W cieniu gwiaździstego sztandaru – Zimowy Żołnierz recenzja komiksu

 

Scenarzysta: Ed Brubaker
Rysunki: Butch Guice, Michael Lark
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Seria: Marvel Classic
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 17 lipca 2024
Oprawa: twarda
Kategoria: Komiks / Thriller szpiegowski / Superhero noir


Zimny ogień w żyłach żołnierza

Nie ma już wojny. Nie ma frontu. Zostały tylko wspomnienia, zimne jak stal pistoletu i cienie tych, którzy nigdy nie powinni się obudzić.
James Bucky Barnes wraca – nie jako bohater w glorii zwycięstw, ale jako człowiek, którego historia przeżarła od środka. Superszpieg, duch dawnej epoki, ofiara i kat w jednej osobie.

Jego misja jest prosta tylko z pozoru: odnaleźć i zneutralizować uśpionych agentów Związku Sowieckiego, rozrzuconych po Stanach niczym bomby z opóźnionym zapłonem. To pozostałość po zimnej wojnie – ludzie-maszyny, których sam kiedyś wyszkolił, by nie mieli litości, by nie czuli nic.

Pierwszy trop prowadzi do Doktora Dooma, dyktatora o sercu z metalu i oczach pozbawionych człowieczeństwa. Ale Doom jest tylko początkiem. Bo prawdziwym przeciwnikiem Buckiego okazuje się przeszłość – ta, którą nosi w głowie, i ta, którą zostawił w oczach Czarnej Wdowy, kobiety, którą kochał i która zna jego każdy grzech.


Szpiegostwo, zdrada i cena, jaką płaci się za lojalność

Brubaker pisze jak Raymond Chandler, gdyby ten urodził się w epoce superżołnierzy.
Dialogi są krótkie, ostre, pełne napięcia, a każde zdanie zdaje się ciążyć jak nabój w komorze. Akcja rozwija się jak klasyczny thriller – tu nie ma miejsca na humor, na heroizm w czerwono-niebieskich barwach. Zamiast tego mamy brudny świat cieni, zimnej wojny, paranoi i kłamstwa, w którym granice dobra i zła są tak rozmyte, że nawet bohaterowie przestają wierzyć, po której stronie stoją.

W tej historii Kapitan Ameryka, Hawkeye i Wolverine nie są sojusznikami w blasku słońca, lecz duchami tego samego frontu. Każdy z nich niesie swój ciężar, każdy widział za dużo.
A gdzieś między nimi – Bucky, który próbuje jeszcze wierzyć, że jeden człowiek może naprawić świat, choć sam już dawno przestał być człowiekiem.


Cień i stal – wizualna siła Guice’a i Larka

Guice i Lark tworzą przestrzeń, w której światło i cień walczą o każdą stronę kadru. Ich kreska jest twarda, poszarpana, jakby rysowana nożem. Każdy kadr to osobny kadr filmowy – z lekkim ziarnem, chłodem i nastrojem rodem z „Trzech dni Kondora” lub „Szpiega, który przyszedł z zimnej”.
Brak tu kolorowego heroizmu – dominuje stal, granat, szarość i czerń. To świat zmęczonych ludzi, nie mitów.


Wydanie – ciężar i elegancja

Egmont po raz kolejny dowodzi, że seria Marvel Classic to nie tylko kolekcja, ale hołd. Twarda oprawa, kredowy papier, ogromny format – tom robi wrażenie samą obecnością. Każda strona pachnie drukiem i chłodem metalu, a ciężar albumu w dłoniach przypomina o ciężarze historii, którą niesie.
To wydanie, które nie tylko się czyta, ale przeżywa.


Ocena końcowa

Brubaker napisał opowieść o cieniu, który nauczył się nosić tarczę. To nie jest historia o bohaterstwie – to ballada o winie, o cenie lojalności i o tym, jak łatwo zamienić duszę w broń.

Kapitan Ameryka – Marvel Classic to mroczny poemat szpiegowski o ludziach, którzy nie potrafią już spać spokojnie.
Wciąga, hipnotyzuje, boli – i zostaje w głowie jak echo detonacji, która nigdy się nie kończy.

Ocena: 9/10 – ponury, dojrzały, pięknie narysowany thriller o przeszłości, która nigdy nie odpuszcza.

✍️ Łukasz Ulwar Szczygło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz