„Kobieta w lustrze" Eric-Emmanuel Schmitt
11 września
0
Eric-Emmanuel Schmitt
,
Kobieta w lustrze
,
literatura piękna
,
recenzje
,
Wydawnictwo Znak Literanova
Moje pierwsze spotkanie z prozą Erica Emmanuela Schmitta miało miejsce za sprawą książki „Oskar i Pani Róża” - było wzruszające. „Kobieta w lustrze” jest o wiele większa objętościowo i funduje czytelnikowi jeszcze więcej emocji.
Autor przedstawia historię trzech kobiet o bliźniaczych imionach Anne, Hanna, Anny, które żyją w różnych epokach. Dzielą ich wieki i świat, w jakim przyszło im egzystować. Łączy jednak wspólna, niebywała wrażliwość i uczucia.
Anne żyje w odległych czasach w Brugii i zachwyca się przyrodą, nie potrafi bez niej żyć, nie myśli o zamążpójściu i wydawaniu na świat dzieci. Hanna w dwudziestym wieku jest arystokratką, nieszczęśliwą mężatką, która pomimo starań nie może dać rodzinie upragnionego potomka. Anny natomiast to uzależniona od alkoholu, narkotyków i przygodnego seksu aktorka Hollywood, która zna środowisko na wylot, gra bowiem od dziecka.
Wszystkie bohaterki mają jednak ze sobą wiele wspólnego. Nierozumiane przez świat, postanawiają wiernie podążać za swą intuicja i tym samym zatracają to, co według wszelkich norm właściwe i oznacza szczęście. One jednak mają swoją własną wizję pierwotnej radości, do której dążą.
Nie jest to oczywista przyjemność, ale pełne dojrzałości i cierpienia szczęście. Tytuł książki nie jest przypadkowy. Wszystkie kobiety powieści (a czyż nie wszystkie... ba! wszyscy) przeglądają się w zwierciadle innych ludzi, z którymi styka je los. Czy to rodzina, sąsiedzi, środowisko, opinia publiczna, fani... często tak bardzo staramy się być idealnym odbiciem, że zatracamy oryginał. Takie jest właśnie przesłanie Schmitta - bądźmy bardziej sobą, esencja, pierwotnym charakterem, a mniej tym, co widza źrenice nas oglądających.
Książkę podzielono na krótkie rozdziały i poznajemy kolejno trzy historie, na przemian. Niweluje to u czytelnika uczucie znudzenia, a prowadzenie akcji w sposób stopniowy, z licznymi zawirowaniami sprzyja zainteresowaniu. Wśród losów kobiet dzieje się tak wiele, iż opowieść mogłaby mieć wiele zakończeń na poszczególnych etapach. Brniemy jednak dalej, zaciekawieni, a autor na koniec plącze dodatkowo losy i funduje nam zakończenie nieoczywiste, pełne fajerwerków, ale zarazem refleksji.
Język książki jest niezwykle plastyczny i bogaty. Nie mamy do czynienia z lekkim kryminałem, a powieścią, nad którą należy się pochylić, oddać refleksji, podumać. „Kobieta w lustrze” sprzyja niespiesznej czytaniu, analizowaniu, odczuwaniu. To nie zwykła książka o jakiej zapomnimy na drugi dzień. Zostaje z nami na długo. Uwrażliwia nas.
Ta duchowa przygoda, w którą porwał mnie Schmitt sprawiła, że chętnie sięgnę po kolejne jego książki. Autor wyrasta mi na mistrza wzruszeń i duchowości, a tego potrzebujemy, tego nigdy za wiele. Zachęcam więc do przeczytania w swoim własnym tempie, są spore szanse, że i Was zauroczą losy kobiet zagubionych w różnych czasoprzestrzeniach... może odnajdziecie je w tej lekturze... może odnajdziecie kawałek siebie. Tłuczmy więc jak najwięcej luster i zakładajmy w głąb własnej duszy, aby na przekór wszystkim być SOBĄ.
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Data wydania: 2020-09-16
Liczba stron: 464
Wydawca: Znak Literanova
ISBN: 9788324072507
Źródło okładki: Znak Literanova
Zrecenzowała: Maria Piękoś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz