Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Babaryba. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Babaryba. Pokaż wszystkie posty
W poszukiwaniu swojej drogi czyli „Księgi mroku" J.A. White'a

W poszukiwaniu swojej drogi czyli „Księgi mroku" J.A. White'a


Od dawna chciałam przeczytać Księgi mroku J.A. White'a, ale jak to zwykle bywa, stos był wysoki, a książek tylko przybywało. Ponownie przypomniałam sobie, że miałam taki plan kiedy zobaczyłam, że książka została zekranizowana w formie serialu i jest dostępna na Netflix pod tytułem Straszne historie. I znowu, miałam czytać, ale coś mnie rozproszyło. Dlatego teraz kiedy książka wpadła w moje ręce postanowiłam, że musi zostać przeczytana teraz natychmiast.

Pewnej nocy nastoletni Aleks w pośpiechu opuszcza mieszkanie. Pozornie tylko na chwilę, ale nieoczekiwanie dla niego, wielkiego miłośnika horrorów, zamiast szybko wrócić do domu, chłopiec ląduje w rzeczywistości, która z całą pewnością ma więcej grozy niż by sobie tego życzył. Aleks musi stawić czoła magicznemu mieszkaniu oraz jego mieszkańcom, a ceną jego życia jest to, aby każdego wieczora dzielił się jakąś mroczną historią. Jednak jeżeli nastolatek chce jeszcze kiedykolwiek zobaczyć swoją rodzinę musi uciec z mieszkania, a do tego będzie musiał zaleźć w sobie spore pokłady siły i odwagi oraz wykazać się nie lada sprytem. Tymczasem może się okazać, że to co z wierzchu wydawało się najgroźniejsze wcale takie nie jest, a prawdziwy mrok ukrywa się w zupełnie innym miejscu.

Muszę przyznać, że Ksiegi mroku były dla mnie lekturą zaskakującą. Ktoś mógłby powiedzieć, że to ot, nieco mroczniejsza fantastyka, ale kompletnie się z tym nie zgadzam. Bardzo interesujący i łamiący schematy był motyw mrocznych opowiadań oraz ich autora lubującego się w grozie. Młody chłopak piszący mroczne opowiadania i prawdziwie ekscytujący się duchami, zombie, wampirami i tak dalej to jak dla mnie osoba dosyć łatwa do wyobrażenia. Podobnie jak to, że chłopiec obawia się, że ponieważ jego zainteresowanie mocno nietypowe, to coś z nim jest nie tak. Rozwinięcie tego wątku odrobinę złamało mi serce, być może także dlatego, że tak niedawno skończyłam oglądać pierwszy sezon serialu The Pitt, ale jedno jest pewne – to naprawdę dobry i moim zdaniem bardzo potrzebny motyw, zwłaszcza w męskiej narracji.

Całość miała świetny klimat, sporo się działo, a wyobraźnia autora nie zna granic. Opowieść o wydarzeniach ze szklarni była naprawdę świetna i dowodziła, że J.A. White’a doskonale wie jak zaniepokoić czytelnika. Bardzo podobało mi się również zakończenie! Środek książki momentami mi się dłużył, ale rozwiązanie zagadki jednorożcowej dziewczynki oraz to co wydarzyło się dalej, było dla mnie kompletnie nieoczekiwane, a przez to niesamowicie wciągające. Mroczny klimat historii nie pozwala nawet poczuć się pewnie w kwestii tego czy zakończenie będzie szczęśliwe, czy jednak sytuacja wymknie się wszystkim spod kontroli.

Nie dość, że historia opisana w Księgach mroku jest nieszablonowa, to jeszcze bardzo dobrze napisana – przyjemna językowo, wyraźnie skierowana do nastoletniego czytelnika, a motyw opowiadań (i komentarzy) świetnie rozegrany zarówno od strony wizualnej, jak i fabularnej. Mroczne opowiadania miały w sobie nutę grozy, ale nie wydaje mi się, by faktycznie mogły kogoś przestraszyć, więc w mojej opinii nastolatkowie mogą ją czytać bez obaw, podobnie starsi czytelnicy, nawet Ci wrażliwi na straszne rzeczy.

Księgi mroku miały w sobie wszystko czego czytelnik może sobie zażyczyć – są oryginalne, intrygujące, dobrze napisane, a w dodatku do ostatniej chwili zaskakują. Oczywiście nie każdy odnajdzie się w motywie głównym – pisaniu mrocznych opowiadań i uwięzieniu przez złą wiedźmę, ale jeżeli czytelnik to lubi, to moim zdaniem książka J.A. White’a zdecydowanie zasługuje na swoją szansę! Potem pozostaje nam już tylko porównać wrażenia z lektury z serialem, co z całą pewnością wkrótce zrobię i ja. :)

Tytuł: Księgi mroku
Tytuł oryginału: Nightbooks
Autor: J.A. White
Tłumaczenie: Paulina Zagórska
Data wydania: 2021-10-15
Wydawca: Babaryba
Liczba stron: 320
ISBN: 978-83-6296-588-5


Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Babaryba :)

Zrecenzowała: Marta z bloga W sercu książki
J.A. White "Księgi Mroku"

J.A. White "Księgi Mroku"

Kochacie baśnie? Tak? A czy kochacie mroczne baśnie? Takie, w których ten mrok wylewa się ze stron strumieniami, a po pewnym czasie zauważacie, że w oblewającej Was ciemności wyczuć możecie zapach krwi? Co byście powiedzieli na taką właśnie baśń, ale w wersji dla dzieci? Coś jak... nowoczesna wersja baśni braci Grimm?


Aleks uwielbia straszne historie. Kiedy jednak nauczyciele i rodzice chłopca zaczynają myśleć, że z jego fascynacji potworami nie może wyniknąć nic dobrego, Aleks postanawia stać się taki jak inni. Wymyka się w środku nocy, aby w piwnicy mieszczącej się w jego bloku, w starym piecu, spalić napisane przez siebie Księgi Mroku - zeszyty z mrocznymi opowiadaniami. Niespodziewanie winda zatrzymuje się na złym piętrze... Kiedy zaś z jednego z mieszkań zaczynają wydobywać się odgłosy ulubionego horroru Aleksa, chłopak jak urzeczony rusza w stronę dźwięków. Otwiera mu kobieta koło trzydziestki, a Aleks wkracza do środka... zaś drzwi do mieszkania znikają.

"Księgi Mroku" to połączenie opowieści o Szeherezadzie z baśnią o Jasiu i Małgosi. Z jednej strony bowiem Aleks, aby przeżyć, musi codziennie opowiadać nową, straszną historię, z drugiej natomiast jest przetrzymywany w mieszkaniu - do którego został zresztą zwabiony magicznymi sztuczkami - przez złą czarownicę. Połączenie tych dwóch baśni wypadło znakomicie - tak samo jak odtworzenie ich we współczesnej wersji. 

Nie jestem wielką fanką horrorów, ale paradoksalnie lubię, kiedy na plecach pojawia mi się lekki dreszczyk. I jakkolwiek "Księgi Mroku" teoretycznie skierowane są do starszych dzieci / młodszych nastolatków, to i mi udało się taki dreszczyk poczuć. Zwłaszcza pod koniec książki zaczyna się nawet robić nieco brutalnie, przez co klimat bardzo zaczął przypominać atmosferę oryginalnych baśni braci Grimm. Lektura jest przy tym niezwykle wciągająca, zatem bawiłam się przy niej naprawdę świetnie. Można powiedzieć nawet, że to nie ja połknęłam "Księgi Mroku" - to one połknęły mnie, przy każdym otworzeniu powieści teleportując mnie do zamkniętego mieszkania pełnego tajemnic.

Nie mogę nie wspomnieć również o tym, jak ważną rolę w "Księgach Mroku" odgrywają opowieści. Można się już tego domyślać po przyjrzeniu się okładce i przepięknej, spiralnej bibliotece, która jest na niej przedstawiona. I to właśnie ta domowa biblioteka odgrywa w powieści niebagatelną rolę. "Księgi Mroku" otwierają nam również furtkę do innych opowieści z dreszczykiem, tych napisanych przez głównego bohatera. 

Być może zaciekawi Was także informacja, że na podstawie "Ksiąg Mroku" nakręcono film "Straszne historie" dostępny na Netfliksie. Obejrzałam go już po przeczytaniu książki i moim zdaniem nie umywa się do pierwowzoru, który jest po prostu fantastyczny. Niemniej jednak, sam fakt, że tak wielka platforma streamingowa postanowiła wziąć na tapet powieść J.A. White'a, może sugerować, że lektura zdecydowanie wyróżnia się wśród innych tego typu książek, i że jest godna uwagi. 

Lektura "Ksiąg Mroku" okazała się fascynującą przygodą, którą kiedyś jeszcze na pewno powtórzę. Już dawno nie czytałam czegoś tak świeżego, zanurzonego w świecie opowieści, a jednocześnie mrocznego i baśniowego. Jeśli zatem jesteście miłośnikami retellingów baśni, to koniecznie sięgnijcie po powieść J.A. White'a... i dajcie się zamknąć w mieszkaniu bez drzwi.

Tytuł: Księgi Mroku
Autor: J.A. White
Data wydania: 2021
Wydawca: Wydawnictwo Babaryba
Liczba stron: 318
ISBN: 978-83-62965-88-5

Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Babaryba.

Autorka recenzji: Zaczytana Słowianka
"Niewidziątka" Andy J. Pizza, Sophie Miller

"Niewidziątka" Andy J. Pizza, Sophie Miller

 


Czy wiecie, że wokół nas znajdują się niewidziątka? Nie zwracamy na nie uwagi, nie dostrzegamy, często zapominamy zadać sobie pytania: jak się dzisiaj czuję? Stąd też po prostu ich nie dostrzegamy. Właśnie o nich mówi książka autorstwa Andy J. Pizzy, która jest elementarzem niedostrzeganych na co dzień emocji. 


Niewidziątka są książką interakcyjną, gdzie przezbawne stworki uzmysławiają jak wiele na co dzień nie dostrzegamy. Opowiadają o emocjach, zjawiskach i zmysłach. Robią to na tyle ciekawie i obrazowo, że często nie trzeba zadawać dodatkowych pytań.

Niewidziątka pokazują dziecku także jego wewnętrzną moc i potwierdzają, że każdy z nas jest superbohaterem, ma w sobie w wewnętrzną siłę, na którą składa się wiele cech, chociażby odwaga.



Bardzo dużą rolę w tej publikacji odgrywają ilustracje, które w prosty i naprawdę oczywisty sposób obrazują opisywane emocje. Np. empatia ukazała została jako dwa przenikające się serduszka, melancholia jako czarna jaskinia. 

Myślę, że nie bez powodu ta książka stała się bestsellerem. Przede wszystkim pokazuje, jak ważnym elementem naszego życia są emocje, warto o nich mówić, warto je nazywać, nawet wtedy gdy nie potrafimy nadać im konkretnej nazwy czy kształtu. Nie warto je ukrywać, bo im wcześniej je oswoimy i dostrzeżemy, tym lepiej będzie nam się żyło. To jest właśnie moim zdaniem najistotniejszą kwestia, którą ta książka porusza - uświadamia dzieciom, że warto dostrzec to, co na co dzień niewidzialne. Uczy także, że to w porządku, że nie jesteśmy w stanie zobaczyć wszystkiego, non stop mieć wyostrzonych zmysłów. 

Książkę zdecydowanie polecam i czuję, że zostanie w moim domu na dłużej, by do niej często powracać. 



Tytuł: Niewidziątka

Autor: Andy J. Pizza

Ilustracje: Sophie Miller

Data wydania: 2023-11-07

Liczba stron: 48

Wydawca: Babaryba

ISBN9788367356176

Moja ocena: 10/10



Napisała i oceniła: Monika R. 



Mickaël Brun-Arnaud "Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień"

Mickaël Brun-Arnaud "Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień"

Zdarza mi się czytać książki dla dzieci. Można by zapytać, dlaczego, w końcu jestem osobą dorosłą? Tymczasem doświadczenie podpowiada mi, że niejednokrotnie to właśnie wśród powieści dla najmłodszych można znaleźć najszlachetniejsze perełki. Czy "Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień" także można do takich skarbów zaliczyć? Na to pytanie odpowiem poniżej...

Lis Archibald prowadzi księgarnię znajdującą się w Konarach Małych, we wnętrzu ogromnego drzewa. Jest to księgarnia o tyle wyjątkowa, że egzemplarze książek nigdy się nie powtarzają - każdy z nich jest unikatowy, często spisany łapką - lub skrzydłem - autora. Pewnego dnia do Archibalda zgłasza się stary kret Ferdynand - poszukuje spisanej przez siebie przed laty książki, w której zawarł wszystkie swoje wspomnienia z młodości. Przeczytanie książki jest dla kreta niezwykle ważne, ponieważ cierpi on na zapominalię - chorobę, przez którą zapomina po kawałku całe swoje życie. A Ferdynand musi dowiedzieć się, co stało się z jego ukochaną Malwiną... Ponieważ zaś autobiografię Ferdynanda kupił już ktoś - co za złośliwość losu! - dosłownie dzień wcześniej, lis Archibald postanawia pomóc przyjacielowi odzyskać utracone wspomnienia i wyrusza razem z nim w podróż w poszukiwaniu zwierzątka, które kupiło książkę autorstwa naszego kreta...

Być może po przeczytaniu opisu tej książki macie już jakieś skojarzenie na temat podobieństwa zapominalii, na którą cierpiał kret Ferdynand, z chorobą Alzheimera. I jest to skojarzenie bardzo dobre - bo powieść Brun-Arnauda ma właśnie za zadanie uczyć, bawiąc. Jak dobrze wiemy, nie da się dzieci wychowywać całkowicie pod kloszem - jakkolwiek chcielibyśmy, aby żyły w krainie wiecznej szczęśliwości, z dala od dorosłych problemów, to czasem się nie da i dzieci spotykają się czy to ze śmiercią, czy to z chorobą - także starszych członków rodziny. Czasem potrzeba wyjaśnić dziecku, dlaczego jego babcia czy dziadek zachowują się tak, a nie inaczej - i z pomocą przychodzi właśnie "Zwierzoksiąg".

Tak jak się spodziewałam, powieść Mickaëla Brun-Arnauda należy do kategorii perełek literatury dziecięcej. Sposób, w jaki autor na przykładzie zwierzęcych bohaterów pokazuje dzieciom, jak wygląda zapominalia, czy też jak postępować z osobami cierpiącymi na tę chorobę, zasługuje na duże wyróżnienie. Jednocześnie autor nie upiększa choroby - przykładem może być scena, w której kret Ferdynand zapomina, kim jest podróżujący z nim lis i wpada w panikę, myśląc, że jest w niebezpieczeństwie - może ukazać dziecku przyczyny takiego zachowania osoby z chorobą Alzheimera, która wszak różnie może na swoje otoczenie zareagować. Brun-Arnaud nie ucieka od tematów trudnych, w powieści pojawia się też bowiem wątek żałoby i śmierci - sama na początku nie wiedziałam, co o tym myśleć i czy pewien fragment nie był już zbyt brutalny - potem zaś przypomniałam sobie, że przecież sama jako dziecko mierzyłam się z takimi tematami i tragedią czy to w "Królu Lwie", czy to w "Bambim" - nie chcę skreślać rozwiązania, na jakie wpadł autor, myślę raczej, że książka nadaje się dla dzieci, tylko takich minimum dziewięcioletnich.

To, na co warto jeszcze zwrócić uwagę, to cały koncept akcji toczącej się wokół zwierzęcych bohaterów. Mamy tu lisa - księgarza, suślicę - właścicielkę herbaciarni, czy też kurę prowadzącą specjalny pensjonat dla literatów. Opisy wszystkich tych uroczych miejsc bardzo pobudzają wyobraźnię, a świat stworzony przez autora właśnie dzięki tym wszystkim uroczym miejscom i zwierzątkom wydaje się przytulny, bezpieczny. A może tak bezpiecznie i "jak w domu" poczułam się po prostu ja - przez to, że lektura przypomniała mi ukochane książki z dzieciństwa. Może pamiętacie, że były kiedyś takie książeczki z serii o "Leśnym ludku" - traktujące właśnie o świecie rezolutnych zwierzątek. "Zwierzoksiąg" ma bardzo podobny klimat - i ogromnie mi się to podobało. Nie można też  nie wspomnieć o warstwie wizualnej tej powieści, którą zawdzięczamy francuskiej ilustratorce o pseudonimie Sanoe. Ilustracje jej autorstwa są przepiękne - ciepłe, przytulne, a przy tym pełne szczegółów. Jestem pewna, że dzieci je pokochają.

Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak polecić Wam lekturę powieści "Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień". To lektura naprawdę godna uwagi, przy czym myślę, że zaciekawi nie tylko dzieci, lecz także dorosłych. Jeśli zatem interesują Was tematy związane z chorobą Alzheimera, czy też po prostu kochacie opowieści o zwierzętach, sięgnijcie koniecznie po tę niezwykłą książkę.


Tytuł: Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień
Tytuł oryginału: Les mémoires de la forět - Les souvenirs de Ferdinand Taupe
Autor: Mickaël Brun-Arnaud
Tłumaczenie: Paweł Łapiński
Data wydania: 2024
Wydawca: Wydawnictwo Babaryba
Liczba stron: 296
ISBN: 978-83-67943-17-8

Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Babaryba.


Autorka recenzji: Zaczytana Słowianka

Kiedy pamięć zawodzi, a serce pamięta czyli „Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień" Mickaëla Brun-Arnauda

Kiedy pamięć zawodzi, a serce pamięta czyli „Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień" Mickaëla Brun-Arnauda

Chociaż nie mam dzieci, to dziecięce książki nieustająco uwielbiam i nie ustaję w poszukiwaniach najbardziej czarujących pozycji na rynku. Tym razem miałam możliwość przeczytać pierwszy z czterech dotychczas wydanych tomów cyklu Mickaëla Brun-Arnauda pt. Zwierzoksiąg.

Pewnego dnia Leśną Księgarnię prowadzoną przez lisa Archibalda odwiedza jego przyjaciel kret Ferdynand. Okazuje się, że lata temu krecik pozostawił w w jego księgarni swój pamiętnik, który teraz gdy wspomnienia go opuszczają byłby mu niezwykle potrzebny. Niestety jedyny egzemplarz wspomnień zniknął z półki Leśnej Księgarni, a Ferdynand przyznaje, że choruje na zapominalię i z jej powodu nie pamięta co stało się z jego ukochaną Malwiną, co jest dla niego niezwykle bolesne. Archibald decyduje się pomóc przyjacielowi i razem wyruszają w podróż śladami przeszłości z nadzieją, że odzyskają i pamiętnik, i informację co stało się z bliskimi Ferdynanda. 

Kret zdezorientowany patrzył na to, co próbował mu pokazać przyjaciel. W lewej łapie lis trzymał fotografię, którą przysłała Elżbieta. Z kolei w drugiej miał piątą i ostatnią odbitkę z koperty, która pchnęła ich do tej całej przygody. A niech to rzepa i kalarepa! Znajdował się na nich ten sam dom!

Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień zaskoczyło mnie na wiele sposobów. Przede wszystkim rewelacyjnie rozpisany jest motyw zapominali czyli choroby powodującej zapominanie tego co dzieje się wokół na rzecz wspomnień z odleglejszej przeszłości. Mickaël Brun-Arnaud przedstawił to z jednej strony delikatnie, bez użycia trudnych słów, ale z drugiej bardzo bezpośrednio, bo odwołując się do konkretnych sytuacji. Scena przy ognisku, kiedy jedno zwierzątko proponuje wspólne pieczenie prawoślazowych pianek, a drugie nagle zapomina dlaczego znajduje się w lesie dotyka bardzo czułych miejsc. Możemy dostrzec zagubienie i strach, które stopniowo przeradzają się w rozpaczliwą reakcję bohatera, a czytelnikowi serce się kraja, bo nie da się ukryć, że jest to sytuacja "z życia wzięta". Jej przedstawienie w sposób rzeczywisty, bez filtrów, pokazuje prawdziwy obraz choroby, ale równocześnie łagodność z jaką na tę sytuację reaguje drugi bohater jest moim zdaniem bardzo kojąca i pouczająca.
Wspaniałe jest także to, że jeden z bohaterów odbywa podobną podróż po raz kolejny, ale pamięta tylko niektóre jej momenty, powracające do niego w nieoczekiwanych chwilach, a drugi słucha tych historii po raz pierwszy. Ta różnica w sposobie "odkrywania" tej historii jest niezwykle obrazowa i chyba każdy kto miał kiedykolwiek styczność z osobą z "zapominalią" od razu zrozumie o co chodzi.
Jako czytelnicy, ale również opiekunowie dzieci i młodzieży, mamy szczęście, że powstają takie książki jak ta pana Brun-Arnauda czy chociażby niezwykle przejmujące Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer Anny Sakowicz, bo w przepiękny sposób oswajają one tak trudny temat jakim jest utrata pamięci najbliższych. Nam dorosłym trudno jest się z taką sytuacją oswoić, więc dla dziecka to musi być koszmarnie niezrozumiałe i przytłaczające.
Jednak ZwierzoksiągNa tropie zaginionych wspomnień to również wiele innych ciekawych wątków związanych z miłością, wiekiem, poświęceniem czy poszukiwaniem siebie, a wszystko to otrzymujemy w ciepłej i łagodnej formie idealnie współgrającej z tym do kogo książka jest skierowana. Dodatkowymi atutami są świetne tłumaczenie Pawła Łapińskiego, który przekładał także np. cykl Lustrzanny, i sprawił, że książkę czyta się łatwo i z przyjemnością oraz ciepły klimat widoczny na ilustracjach Sanoe, który daje poczucie bezpieczeństwa i ukojenia, co jest kolejnym sposobem złagodzenia przekazu. Uważni od razu zwrócą także uwagę na niemal 300 stron książki, ale warto wiedzieć, że literatura dziecięca nie męczy oczu i może się wydawać, że stron jest dużo, ale rozmiar czcionki i marginesy także są solidne. :)

Po raz kolejny przekonuję się, że książki wydawnictwa Babaryba, to literatura najwyższej klasy - są niezwykle starannie wybrane i wydane, pouczające, ale nie moralizatorskie. Nie jest to wydawnictwo "masowe", ale tutaj najważniejsza jest jakość - otrzymujemy bardzo dobre tłumaczenie z bogactwem słownictwa, które może pozostać z nami na dłużej, pięknymi ilustracjami, które budują ciepłą i bezpieczną atmosferę, tak potrzebną gdy mierzymy się z wymagającymi zagadnieniami. Równocześnie Zwierzoksiąg to książka o przygodzie! Archibald i Ferdynand wyruszają w jakże szczytnym celu odzyskania wspomnień, poznają nowe miejsca i inne zwierzęta, a po drodze nie tylko odnajdują to co ważne dla nich, ale też odkrywają trochę jak inni żyją, że nie warto oceniać po okładce, czy to, że każdy ma swojego rodzica w innym stanie psychofizycznym. 

Zwierzoksiąg to piękna i nieprzeciętnie poruszająca książka, która może zarówno pomóc się zmierzyć z trudną sytuacją choroby bliskiej dziecku osoby, jak również po prostu oswoić młodego czytelnika z takimi zdarzeniami. Z tym, że można poczuć zażenowanie, niepokój czy strach w odpowiedzi na zachowania chorej osoby, a równocześnie można dostrzec, że to choroba, a nie ta osoba. Jedno drugiego nie wyklucza, za to pomaga w naszym pamiętaniu o tym, że zapominalia to nie wybór, tylko choroba. Zwierzęcy świat umożliwia delikatne oddalenie, a realistyczny obraz pióra Mickaëla Brun-Arnauda osadzenie w tej niełatwej historii. Całość dotyka wielu czułych strun, a czytelnik niejednokrotnie czuje ucisk w sercu, zwłaszcza jeżeli zapominalię miał już okazję "poznać". Bardzo polecam!


Tytuł: Zwierzoksiąg
Tytuł oryginału: Les souvenirs de Ferdinand Taupe
Autor: Mickaël Brun-Arnaud
Tłumaczenie: Paweł Łapiński
Cykl: Zwierzoksiąg (tom 1)
Data wydania: 2024-01-01
Wydawca: Babaryba
Liczba stron: 296
ISBN: 978-83-6794-318-5


Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Babaryba

Zrecenzowała: Marta z bloga W sercu książki

Eduarda Lima - Strajk


 

Książka o jakże wymownym tytule „Strajk” przeznaczona jest dla młodego odbiorcy. Porusza jednak tematy bardzo dorosłe i (co najważniejsze) w bardzo przystępny dla dziecka sposób.

 

Jest po pozycja z pogranicza komiksu, gdyż na czterdziestu stronach tekstu znajdziemy niezwykle mało. Przykuwają uwagę za to dopracowane i wymowne grafiki. Całość, podobnie jak okładka, utrzymana jest w odcieniach kolorów: niebieskiego i czerwonego. Generalnie, jeśli spodoba się okładka, do gustu przypadną i rysunki z całej książki.

 

Nie ulegnijcie stereotypom. Nie jest to zabawna lektura o zwierzaczkach dla dzieci. Najmłodsi zapoznają się dzięki niej z istotnymi problemami naszej planety. Zwierzęta w „Strajku” są smutne.

 

Publikacja opowiada o faunie, która zamilkła. Ptaki przestają śpiewać, koty miauczeć, psy szczekać. Zwierzęta gospodarskie przestały współpracować z rolnikami. Te na wystawach w zoo i cyrkowe również zaniechały spełniania swoich obowiązków. A dzikie osobniki ukryły się w dżungli. Także dzieci przestały się bawić i odmówiły chodzenia do szkoły. Zapanowała cisza. A życie przecież to także dźwięk.

 

Bardzo poruszająca jest końcowa grafika ptaka, który wypluwa z dzioba plastikową nakrętkę. Niesie przesłanie, że jeżeli nie zaczniemy dbać o Ziemię, grozi nam taki właśnie koniec - przerażająca cisza.

 

Książka ogromnie zmusza do refleksji, a przez duże, kontrastowe rysunki, zaciekawi nawet małe dziecko. Można z nim omawiać kolejne strony i uświadamiać je w temacie ekologii. Świetnie nadaje się zarówno do przerabiania w ramach „nauki”, jak i czytania na dobranoc.

 

Warto edukować nadchodzące pokolenia już od najmłodszych lat. Wszak od tych teraźniejszych dwulatków kiedyś będą zależały losy naszej planety i polecam robienie tego z pomocą pięknie wydanej książki Eduardy Limy. Na tego typu wiedzę nigdy nie jest za wcześnie. A umiejętne zainteresowanie dziecka tematem może tylko procentować.

 

„Strajk” sprawdzi się również jako zagadnienie edukacyjne w przedszkolu, czy nawet żłobku dla starszych żłobiaczków. Pięknego wydania dopełnia estetyczna, twarda oprawa. A skoro tomik posiada przesłanie równie istotne, co te z bajek Disney’a, warto po niego sięgnąć i mieć go w domowej biblioteczce malucha, aby zachęcić go do dbania o środowisko i do czytania. Obcowanie z książka wszak to wartość sama w sobie.

 Zrecenzowała: Maria Piękoś

 

Tytuł: Strajk

Autor: Eduarda Lima

Data wydania: 2021-04-22

Liczba stron: 40

Wydawca: Babaryba

ISBN: 9788362965809

Eduarda Lima - Strajk

Eduarda Lima - Strajk

 

Książki dla dzieci mają ogromną moc przekazu oraz przesłania - mogą przynieść wiele korzyści ale i szkody. Dlatego ważne jest jaką literaturę proponujemy naszym dzieciom, młodszym siostrom, bratanicom, kuzynom. Ważne jest co i w jaki sposób czytamy - jak przekazujemy cenne wartości i to co oferowane "rzeczy" ze sobą niosą. Niektóre książki szkodzą a inne przynoszą wiele korzyści, przy czym zachwycają także dorosłych - są uniwersalne, ważne, zawsze aktualne. Zawsze i wszędzie. Do takich książek z pewnością zaliczę "Strajk" Eduardy Lima, która ukazała się nakładem wydawnictwa Babaryba.



To niepozorna książka, raczej graficzna/picturebook. Zaledwie kilka krótkich, prostych, zdań okraszanych pastelowymi ilustracjami - w zasadzie tylko tyle. A może aż tyle? Czasem "mniej znaczy więcej" i te zdanie najlepiej określa wydźwięk tego albumu. Po co pisać skoro można przedobrzyć? Prosto, krótko i na temat a tak dobitnie i silnie, wypełnione emocjami.



Pewnego dnia jeden ptak przestał nagle śpiewać - niedługo zamilkły pozostałe ptaki

Kot przestał miauczeć a wraz z nim inne koty.

Pewien pies postanowił już nie szczekać - w ślad za nim poszły inne psiaki.

Zamilkły wilki, wieloryby, owady....

Zamilkły wszystkie zwierzęta a te domowe przestały współpracować z ludźmi.

Zwierzęta zawarły pakt milczenia, do którego dołączyły dzieci przestając się śmiać, krzyczeć, rozmawiać, bawić.

Cały świat pogrążył się w ciszy, smutku i przygnębieniu...

Zrobiło się smutno, szaro i ponuro - niby świeciło słońce a było tak ciemno.

Pusto i samotnie, tak przygnębiająco.

Przejmująca, smutna i przybijająca cisza. Na stałe, być może na zawsze. Jak się w niej odnaleźć?



Skąd tak? Dlaczego? Czy można to zmienić?

Odpowiedź tylko i wyłącznie w albumie....



Cisza opisana w książce jest teoretyczna, to taka wizja, która może stać się rzeczywistością i na swój sposób powoli staje...

Powoli świat umiera. Umierają lasy a wraz z nimi krzewy, krzaczki i drzewa.

Umierają łąki, polne kwiaty, maki, pszczółki i inne owady.

Umiera puszcza, lamparty, gepardy, goryle...

Zamierają morza, rzeki i jeziora a wraz z nimi żyjące w nich i nieopodal rośliny oraz stworzenia.

Wyniszczeniu ulegają nawet pola, miejskie parki, nasze ogrody - świat tóż obok nas, nieopodal.

Umiera nawet pustynia - ta, która na pierwszy rzut oka wydaje się być już martwa.

Umiera cały świat... powoli, stopniowo, krok po kroku...

Przyroda cierpi, wręcz krwawi i błaga o litość a pewnego dnia zamilknie - na zawsze. Wszystko z powodu - winy człowieka.

Wieczna cisza, smutek, ciemność, strach - to nas czeka jeśli tylko czegoś nie zrobimy, nie zmienimy siebie i swojego postępowania.



Książeczka prosta i niepozorna a o jak silnym, wręcz ciężkim wydźwięku. Dobitna, nawet przygnębiająca, z pewnością skłaniająca do refleksji, zastanowienia i skupienia. Z pewnością ważna i potrzebna. Jedna z tych, która nie tylko wyjaśnia i tłumaczy ale uświadamia o ogromnie problemu jaki dotyczy nas i całego świata. Taka, która pokazuje i uświadamia jak Ziemia cierpi - zachęca do jej ratowania. Buduje świadomość ekologiczną, zainteresowania się tematem, poszanowaniu tego co jeszcze nam zostało - pielęgnowaniu tego, troski, szacunku.



Bo przecież my jesteśmy częścią świata - my to świat a świat to my. Szanujmy go, zadbajmy o niego, zatroszczmy się, zaopiekujmy....

Kto ma zadbać o nie i o świat jak nie my?

Zacznijmy.

Zróbmy pierwszy krok.

Nauczymy tego nasze dzieci, chociaż wydaje mi się, że dzieci już to dostrzegły, rozumieją i same działają. Dzieci są mądrzejsze, dojrzalsze i odpowiedzialniejsze od nas...



W takim razie może to my powinniśmy uczyć się od nich?



Przyszłość naszej planety zależy od nas... kolejne 10,20,30 lat.....

Jeszcze gdyby to wszystko dotarło do człowieka.

Aż szkoda, że zwierzęta nie potrafią mówić i powiedzieć jaka jest prawda.

Wszystko jest w naszych rękach i ta książka to uświadamia.

 Beata Jabłońska

Tytuł: Strajk

Autor: Eduarda Lima

Tłumaczenie: Marta Tychmanowicz

ISBN 978-83-62965-80-9

Wydawnictwo:Babaryba

Oprawa twarda

Liczba stron: 36

Rok wydania: 2021, Warszawa