Potwór z Bagien – legenda, która wyrosła z błota i samotności

 

Autorzy: Len Wein (scenariusz), Bernie Wrightson (rysunki)
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data premiery: 25 września 2024
Oprawa: twarda
Liczba stron: 344
Kategoria: Komiks / Groza / Klasyka


Mit, który zakorzenił się w bagnie

Na długo przed erą Alana Moore’a i jego filozoficznej reinterpretacji istniał Potwór z Bagien – pierwotny, dziki i tragiczny. W wersji Lena Weina i Berniego Wrightsona to historia o bólu, utracie i samotności, która przeradza się w mit. Komiks pachnie mchem, deszczem i gnijącym drewnem południowych bagien Luizjany – miejscem, gdzie rodzą się duchy, a człowiek szybko traci swoje odbicie w wodzie.

To opowieść o naukowcu, który przez eksperyment i zdradę zostaje złączony z naturą. Jego ciało staje się ziemią, liśćmi i korzeniami, a serce – pniem, w którym tętni rozpacz. Nie ma w tym triumfu, jest tylko akceptacja potworności. Potwór z Bagien to Frankenstein Ameryki – istota, która nie prosiła o życie, ale dostała je z całą jego udręką.


Groza rysowana tuszem i cieniem

Rysunki Berniego Wrightsona są majstersztykiem grozy komiksowej. Każda plansza jest jak rycina z zapomnianego tomu gotyckich baśni: pełna cieni, faktur i organicznej plątaniny roślin. Wrightson tworzy światy, w których błoto oddycha, mech pulsuje, a noc zdaje się mieć własne oczy.

To horror czarno-biały w duszy, choć drukowany w barwach – subtelny, melancholijny i wypełniony bólem. Gdy Potwór wynurza się z bagna, czuć jego ciężar, słychać chlupot wody, niemal widać, jak soki roślinne zastępują krew. To rysunek, który nie ilustruje, lecz hipnotyzuje.


Opowieść o samotności i człowieczeństwie

Wein, podobnie jak Mary Shelley, pisze o odrzuceniu. Jego bohater nie jest monstrum, ale kimś, kto próbuje zrozumieć, kim jest – człowiekiem, rośliną czy snem natury. Każdy numer to połączenie grozy z refleksją: o tym, jak cienka jest granica między życiem a trwaniem, między człowiekiem a światem, który go pochłania.

Nie ma tu superbohaterstwa – jest melancholia, pustka i milczenie bagien. Potwór z Bagien nie ratuje świata. On po prostu w nim trwa. I właśnie w tym tkwi jego tragiczne piękno.


Wydanie, które zapiera dech

Egmont zrobił to, co należało – wydał klasykę w sposób godny jej legendy. Ogromny format przygniata już samym rozmiarem – to album, który czuć w dłoniach. Grube, kredowe strony pozwalają w pełni docenić kunszt Wrightsona – każdy detal, każde pociągnięcie tuszem, każdą smugę cienia. To wydanie, które wygląda i pachnie jak dzieło sztuki.

Na półce wyróżnia się natychmiast – monumentalny, ciężki, piękny. Można śmiało powiedzieć, że Potwór z Bagien w tej formie nie tylko się czyta, ale także kontempluje. To nie jest komiks, który się przegląda – to książka, którą się przeżywa wzrokiem i dotykiem.


Ocena końcowa

Potwór z Bagien to opowieść, która nie starzeje się ani o dzień. Nadal pachnie mokrą ziemią i brzmieniem błyskawic nad bagnami. To dzieło smutne, a jednocześnie piękne – klasyk, od którego zaczęła się nowoczesna komiksowa groza.

W połączeniu z perfekcyjnym wydaniem Egmontu otrzymujemy coś więcej niż album – relikwię komiksowego gotyku.

Ocena: 10/10 – arcydzieło, które rośnie z każdym czytaniem, i wydanie, które trzeba zobaczyć, by zrozumieć, czym jest komiksowa sztuka.

✍️ Łukasz Ulwar Szczygło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz