Danuta Chlupova - Organista z martwej wsi

 




Wyobraź sobie, że życie toczy się niespiesznie. Otaczająca cię codzienność wydaje się być poukładana i pełna. Pewnego dnia jednak postanawiasz rozliczyć się ze swoją przeszłością, przeszłością swojej rodziny i wyjawić wszystko, by uspokoić własne sumienie.



Powieść przebiega przez życie dwóch mężczyzn. Ich historie splatają się ze sobą, choć tak naprawdę wpisują się w konwencję małej sagi. Organista z martwej wsi to historia dwóch mężczyzn, których pasją w życiu była muzyka.

Pierwszy z nich to Teodor - ojciec Adama. Historia jego losów opisana w powieści Danuty Chlupovej przypada na czasy komunizmu na pograniczu Polski i Czech. Lata 50. dla mężczyzny nie były łatwym czasem. Wcześniej cieszył się on zaufaniem wiejskiej społeczności i uznaniem młodzieży. Z wykształcenia był muzykiem. Pracował jako nauczyciel muzyki w szkole we Dworach i tam też był organistą, którego głos płynął z kościelnego chóru, umilając tym samym, życie bogobojnej części mieszkańców. Nastały jednak trudne czasy – komunizm i przynależność do partii nie leżała na tej samej drodze, co wiara w Boga. Dyrektor szkoły nakazał Teodorowi, by zrezygnował z funkcji organisty i dzięki temu zachował posadę w szkole. Tu należy powiedzieć, że Teodor to mężczyzna nieco buntowniczy, choć o łagodnym uosobieniu. Potrafił jednak bronić swoich poglądów i stawać w obronie słabszych. Postanowił więc rzucić pracę w szkole. Odtąd życie całkowicie się zmieniło...



Pierwsze karty powieści wprowadzają czytelnika w losy Adama Szyndera - wybitnego pianisty i skromnego profesora, który nade wszystko ceni sobie spokojne życie z ukochaną żoną Haliną. Jego portret zaczyna się kreślić od momentu, gdy wykonuje koncert w kościele w Krakowie. Okazja ku temu jest podniosła – to koncert dla dzieci, których rodzice przebywają w więzieniu. Podczas wywiadu po koncercie Adam wyjawia zgromadzonym swoją tajemnicę – jego ojciec Teodor też przez długi czas przebywał w więzieniu.



Jaka historia się za tym kryje? Dlaczego Adam ma żal do ojca i jaką rolę odegrał w dzieciństwie, gdy Halina, jego żona mieszkała w sąsiedztwie? Czy we Dworach – martwej już wsi, na której pozostał tylko cmentarz da się odkryć jeszcze ślady przeszłości?



Powieść Danuty Chlupovej zachwyciła mnie narastającą w napięcie narracją, choć z drugiej strony miałam wrażenie jakiegoś spokoju i niespiesznej akcji. Przeniesienie fabuły do czasów komunizmu pozwoliło mi lepiej zwizualizować sobie losy małej wioski na Zaolziu, choć tak naprawdę ostatnio temat osób, które starały się walczyć z narzucaną ideologią polityczną jest mi bardzo bliski. Organista z martwej wsi to jedna z tych książek, która przeczytana na koniec roku pozostanie w mojej pamięci jeszcze na długo. To powieść obyczajowa, z którą można rozsiąść się na kanapie i zanurzyć w jej świetnie prowadzonej narracji.



Zrecenzowała Klaudia Cebula

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz