Anna Potyra - Potwory
Książka ukaże się nakładem wydawnictwa
Zysk i S-ka już 1 grudnia!
W nowym
kryminale Anny Potyry warszawska policja usiłuje schwytać zabójcę śpiewaczki
operowej. Kto zabił i dlaczego? I czy miało to jakikolwiek związek z dość
nietypowym prywatnym życiem ofiary?
Najnowsza
powieść, „Potwory”, przenosi nas do Warszawy skąpanej w wakacyjnym słońcu.
Komisarz Adam Lorenz zostaje wysłany na przymusowy urlop w wyniku toczącego się
postępowania dyscyplinarnego. Gdy jego prywatne śledztwo niespodziewanie łączy
ze sprawą morderstwa śpiewaczki Magdaleny Rosińskiej, nie ma wyboru i włącza
się do akcji.
W tym
czasie jego koledzy i koleżanki ze stołecznego Wydziału Zabójstw próbują
rozwikłać brutalne zabójstwo wchodzącej gwiazdy polskiej opery. Z początku
wygląda na to, że kobieta została zabita przez seryjnego mordercę, i po prostu
znalazła się w niewłaściwym miejscu i czasie. Jednak w miarę ujawniania
kolejnych faktów z jej życia, nic nie wydaje się już takie proste.
W
trakcie rozmowy z mężem denatki śledczy Mateusz Corsetti i profilerka Izabela
Rawska dowiadują się, że ta była poliamoryczna. Ona i jej mąż pozostawali w
relacji z Eweliną, którą z nimi mieszkała. Ponadto dowiadujemy się również, że
Rosińska miała też innego partnera. To, że policjanci przeżywają lekki szok
kulturowy w zderzeniu z tym faktem, to mało powiedziane. Śledczy nie potrafią
pozbyć się swoich uprzedzeń i zdobyć się na obiektywizm, więc niezależnie od
zapewnień Bartosza i Eweliny, podejrzenia padają na nich. Jedynie profilerka
wykazuje się na tyle wysokim poziomem wiedzy i profesjonalizmu, że nie
przesłania jej to obrazu sprawy.
Cała
intryga poprowadzona jest wartko i sprawnie, nie znajdziemy tutaj zbędnych
przestojów. Autorka zachowuje równowagę między mniej i bardziej prawdopodobnymi
zwrotami akcji, więc czytelnik może się w pełni zaangażować i próbować rozwikłać
sprawę równolegle z policjantami. Żaden z nich nie jest geniuszem na miarę
Sherlocka Holmesa czy Herkulesa Poirota – to zwykli ludzie, którzy zmagają się
z pogodą, biurokracją i swoimi ograniczeniami jak każdy z nas.
Anna
Potyra uwypukliła w swojej powieści dwie kwestie. O pierwszej, poliamorii,
wspomniałam już wcześniej. Temat ten poprowadziła ze zrozumieniem i nie
potraktowała go instrumentalnie – widać to szczególnie w monologach
wewnętrznych Eweliny.
Drugą
kwestią, na której skupiła się Anna Potyra jest molestowanie seksualne dzieci.
Podchodzi do niego z niezwykłym taktem z jednej i realizmem z drugiej strony.
Ustami terapeutki Agaty Olczak przedstawia wszystkie sygnały i tłumaczy, jak
może czuć się ofiara tego rodzaju przemocy. Uczula też czytelnika na fakt, że
często trudno ją rozpoznać, i że osoby nią dotknięte bezwzględnie potrzebują
terapii. W czasach, w których choroba psychiczna i podjęcie psychoterapii są
ciągle stygmatyzowane, jasno i prosto przedstawia twarde fakty i pomaga
zlikwidować wstyd, jaki im towarzyszy.
Kim są
tytułowe „Potwory” z powieści Anny Potyry? Powiedzenie, że są nimi ludzie, jest
więcej niż oczywistością. W tej powieści możemy przekonać się, jak osoby nam
najbliższe mogą wyrządzić wielką krzywdę drugiej osobie, a nawet poprowadzić do
zabójstwa. W świecie, w którym nic nie jest tym, czym się z początku wydaje,
komisarz Lorenz i jego koledzy muszą rozwiązać sprawę, której finału czytelnik
nie może być pewien do samego końca. Dlatego też polecam tę pozycję wszystkim
miłośnikom dobrych i trzymających w napięciu kryminałów, od których naprawdę
trudno się oderwać.
Autorka: Anna Potyra
Tytuł: Potwory
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-820-2054-0
Liczba stron: 360
Data wydania: 01.12.2020
Recenzowała:
Anna Klata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz