Suzanne Collins - Ballada ptaków i węży

 

Tytuł: Ballada ptaków i węży

Autor: Suzanne Collins

Tytuł oryginału: The Ballad of Songbirds and Snakes

Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołozińska, Piotr Budkiewicz

Data wydania: 2020-06-17

Liczba stron: 544

Wydawca: Media Rodzina





Mam wielki sentyment do trylogii Igrzysk śmierci. Te książki mnie zachwyciły, wykreowały silną bohaterkę, której nie da się zapomnieć i wprowadziły w świat dystopii. Do tej pory uważam, że powieści Suzanne Collins są najlepszymi w swoim gatunku i nie znalazłam kolejnych, jakie by im dorównały. Jak większkość fanów twórczości autorki, tak również i mnie zelektryzowała informacja o wydaniu prequelaIgrzysk, czyli Ballady ptaków i węży.



Cofamy się do dziesiątych Głodowych Igrzysk i poznajemy Coriolanusa Snowa jako podlotka, ucznia seniora liczącego na zdobycie stypendium umożliwiającego mu studia. Chłopak zostaje mentorem jednego z trybutów. Marzył by dostać kogoś z dystryktu pierwszego bądź drugiego, to w udziale przypada mu dziewczyna z dwunastki. Zawiedziony Snow szybko jednak się przekonuje, że ma sprawować pieczę nad osobą nietuzinkową, wyróżniającą się z tłumu i zdobywającą sympatię widzów. Chłopak zaczyna dzięki temu widzieć światełko w tunelu.

Collins postanowiła pokazać dzieciństwo Snowa i przybliżyć jego charakter. Dzięki temu czytelnik może głębiej zrozumieć, dlaczego późniejszy prezydent został tak bezwględnym tyranem. Collins nakreśliła go jako sierotę, chłopaka próbujacego ukryć swoją biedę. Okazuje się bowiem, że podczas wojny jego rodzina straciła niemal wszystko, jej dawna chwała przeminęła, jednak niewielu o tym wie. Snow, jego babka i kuzynka klepią biedę udając, że dalej są jedną z najznamienitszych rodzin w Kapitolu.

Okazuje się, że przygotowanie do Igrzysk nie zawsze wyglądało tak, jak ukazane to zostało we wcześniejszej trylogii. W Balladzie ptaków i wężytrybuci traktowani byli niczym zwierzęta. Przewożeni do Kapitoli byli wagonami bydlęcymi, następnie umieszczani zostali w klatkach w zoo jako tania rozrywka dla mieszkańców stolicy. Przeraził mnie ten opis. Już sama idea Igrzysk jest okrutna, natomiast takie traktowanie osób idących na rzeź po prostu przyprawia o ciarki. Generalnie książka jest dość brutalna, dużo w niej płynącej krwi i obrazów jakie zostają na dłużej w głowie, na co uwagę muszą zwrócić co wrażliwsze osoby.



Jednak motywem przewodnim Ballady ptaków i węży nie są same Igrzyska, a relacje i wewnętrzna przemiana bohaterów. Przede wszystkim fabuła skupia się na przyszłym prezydencie Panem. Collins jasno ukazuje jak zmienia się jego charakter, co stanowi zalążek zła, który czyni z niego późniejszego tyrana i człowieka pozbawionego serca. Bardzo ciekawą osobą jest trybutka będąca pod opieką Snowa. Lucy praktycznie od początku nie daje się lubić, bije od niej swego rodzaju fałsz. Widać jej interesowność, oderwanie od rzeczywitości. 



Początkowo książka zaciekawia, wręcz się przez nią płynie. Później jednak już nie jest tak kolorowo. Miało być ciekawie, a momentami było po prostu nudno, pojawiało się sporo dłużyzn i przykro mi to stwierdzić, jednak uważam ten prequel za znacznie gorszy niż trylogię, a pewne rozwiązania za dość naciagane i zbyt nagłe. 



Mimo tego że nieco zawiodłam się na tej powieści, nie odczuwałam już tych emocji i napięcia co podczas czytania poprzednich części, to uważam, że Ballada ptaków i węży z pewnością stanowi wielką gratkę dla miłośników prozy Suzanne Collins. Jest swego rodzaju intrygującym powrotem literackim do Panem i zblazowanego Kapitolu.

 Monika Ryk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz