Marcin Gienieczko - Zatańczyć z Amazonką
Uwielbiam książki, które są zapiskami z
podróży. Tego właśnie w życiu mi brakuje, pasji połączonej z szaleństwem. No i
pieniędzy, by swoje podróżnicze marzenia realizować. Tym bardziej z fascynacją
czytam takie książki jak te, które pozwalają przeżywać wszystkie te emocje,
które towarzyszyły wielkim podróżnikom.
Przyznam szczerze, że sięgając po tę
książkę nie wiedziałam kim jest Marcin Gienieczko, ale absolutnie nie stało to
na przeszkodzie, by tę osobistość poznać. Ba, czasem nawet lepiej jest poznawać
zapiski biograficzne osób, o których nic się nie wie, bo to przybliża do
zapisania czystej karty, bez subiektywnych chęci bądź niechęci do danej osoby.
Marcin Gienieczko to podróżnik, który w
2016 roku pobił rekord Guinessa przepływając Amazonkę w canoe na dystansie 5573
km. Brzmi super? No pewnie. Warto wiedzieć jak najwięcej o sukcesach naszych
rodaków, którzy pozwalają nam wierzyć, że powinniśmy być dumni z Polski.
Dlatego, jeśli wasze poglądy na ten temat są pokrewne z moimi to tym bardziej
zachęcam, by wziąć ten solidny kawał papieru i przeczytać go od deski do deski,
bo ogrom informacji jakie przekazuje Gienieczko powala i momentami zatrważa,
ale jak fascynuje.
"Zatańczyć z Amazonką, czyli jak
zrealizowałem wielki triathlon przez Amerykę Południową" to zapis podróży
pełnej wyzwań i trudności. To pokaz determinacji i siły, a także woli ogromnej
walki by realizować własne cele. Podróż Gienieczko już od samego początku była
naszpikowana trudnościami, jednak upór podróżnika pozwolił mu na realizację zamierzonych
planów.
Marcin Gienieczko w swoich zapiskach z
podróży po Amazonce przekazuje cenne rady dla wszystkich, którzy chcieliby
zacząć swoją przygodę z ekstremalnymi sportami. Sam autor nie raz i nie dwa
pokazuje, że warto być twardzielem, zacisnąć zęby i płynąć prosto do celu.
Wszystkie spotkania i ludzi, których spotkał na swojej drodze pozwoliły mu
budować swoją pozycję. Te konstruktywne spotkania przeplatane wraz z tymi,
które przerażają, pozwoliły Marcinowi Gienieczce zbudować swój wielki, wspaniały
świat.
Ten wspaniały świat autora nie jest
pozbawiony ludzkich dramatów. W książce rozlicza się też z byłą żoną, z którą
jak można wywnioskować nadal ma nie policzone rachunki. Koniec książki trochę
mnie rozczarował, bo cokolwiek by się nie działo, nie powinno się rozliczać w
ten sposób z kimś kogo przez lata się kochało. Tym bardziej, że dzieci Marcina
Gienieczko na pewno przeczytają jego dzieło.
Moja ocena: 8/10
Zrecenzowała Klaudia Cebula
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz