"Niemożliwy manuskrypt" Agnieszka Grzelak

Jeżeli zaraz po rozwiązaniu akcji, tuż przed końcem aktualnie czytanej pozycji literackiej odczuwasz choćby w najmniejszym stopniu tęsknotę za bohaterami, za chwilami, w których śledziłeś/łaś ich poczynania z ciekawością, za tym stanem, w jakim znajdowałeś/łaś się będąc gdzieś w środku książki, znając już pierwszą połowę, drugą z uśmiechem dopiero odkrywając – to znak, że owa pozycja jest naprawdę dobra. Perełka literatury opowiadająca o niedającym się skopiować starym manuskrypcie, pani Agnieszki Grzelak doskonale się w to, mam wrażenie wpisuje.




Eia Sekeros, to wychowywane przez ciotkę i ślepnącego już ojca ambitne i zdolne dziewczę. Jej ambicja gaszona jest jednak z racji wieku przez przewodniczącego Gildii Skrybów i Iluminatorów – MuuraIncora. Jako najmłodsza członkini skazana jest na wykonywanie niezbyt trudnych i zdecydowanie nudnych zamówień. Eia marzy o pracy, w której naprawdę mogłaby się spełniać, jednocześnie pokazując poziom swoich umiejętności. Jest pewna siebie i chce być dostrzeżona. Kiedy po zaledwie dwóch dniach od chwili podjęcia pracy nad kolejnym nudnym zleceniem, dostaje nowe, dość różniące się od poprzednich, dziewczyna nie kryje zadowolenia. Przez jakiś czas będzie pracować dla lady Noor w jej pałacu, kopiując po jednej stronie z każdego starego tomu. Od tego momentu w głowie Eii będą się rodzić coraz to nowsze pytania. Jedno z nich stanie się wyjątkowo uciążliwe. Bowiem jak głosi plotka, krążąca od niedawna po mieście – istnieje pewien stary, ponoć spełniający życzenia manuskrypt, a to, co zawiera i przez kogo został spisany nie jest aż tak ważne w obliczu innej zastanawiającej kwestii: co to znaczy, że nie daje się skopiować?! Mnie natomiast bardziej zastanawia to, czy to właśnie Eia jest tu główną bohaterką… ale to już sprawdźcie sami.

Niemożliwy manuskrypt to taki idealnie wycięty kawałek smacznego tortu, którego aż szkoda zjadać. Pozostając w obrębie literatury klasycznej, jest tu wszystko, co powinno znaleźć się w książce, ażeby ta trafiła w mój gust literacki. Przemyślana koncepcja poprowadzenia fabuły i umiejętne połączenie kilku wątków. Ciekawa historia, z której nic bym nie wyciął, bo wszystko było na swoim miejscu w dokładnie takich proporcjach, w jakich powinno. Każda z postaci w jakimś stopniu zaistniała na kartach powieści i żadnej z nich nie można zarzucić bezpłciowości. Tak samo jest z dialogami. Te niepotrzebnie wstawione, nie psują przyjemności z czytania, ponieważ ich po prostu nie ma… Wypowiedzi włożone w usta bohaterów są przemyślane i ważne z perspektywy poznawania wątku fabularnego, czy też procesu zwyczajnego wyrabiania sobie zdania na temat postaci.

Cała powieść osadzona jest w urokliwym fantastycznym miasteczku. Obok cudownie zdobionych freskami wnętrz pałacyków, dworków, kunsztownych strojów, wszechobecnej kultury osobistej (czasem nie do końca szczerze eksponowanej), pięknych malowideł i błyskotek, motywem przewodnim jest tu zdecydowanie miłość do słowa pisanego (lub raczej przepisywanego). Aby zachować równowagę, w książce znalazło się także miejsce dla kaprysów, intryg, oszustw, kłamstw, zazdrości na różnym tle, czy żądzy zemsty. W dziele nie zabrakło humoru oraz morału.

Cała ta pogoń za manuskryptem, nie wiedząc czym dokładnie jest, wydała mi się przytykiem w kierunku ludzkości i lekką próbą jej ośmieszenia. Ogłoście ludziom w dzisiejszym świecie, że jest wiele książek wartych przeczytania – wlepieni w ekrany telefonów wyśmieją Was. Dodajcie, że jedna z nich gwarantuje dożywotni dobrobyt – pozabijają się w próbach jej znalezienia…



TYTUŁ: Niemożliwy manuskrypt
AUTOR: Agnieszka Grzelak
DATA WYDANIA: 2020 rok
ISBN: 978-83-7779-606-1
LICZBA STRON: 480
WYDAWNICTWO: MG
OCENA: 10/10

Autor: PoważnieNiepoważny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz