Pokazywanie postów oznaczonych etykietą listy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą listy. Pokaż wszystkie posty
„Lilka. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska we wspomnieniach i listach" Mariola Pryzwan

„Lilka. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska we wspomnieniach i listach" Mariola Pryzwan

Pośród wielu patronów roku 2025 wybranych przez Sejm i Senat RP znajdziemy Marię Pawlikowską-Jasnorzewską. Ta poetka, artystyczna dusza, członkini znanego rodu Kossaków, zmarła osiemdziesiąt lat temu, a jej twórczość jest dalej pamiętana, jej postać pozostała niezapomniana. Pamięta o niej również Wydawnictwo MG, które z okazji wyboru Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej na jedną z patronek tego roku wydało ponownie (w nowej okładce) książkę Marioli Pryzwan pt. Lilka.




Już sam podtytuł tej publikacji zdradza, czym i o czym ona jest – to opowieść o Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, zwanej Lilką, ale nie napisana w formie tradycyjnej, chronologicznej biografii, a przedstawiona w postaci wypowiedzi osób, które znały poetkę, a także poprzez słowa jej samej, które pozostawiła po sobie w listach. Mamy tu dłuższe teksty, jak relacja siostry Marii, Magdaleny Samozwaniec, ale również zaledwie kilkuzdaniowe wspomnienia znajomych i przyjaciół. Towarzyszą im listy, które Lilka wysyłała do swoich bliskich, a także fotografie oraz przedruki obrazów i rysunków stworzonych przez artystkę. W publikacji znajdziemy też wywiady – rozmowy z artystką, przeprowadzone w 1932 roku, przy okazji krakowskiej premiery jej sztuki Egipska pszenica, i potem przed premierą warszawską.

Nie jest to długa książka, nie ma w niej zbyt wiele tekstu, nie jest też pozycją wyczerpującą temat. Jednakże autorka nie próbuje udawać, że stworzyła taką typową biografię, raczej chciała pokazać postać Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej z różnych perspektyw – nie tylko jej artystyczną, poetycką naturę, ale też to, jakim była człowiekiem, jaką przyjaciółką, siostrą, ciotką, czy żoną. Dzięki temu obraz tytułowej Lilki, chociaż niezbyt bogaty w słowa, staje się tak wielowymiarowy, ludzki, czasem smutny, czasem pełen ciepłych wspomnień i zabawnych anegdot. W końcu, jak możemy przeczytać we wspomnieniu Simony Kossak, jej bratanicy: "Wbrew naszym częstym wyobrażeniom o poetkach żywiących się pyłkiem kwiatów i kroplami rosy, Lilka była normalnym człowiekiem". 

Z zainteresowaniem czytałam te wypowiedzi bliskich, przyjaciół i znajomych Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej: wspomnienia Magdaleny Samozwaniec, Zofii Kossak, Kazimiery Iłłakowiczówny, Simony Kossak, Karola Estreichera, Jarosława Iwaszkiewicza, Antoniego Słomińskiego, trzeciego męża Marii – Stefana Jasnorzewskiego – i wielu innych. Niektóre z nich były naprawdę proste, takie od serca, pokazujące zwykłą, codzienną twarz poetki, jej małe dziwactwa i większe lęki, jej zalety i wady, inne z kolei – bardziej barwne, bogate w słowa, skupiające się raczej na próbie pokazania duszy Lilki, wręcz poetyckie, jak choćby wspomnienie Zygmunta Leśnodorskiego, krytyka i historyka literatury, który w swoim teście zawarł takie słowa: "Wydawała się chwilami istotą zupełnie nierzeczywistą. Uosobioną magią poezji. Zjawa seansu, która boi się ostrego światła, zgiełku i ruchu. Salamandra, co wypełzła z ognia i zamieniła się w kobietę po to, by tajemnice różnych czarów, misteriów i niesamowitych wcieleń wyrazić w formie subtelnej miniatury wierszowej". 

Przy czym, warto zwrócić uwagę, że nie wszystkie wypowiedzi przytoczone w tej książce były pochwalne. Co też się ceni autorce, że starała się pokazać nie tylko peany ku czci wielkiej poetki, ale i spojrzenia osób, które nie były pod jej urokiem. Najciekawsze były dla mnie jednak listy poetki, przytoczone w tej książce, jej własne słowa, kierowane do siostry, do męża, czy przyjaciela. To one najbardziej oddają charakter, serce i duszę Lilki, podobnie zresztą jak jej niezwykła poezja – te krótkie, a tak pełne treści wiersze. Swoją drogą, poetycka twórczość Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej też się w tej książce przewija w przytoczonych wspomnieniach. 

Autorka wykonała naprawdę solidną pracę – wyszukała prasowe i radiowe wypowiedzi na temat Lilki, przejrzała jej korespondencję, czy książki, w których pojawiają się o niej wzmianki, a także zebrała jej rysunki oraz fotografie – a łącząc to wszystko, stworzyła tak barwny, wielowymiarowy, interesujący portret swojej bohaterki, pokazała jej różne oblicza, jej serce i duszę, tę całą niejednoznaczną, nieuchwytną postać. Bardzo mi się podobała ta książka, z przyjemnością ją czytałam, a warstwa wizualna, jak okładka i liczne ilustracje towarzyszące treści, tylko umilała mi lekturę. I chociaż poznałam lepiej jedną z moich ulubionych poetek, to zdaję sobie sprawę, że: "[…] mówić o niej to trochę tak, jakby się kto silił na opowiedzenie słowami dźwięku, zapachu i koloru. […] Trzeba ją było znać, aby wiedzieć, że jej właściwie znać niepodobna", jak można przeczytać we wspomnieniu Beaty Obertyńskiej, poetki i aktorki, przytoczonym w tej niezwykłej publikacji…

Tytuł: Lilka. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska we wspomnieniach i listach
Autor: Mariola Pryzwan
Data wydania: 2025-02-26
Wydawca: Wydawnictwo MG
Liczba stron: 272
ISBN: 978-83-8241-115-7

Recenzja we współpracy z Wydawnictwem MG.

Autorka recenzji: Aga K

Humphrey Carpenter & Christopher Tolkien - J.R.R. Tolkien. Listy

Humphrey Carpenter & Christopher Tolkien - J.R.R. Tolkien. Listy

 


Listy Mistrza

To grube tomiszcze to zbiór korespondencji wysłanej i nie wysłanej, zebranej przez kogoś wielkiego we współpracy z kimś większym, a której autorem był ktoś zdecydowanie największy. Piszę to z całą odpowiedzialnością i przekonaniem, bowiem John Ronald Reuel Tolkien jest dla mnie zdecydowanym mistrzem pióra. Po przeczytaniu „Listów” utwierdziłem się tylko w przekonaniu jak wielkim był również człowiekiem. Nie był odkrywcą, ani wizjonerem. Nie brylował na salonach. Nie popisywał się. Nie szukał poklasku. Robił po prostu swoje i stworzył świat absolutnie niepodrabialny, zdecydowanie większy od rzeczywistego, chociaż fantastyczny, za którym rzesze pisarzy w swojej twórczości nadal próbują nieudolnie nadążyć, nie mówiąc już o dorównaniu. Uniwersum udoskonalanego praktycznie przez całe życie przewyższyć się nie da.

Listów, o które postarał się Humphrey Carpenter na potrzeby powstania tej pozycji domyślam się, że zdobyć było nie łatwo. Ten we współpracy z synem mistrza – Christopherem starannie je wyselekcjonował, opracował i zebrał w niecałych 600 stronach z przypisami. Dzięki Pani Agnieszce Sylwanowicz, a także Wydawnictwu Zysk i S-ka miałem okazję przeczytać to wszystko w polskiej wersji językowej.

Tolkien kojarzony jest przede wszystkim z Władcą Pierścieni, jednak to dzięki Hobbitowi, który powstał trochę wcześniej roztrąbił gatunek fantastyczny na cały świat. Rzadziej kojarzy się z Silmarillionem, w którym to zawarty jest rdzeń Śródziemia, 3 Ery kształtowania tego świata, a który paradoksalnie wydany został najpóźniej. To właśnie te trzy tytuły będą pojawiać się w książce najczęściej. W listach do wydawnictwa Allen &Unwin, z przedstawicielami którego korespondował prawie przez całe swoje życie Tolkien porusza tematy skupiające się stricte na pomysłach wydawania tytułu i wokół niego krążące. Odskocznią (chociaż nie wiem czy to na pewno dobre słowo) od tworzenia, a jednocześnie i paradoksalnie wielką inspiracją i motywacją do pisania był syn TolkienaChris, który jak wspomniałem wyżej miał ogromny wkład w powstanie tej literackiej pozycji. Czytając tę korespondencję (obok listów z brytyjskim wydawnictwem zajmuje ona solidną część w książce) można ujrzeć Tolkiena jako – w dalszym ciągu pisarza – ale również pełnego miłości ojca i człowieka ze zdrowym podejściem do wielu spraw. Pisząc do syna porusza tematy związane m.in. z małżeństwem, miłością, przedstawia swoje spojrzenie na kwestię rozwodów przez pryzmat przysięgi kościelnej, na religię i Stwórcę (wątek przewija się przez prawie całą książkę i w żadnym wypadku nie nudzi ani nie irytuje). Z tych często kilkunastostronnych wypowiedzi płynie taka dawka inspiracji i zdroworozsądkowego przesłania, że człowiek łapie się za głowę widząc jak mało jest teraz ludzi tak trzeźwo myślących.

„Listy” posiadają również najbardziej szczegółowe objaśnienie elementów, jakie złożyły się na powstanie Sillmarillionu, Hobbita i Władcy Pierścieni, spośród tych, które miałem okazję przeczytać bądź usłyszeć. Uwierzcie, iż mimo wielkiego zamiłowania do twórczości Tolkiena, znalazłem tu kilka ciekawostek, o których nie wiedziałem i o których chętnie zacząłem rozmyślać.

Kolejnym aspektem, na który nie sposób nie zwrócić uwagi czytając jest fakt, iż mimo przeżycia dwóch światowych wojen, Tolkien w listach sprawia wrażenie jakby to wszystko toczyło się zawsze gdzieś obok niego lub nawet poza nim. Jakby zupełnie na niego nie wpływało. A wojna doświadczyła go na pewno. Był przecież oficerem sygnałowym podczas bitwy nad Sommą i należał do pułku Fizylierów z Lancashire. Ale o tym w "Listach" nie przeczytamy.

Pozycja Carpentera i Tolkiena należy do tych literackich tworów, których recenzować nie lubię. Takie książki mają gigantyczny wpływ na moją osobę i obawiam się, że całokształtu odczuć, jakie kierują mną po przeczytaniu nie da się przedstawić za pomocą słów. Te, mam wrażenie odzierają z wartości znacznie to, co chciałbym przekazać. W moim odczuciu książka jest piękna (i pięknie wydana!) i zdecydowanie warta przeczytania. Niech Was nie zraża objętość. A podejrzewam, że te 350 listów nie stanowi nawet połowy całego „listowego” dorobku Tolkiena. Uwielbiał je pisać!

Zabrakło mi tutaj tylko jednego. Korespondencji z członkami T.C.B.S. Można to jednak tłumaczyć tym, że panowie zdecydowanie częściej spotykali się w klubie osobiście, listów wobec tego nie pisali, lub takowe nie zachowały się, bądź autorzy książki nie weszli niestety w ich posiadanie. Poznanie długich i zażartych niekiedy kłótni czterech przyjaciół na przeróżne tematy, głównie literackie… to by było coś.

AUTOR: Humphrey Carpenter & Christopher Tolkien

TYTUŁ: J.R.R. Tolkien. Listy

GATUNEK: Dzienniki, wspomnienia, listy

DATA WYDANIA: 22.09.2020r

LICZBA STRON: 630

WYDAWNICTWO: Zysk i Ska

ISBN: 9788382020267   

OCENA: 🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟 (10/10)

PoważnieNiepoważny