Łukasz Łukasik, Magdalena Sarat - "Łosie w kaczeńcach. O czym milczy Biebrza"
Łukasz Łukasik i Magdalena Sarat zabierają nas w podróż po Bagnach
Biebrzańskich, Dolinie Narwii i Górnej Wisły, do Puszczy Augustowskiej i
Puszczy Białowieskiej. Za pomocą fotografii i słów tworzą nam w głowie swój
świat, jakże barwny, piękny i spokojny. I co najważniejsze - zgodny z rytmem
natury oraz porami roku.
Fotografowanie natury rzeczą łatwą nie jest, co krok po kroku ukazują
czytelnikom autorzy tej książki. Dają nam osobiste wskazówki i przestrogi,
byśmy uczyli się na ich błędach i doświadczeniu. Ja naprawdę czułam się jak
student - a uczucie to potęgował zapach tuszu rodem z podręczników szkolnych.
Na własne oczy przekonałam się jak wiele porażek i katastrof może
poprzedzać ten moment, który uchwycił aparat. Jak wiele szczęścia niesie ze
sobą ta niezwykła sekunda.
Fotografia przyrodnicza jest piękna.
Choć przypomina chodzenie po krawędzi klifu, jest czymś fenomenalnym i
niezapomnianą pamiątką dla świata. Moment, kiedy czas zgrywa się z migawką
aparatu to coś niesamowitego.
Widząc zdjęcie w książce nigdy nie wiesz, co działo się wcześniej, znasz
tylko ten magiczny moment zamknięty w chwili. Autorzy podarowali nam coś w
rodzaju pamiętnika i jestem nim szczerze urzeczona. Opisali te momenty z ich
życia, których my jako podziwiający zdjęcia nie widzimy. I tymi relacjami nie
raz wywołali uśmiech na mojej twarzy. Poznałam przygody, zdarzenia czy
przypadki, które poprzedzały zrobienie zdjęcia, jak i momenty, kiedy to autorzy
w euforii bądź smutku powracali do swojego domu.
Książka jest w pewien sposób takim uspokajaczem - pozwala przystanąć,
złapać oddech, poczuć tę chwilę i spokój fotografów. Ich emocje stają się
twoimi i dostrzegasz to co oni. Piękno jakie cię otacza, a na które tak mało
spoglądasz - czujesz realny impuls, by to zmienić.
Wiele wyniosłam z lektury i nauczyłam się naprawdę ciekawych terminów.
Wiem na przykład, że spławikowanie, to również sposób pożywiania się
wodnych kaczek. A niedolisek, to młody lisi osobnik do szóstego roku życia.
Swoją drogą te małe szkraby, są wyjątkowo zabawne. Wciąż mam w głowie ten
słodki widok bawiących się lisich dzieciaków.
Dowiedziałam się też sporo o przeróżnych gatunkach ptaków. Szczególnie
zaskoczyła mnie informacja dotycząca małych dudków i ich reagowania na
zagrożenie. Te spryciule czując bliskość intruza udają ukrytego w dziupli węża!
Serio. Syczą przeraźliwie, wiją się i dziobią napastnika! I nadal trzymam się
zdania, że moda zawsze obierała dziwne kierunki. W XIX wieku na ten przykład
pióra godowe czapli białej stanowiły pożądaną ozdobę damskich kapeluszy. Na
szczęście organizacje przyrodnicze zażegnały ten dziwny trend i uratowały te
piękne ptaki przed wytępieniem.
Mnogość przeróżnych informacji dawkowanych nam przez autorów aż zapiera
dech. Człowiek chce zapamiętać większość z tego co przekazują mu autorzy,
pochwalić się znajomym, albo rodzinie i zatapia się w lekturze tak głęboko, że
wszystko inne traci na znaczeniu.
Naprawdę dużo dowiedziałam się o zwierzętach i ich zwyczajach. Na ten
przykład - Pan Żubr - istny król. Nie dość, że potrafi rozpędzać się do 40
km/h, to masa samca może osiągać nawet 900kg(!) Jest ostatnim przedstawicielem
legendarnej megafauny zamieszkującej plejstoceńska Europę i największym lądowym
zwierzakiem naszego kontynentu. Szczęka w dół sama opada.
Autorzy dzięki takim informacjom podkreślają jak ważna jest wiedza podczas
fotografowania natury. To nie tylko sztuka robienia zdjęć, to też systematyczna
nauka o faunie i florze. To setki rozmów z ludźmi, tysiące godzin uczenia się,
ogromne ilości przetwarzanego materiału. To pasja i praca, która daję ogromną
satysfakcję, choć nie zawsze udaję się wszystko, a czasem przypadek to
najlepsza moneta. Wiele porażek, wiele wygranych.
" Nie zrażać się
porażką, traktować ją jako nowe doświadczenie."
Czuję się niezwykle zainspirowana i wyjątkowo ucieszona z lektury. Ludzie
zajmujący się bushcraftem znajdą w książce naprawdę wiele przydatnych
informacji. I może jako następny cel na wyprawę obiorą Biebrzę?
"Łosie w kaczeńcach" wprowadza nas w taki melancholijny nastrój.
Ogrom spokoju i takiego wyciszenia jaki bije z książki jest bardzo przyjemny
dla wiecznie zabieganego odbiorcy.
Widzimy tylko zdjęcie. Nie dostrzegamy tych godzin spędzonych w
nienaturalnej pozycji, często w niesprzyjających warunkach czy lodowatej wodzie
w wyczekiwaniu na ten idealny kadr. Dzięki tej książce zaczynamy rozumieć na
czym to wszystko tak naprawdę polega.
Czysta magia zamknięta w obrazku tylko dla nas. Z wielką przyjemnością
odszukiwałam wszystkie te zdjęcia ukryte w książce.
"Łosie w kaczeńcach" uwielbiam i pokochałam całym serduchem.
Wiele ważnych lekcji przekazują nam autorzy. Inspirują by samemu robić
zdjęcia ale też dają wskazówki jak robić to dobrze, "żeby wychodząc z aparatem, nie zaszkodzić przyrodzie i sobie."
Ktoś kto ceni sobie spokój, piękno i ciekawe spostrzeżenia zakocha się w
tej książce.
"Łosie w kaczeńcach. O czym milczy Biebrza" ma w sobie ten
magnetyzujący czar, któremu nie jesteśmy w stanie się oprzeć. Ostrzegam! A
książkę polecam każdemu.
Pozwolę sobie na mały akapicik wyrażający niezadowolenie. Okładka książki
nie posiada żadnych skrzydełek, co przy częstym przeglądaniu, czy nawet
czytaniu powoduje jej szybkie niszczenie. Myślę, że w tym przypadku twarda
okładka byłaby najlepszym rozwiązaniem.
Na zakończenie bardzo ważny i mądry cytat.
"Z każdej takiej
wyprawy wracamy nie tylko ze zdjęciami. Pozostaje jeszcze cały bagaż wspomnień,
mocno wpisanych w pamięć i zabarwionych przeżytymi emocjami, pełnych
zarówno powagi, jak również gagów, potknięć i humoru. Fotografie pozornie
milczą - widzimy tylko efekt ostateczny. Jednak za każdą z nich stoi jakaś
opowieść o danym gatunku, o miejscu, ale także o nas."
Polecam. ❤ Nigrum
"Łosie w kaczeńcach. O czym milczy Biebrza" - Łukasz Łukasik, Magdalena Sarat
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Data wydania: 30 września 2020
Liczba stron: 448
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz