania. Rok udawania, że pasuję do jego luksusowego stylu życia.

Ale warunki nigdy nie są takie proste. Zwłaszcza gdy nie wiem, czy jego pocałunki są udawane, czy to ja udaję, kiedy je odwzajemniam. A gdy pojawia się coraz więcej warunków, staje się jasne, że istnieje cienka granica między zobowiązaniem a zdradą… i żadne z nas nie wie, gdzie ta granica przebiega.

Shain Rose to bestsellerowa autorka romansów pełnych namiętności. Między zobowiązaniem a zdradą to pierwszy tom z serii „Miliarderzy z klanu Hardych”.



„Między zobowiązaniem a zdradą” autorstwa Shain Rose to pierwsza odsłona nowego cyklu romansowego „Miliarderzy z klanu Hardych”. Książka cieszy się już dużą popularnością w mediach społecznościowych, a jej fabuła od pierwszych stron wrzuca nas w sam środek zawiłej relacji opartej na przymusowym małżeństwie, tajemniczym testamencie i nieprzewidywalnych emocjach. Choć wydaje się, że mamy tu do czynienia z klasycznym romansem z motywem „wrogowie do kochanków”, Rose wplata w tę opowieść kilka bardziej złożonych wątków, które czynią książkę wartą uwagi.

Historia opiera się na dobrze znanym schemacie: dziedziczenie pod warunkiem zawarcia małżeństwa. Everly, rozsądna, poukładana kobieta, zostaje zmuszona do ślubu z Declanem – charyzmatycznym miliarderem i byłym sportowcem, który uosabia wszystko, od czego Everly zwykle trzyma się z daleka. Już ten punkt wyjścia wywołuje napięcie i daje potencjał do rozwoju pełnej emocji relacji, której intensywność stale rośnie.

Autorka umiejętnie buduje napięcie między bohaterami. Ich różnice temperamentu, wzajemne złośliwości i przymus bliskości w ramach fałszywego małżeństwa sprawiają, że trudno oderwać się od lektury. Co ciekawe, Rose nie skupia się wyłącznie na erotycznym napięciu (choć takich scen zdecydowanie nie brakuje), ale również na budowaniu psychologicznych portretów postaci. Szczególnie Everly jawi się jako postać z krwi i kości – pełna sprzeczności, rozterek, ale też siły i odwagi.

Nie sposób nie wspomnieć o ciemniejszych stronach tej historii. Pojawia się wątek przemocy emocjonalnej w przeszłości bohaterki, który nadaje opowieści większą głębię. Wplecenie takiego motywu nadaje książce poważniejszy ton i może być dla wielu czytelników wartością dodaną. To nie jest tylko historia o namiętności – to także opowieść o przełamywaniu barier, o zaufaniu i o odzyskiwaniu kontroli nad własnym życiem.

Z drugiej strony nie da się ukryć, że „Między zobowiązaniem a zdradą” nie ucieka od schematów gatunku. Wielu czytelników odgadnie rozwój wydarzeń już na wczesnym etapie. Niektóre zwroty akcji wydają się przesadnie dramatyczne, a motyw testamentu jako „haczyka” fabularnego może wydawać się mało wiarygodny. Pewnym problemem może też być zbyt duża liczba scen erotycznych, które momentami dominują nad narracją i spowalniają tempo opowieści.

Relacja między głównymi bohaterami budowana jest na intensywności emocji i fizyczności, co nie każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu. Niektórzy mogą uznać, że rozwój emocjonalny tej relacji jest zbyt pobieżny, a przeważa napięcie seksualne. Z drugiej strony – właśnie to może być siłą tej książki dla osób szukających lekkiej, zmysłowej lektury na wieczór.

Styl Shain Rose jest prosty, przystępny, a dialogi między bohaterami bywają cięte i zabawne. Autorka potrafi oddać napięcie i emocje w sposób, który nie nuży, a wręcz wciąga. Lektura tej książki to idealny wybór na relaks po ciężkim dniu – zapewnia rozrywkę, emocje i szczyptę dramatyzmu.

Podsumowując – „Między zobowiązaniem a zdradą” to romans, który nie rewolucjonizuje gatunku, ale sprawdza się doskonale jako wakacyjna, emocjonalna lektura. Fani namiętnych historii, pełnych iskrzących dialogów, silnych charakterów i burzliwych relacji, z pewnością znajdą tu coś dla siebie. A tych, których nie przekonuje przesyt scen erotycznych czy schematyczna fabuła, może przyciągnąć dojrzały wątek przemocy emocjonalnej i walki o własną tożsamość. To książka nieidealna, ale z pewnością intrygująca.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 6/10

 

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Cykl: Miliarderzy z klanu Hardych (tom 1)

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-05-27

Liczba stron: 448

ISBN: 9788383355641


 

Takie samo światło - Jolanta Holzer, Samuel Milewski

Takie samo światło - Jolanta Holzer, Samuel Milewski

 

Są ludzie, którzy potrafią rozjaśnić najmroczniejsze zakamarki naszego życia

Bohaterowie „Testu” powracają!

Mówi się, że wraz z rozwojem technologii więzi międzyludzkie słabną. Coraz więcej ludzi czuje się samotnych, przytłoczonych i odizolowanych. Ale czy to rzeczywiście technologia nas od siebie oddala? A może sami wybieramy życie w emocjonalnym dystansie?

Ryfka, Daga, Szymon i Samuel zmagają się z depresją, odrzuceniem i brakiem zrozumienia – zarówno w rodzinie, jak i w społeczeństwie. Każde z nich codziennie walczy z własnymi demonami, próbując odnaleźć drogę do spokoju i szczęścia.

Bohaterowie odnajdują schronienie w starym dworku pod Krakowem, który staje się dla nich symbolem nadziei – miejscem, gdzie mogą odbudować więzi i pozwolić marzeniom rozkwitnąć.

Czy młodzi ludzie uwierzą, że potrafią kochać i być kochanymi? Czy odnajdą światło w mroku? A może to światło jest już obok nich – wystarczy tylko pozwolić mu oświetlić drogę.



„Takie samo światło” Jolanty Holzer i Samuela Milewskiego to kontynuacja poruszającej powieści „Test” – historii czwórki młodych ludzi, którzy zmagają się z własnymi słabościami, lękami i brakiem zrozumienia w świecie pozornie pełnym kontaktu, ale faktycznie opustoszałym emocjonalnie. Ta część jest bardziej dojrzała, subtelna i uporządkowana – nie tylko pod względem narracyjnym, ale i emocjonalnym. Autorzy konsekwentnie rozwijają swoje postacie, ukazując, jak cienka granica oddziela wewnętrzny chaos od spokoju, a samotność od wspólnoty.

Główne postacie – Ryfka, Daga, Szymon i Samuel – są teraz na innym etapie życia. Doświadczenia, które ich ukształtowały, nie zniknęły, ale zyskały nową perspektywę. Mimo że nadal mierzą się z depresją, odrzuceniem czy niepewnością co do swojej tożsamości, powoli zaczynają budować poczucie bezpieczeństwa – choćby na chwilę. Ich azylem staje się stary dworek pod Krakowem – przestrzeń symboliczna, odcięta od zgiełku i presji, która pozwala im otworzyć się na siebie i innych.

Największą siłą książki jest jej emocjonalna głębia i odwaga w dotykaniu trudnych tematów. Depresja, samookaleczenia, potrzeba akceptacji, poszukiwanie tożsamości seksualnej – wszystko to zostaje ujęte nie w sposób dydaktyczny, ale z autentyczną czułością i zrozumieniem. To książka, która nie szuka prostych odpowiedzi, lecz raczej zaprasza do refleksji i empatii. Autorzy nie moralizują – pozwalają czytelnikowi samemu odnaleźć się w złożoności losów bohaterów.

Narracja prowadzona jest z wielu perspektyw, co dodaje dynamiki, ale też wymaga skupienia. Oznaczenia narratorów graficznymi symbolami, choć oryginalne, mogą sprawiać trudność w orientacji – zwłaszcza dla tych, którzy nie znają poprzedniego tomu. Mimo to, każdy głos jest wyrazisty, indywidualny i przemyślany. Postacie nie są jednowymiarowe – mają swoje słabości, ale też siłę, by szukać światła w ciemności.

To, co wyróżnia „Takie samo światło”, to także obecność subtelnych, ale ważnych motywów: potrzeby przynależności, walki o siebie i innych, a także próby pogodzenia się z przeszłością. Bohaterowie nie są już tylko ofiarami swoich doświadczeń – powoli stają się świadomymi uczestnikami własnego życia. Autorzy umiejętnie pokazują, że proces uzdrawiania relacji z samym sobą i światem jest długi, ale możliwy.

W tle opowieści przewijają się również wątki społeczne – niechęć wobec odmienności, wpływ religii i norm społecznych na młode osoby, a także milczenie dorosłych wobec cierpienia dzieci. Dzięki temu książka staje się nie tylko powieścią o indywidualnym dojrzewaniu, ale też społecznym komentarzem, który stawia trudne pytania i nie boi się niewygodnych odpowiedzi.

Szczególnym zabiegiem narracyjnym są fragmenty stylizowane na pamiętnik – zapis wspomnień jednej z drugoplanowych postaci, które rzucają nowe światło na współczesne doświadczenia bohaterów. To dodatkowy wymiar opowieści, który pokazuje, jak wielopokoleniowe mogą być schematy wykluczenia i emocjonalnej samotności.

„Takie samo światło” nie jest lekturą łatwą. To książka, która boli, ale też koi. Pokazuje, że światło – to metaforyczne i dosłowne – może przyjść z najmniej oczekiwanej strony. I że każdy zasługuje na to, by poczuć się widzianym, kochanym i zaakceptowanym. To jedna z tych powieści, które zostają z czytelnikiem długo po zakończeniu lektury.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 8/10

 

 

Wydawnictwo: Novae Res

Cykl: Test (tom 2)

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-05-05

Liczba stron: 576

ISBN: 9788383736488


 

Love Cake - Iwona Ostaszewska

Love Cake - Iwona Ostaszewska

George, troskliwy i bogaty ojciec Mariki, zrobi wszystko, by chronić swoją jedyną córkę. Ona jednak za wszelką cenę chce wyrwać się spod jego surowego nadzoru. Kolejni ochroniarze, zmęczeni jej prowokacjami, szybko rezygnują.

Gdy na ich miejsce przychodzi Kay, Marika postanawia, że i jego zmusi do odejścia. Nie wie jednak, że ten młody, zdeterminowany chłopak nie może sobie pozwolić na porażkę i, niezależnie od wszystkiego, nie zamierza się poddać.

Oboje są uparci i nieustępliwi. Stopniowo ich rywalizacja zaczyna jednak przeradzać się w pełną uczuć i namiętności zażyłość. To właśnie ona skłania ich do podjęcia drastycznej w skutkach decyzji: Marika i Kay uciekają na Sycylię, przekonani, że mogą zostawić wszystko za sobą.

Nie zdają sobie sprawy z tego, że z każdej strony otaczają ich śmiertelnie niebezpieczne tajemnice. A takie ciągną się za ludźmi, dopóki nie zbiorą żniwa.




„Love Cake” Iwony Ostaszewskiej to książka, która zaskakuje pod wieloma względami. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się klasycznym romansem z wątkiem ochroniarza i zbuntowanej córeczki bogatego tatusia, szybko okazuje się, że mamy do czynienia z czymś znacznie bardziej złożonym. Ta historia, z pozoru lekka i przewidywalna, niesie ze sobą nie tylko emocjonalny rollercoaster, ale też sporą dawkę napięcia i sensacji, której nie spodziewałby się nikt po słodkim tytule.

Główna bohaterka, Marika, to dziewczyna, która zna swoją wartość i nie boi się prowokować. Z jednej strony rozkapryszona, z drugiej – pełna lęków i ukrytej potrzeby niezależności. Jej relacja z ojcem, pozornie opiekuńcza, nosi w sobie cień kontroli, a kolejne próby „ujarzmienia” jej przez wynajętych ochroniarzy kończą się zawsze tak samo – ucieczką tych nieszczęśników. Dopiero pojawienie się Kaya zmienia zasady gry.

Kay to postać na pozór spokojna, wyważona, z jasnym celem – zarobić na leczenie ojca. Ale im dłużej przebywa z Mariką, tym bardziej sam traci grunt pod nogami. Jego wewnętrzne konflikty i tajemnice dodają mu głębi i czynią go wiarygodnym bohaterem. Między nim a Mariką rodzi się napięcie, które z czasem przeradza się w silne uczucie. I choć można mieć zastrzeżenia co do tempa, w jakim rozwija się ta relacja, nie sposób odmówić im chemii.

Fabuła książki zdecydowanie zasługuje na uwagę. Zaczyna się niewinnie, wręcz schematycznie, ale z każdym rozdziałem nabiera rozpędu. Elementy sensacyjne i rodzinne tajemnice sprawiają, że trudno się od niej oderwać. Ucieczka na Sycylię, ścigająca ich przeszłość, niejasne motywy działań ojca Mariki – to wszystko tworzy wartką opowieść z elementami thrillera. Ostaszewska udowadnia, że romans nie musi być jednowymiarowy, a uczucie może rodzić się w cieniu prawdziwego zagrożenia.

Styl pisarski autorki jest lekki i przystępny, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Zdarzają się jednak momenty, w których narracja bywa zbyt ekspozycyjna – zamiast pokazywać emocje, opisuje je wprost, co może nieco osłabić przekaz. Czasem brakuje też głębszego zanurzenia w psychologię postaci – ich emocje są zaznaczone, ale rzadko kiedy rozwinięte tak, by czytelnik mógł poczuć je w pełni.

Jednym z mocniejszych elementów „Love Cake” jest jednak umiejętnie zbudowane napięcie. Kiedy już historia się rozkręci, trudno się oderwać. Tajemnice, niedopowiedzenia, stopniowe odkrywanie prawdy – wszystko to sprawia, że książka trzyma w napięciu do ostatnich stron. Zakończenie zaskakuje i zostawia czytelnika z uczuciem niedosytu – w pozytywnym sensie.

Nie sposób nie wspomnieć o tytule – „Love Cake” brzmi jak coś lekkiego, romantycznego, wręcz cukierkowego. Tymczasem pod tą słodką warstwą kryje się o wiele bardziej gorzki smak. Autorka zderza młodzieńcze marzenia z brutalnością dorosłego życia, pokazując, że nie każda historia miłosna musi kończyć się jak w bajce.

Podsumowując – „Love Cake” to romans z pazurem, który potrafi zaskoczyć i wciągnąć. Choć nie jest pozbawiony mankamentów, takich jak zbyt szybki rozwój relacji czy momentami uproszczona narracja, nadrabia fabułą, klimatem i ciekawym połączeniem gatunków. To książka, którą warto przeczytać, jeśli szukacie historii nieoczywistej, z elementami napięcia i niejednoznacznymi bohaterami. Idealna na wieczór, który ma przynieść trochę emocji i refleksji.


 Moja ocena: 7/10

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

 

Wydawnictwo: Novae Res

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-04-29

Liczba stron: 340

ISBN: 9788383737706

Książka, której nie napisałem - Mariusz Obiedziński

Książka, której nie napisałem - Mariusz Obiedziński

 

Jeśli wskazówki stały się niewidoczne, to nie znaczy, że czas się zatrzymał.

Czy wewnętrzne demony mogą przybrać ludzką postać? A jeśli tak… czy potrafią stać się przyjaciółmi kogoś, kogo dotąd dręczyły?

Dlaczego w dorosłym mężczyźnie wciąż tkwi dziecko? Co wydarzyło się w jego przeszłości, że ufa jedynie własnym snom?

A może wszyscy, bez wyjątku, jesteśmy trochę… nienormalni?

„Książka, której nie napisałem” to zbiór ośmiu niezwykłych historii z metafizycznymi wątkami w tle. Tutaj nawet niepozorna filiżanka może skrywać jakieś znaczenie, a imiona – rzadkie i uderzająco oryginalne – determinują osobowość bohaterów.

W tej rzeczywistości postaci łamią schematy, ignorują ustalone reguły oraz wybierają nieoczywiste drogi. Nie sposób przewidzieć ich kolejnego ruchu, bo… najczęściej dla nich samych jest on zaskakujący.





„Książka, której nie napisałem” Mariusza Obiedzińskiego to literacka układanka złożona z ośmiu opowiadań, które – choć formalnie rozdzielone – tworzą spójną mozaikę tematów metafizycznych, psychologicznych i filozoficznych. To pozycja dla tych, którzy w literaturze szukają czegoś więcej niż tylko rozrywki. Opowieści tu zawarte to nie linearne historie z prostym początkiem i końcem, ale raczej szkice emocji, obrazów i wewnętrznych rozterek, które odbijają się echem w duszy czytelnika.

Już sam tytuł książki sugeruje, że mamy do czynienia z czymś przewrotnym – czymś, co niby nie zostało napisane, a jednak istnieje. To ironiczne podejście do narracji znajduje swoje odbicie w całej strukturze książki. Autor konsekwentnie unika utartych schematów – nie tłumaczy, nie podpowiada, nie prowadzi za rękę. Czytelnik zostaje wrzucony w sam środek opowieści i zmuszony do odnajdywania sensów samodzielnie, między wierszami.

Bohaterowie tych opowieści – najczęściej mężczyźni – to ludzie z bagażem doświadczeń, zmagający się z samotnością, utratą, niezrozumieniem czy rozczarowaniem. Ich codzienność miesza się z wizjami, snami i halucynacjami, przez co trudno ocenić, co jest prawdą, a co jedynie projekcją ich emocji. W jednej z historii przedmiotem analizy staje się zwykła filiżanka, w innej – senny dialog z wewnętrznym demonem, który okazuje się być jedynym towarzyszem bohatera. Imiona postaci są nieoczywiste, a ich wybór zdaje się odzwierciedlać charakter i przeznaczenie danej osoby.

Obiedziński nie unika tematów trudnych – porusza kwestie choroby psychicznej, pustki egzystencjalnej, rozpadu tożsamości, a nawet krytyki społecznej czy politycznej. Choć tekst przesiąknięty jest melancholią, nie brakuje w nim także subtelnej ironii i specyficznego poczucia humoru, które sprawiają, że nawet najcięższe wątki zyskują lekkość. To humor raczej refleksyjny niż komediowy – przypomina uśmiech człowieka, który wie więcej, niż mówi.

Narracja jest nieliniowa, fragmentaryczna i często celowo dezorientująca. Zdarza się, że jedno zdanie niesie w sobie większy ładunek emocjonalny niż cała strona klasycznej prozy. Autor rezygnuje ze zbędnych opisów na rzecz symboli i niedopowiedzeń. Styl pisania Obiedzińskiego można porównać do pracy malarza, który zamiast przedstawiać rzeczywistość realistycznie, woli budować nastroje i emocje za pomocą barw, plam i światłocienia.

Choć nie wszystkie opowiadania są równie silne i nie każde pozostawia po sobie taki sam ślad, całość broni się oryginalnością i literacką dojrzałością. To książka, której nie czyta się na raz – raczej wraca się do niej, przemyśliwuje, rozważa różne interpretacje. Niektóre teksty są liryczne i nastrojowe, inne mroczne i niemalże duszne. Każde z nich dotyka innego aspektu ludzkiej egzystencji.

To lektura wymagająca skupienia, cierpliwości i otwartości na to, co nieoczywiste. Nie zadowoli tych, którzy szukają szybkiej akcji i jednoznacznych rozwiązań. Ale ci, którzy cenią literaturę skłaniającą do refleksji, z pewnością odnajdą w niej coś dla siebie – może nawet cząstkę siebie samego.

„Książka, której nie napisałem” to przykład współczesnej prozy, która nie boi się zadawać pytań bez odpowiedzi. To lustro, w którym odbija się nie tylko bohater, ale i czytelnik. Zdecydowanie warto dać jej szansę – nie po to, by odnaleźć wszystkie odpowiedzi, ale by nauczyć się inaczej je zadawać.


 Moja ocena: 9/10

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

 

Wydawnictwo: Novae Res

literatura obyczajowa, romans

Data wydania: 2025-04-28

Liczba stron: 556

ISBN: 9788383738024