Marcin Margielewski - Zaginione arabskie księżniczki
Tytuł: Zaginione arabskie księżniczki
Autor: Marcin Margielewski
Data wydania: 2020-02-11
Liczba stron: 320
Wydawca: Wydawnictwo Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-8169-235-9
Marcin
Margielewski rozpoczyna swoją książkę od krótkiej historii o tym, o czym chciał
napisać. O uciekających z arabskich krajów księżniczkach - Shamsie Al Maktoum,
jej siostrze Latifie, a także Reinie Al Maktoim. Każda z nich miała "swój
moment" w światowych mediach, a ich historie w taki czy inny sposób
wzbudziły niepokój. Jednak dzięki niezwykłej poruszającej rozmowie z dawnym
służącym na saudyjskim dworze autor otrzymał materiał na zupełnie inną książkę.
O księżniczkach, którym uciec się nie udało i rozpłynęły się nie pozostawiając
po sobie nic oprócz wspomnień. Pisząc zupełnie szczerze, ta książka to jedna
wielka historia o cierpieniu kobiet zamieszkujących Arabię Saudyjską. Nie ma tu
baśniowego klimatu, nie ma romantycznych spekulacji, to nie jest historia o
cudem odnalezionych księżniczkach. Mamy tylko młode kobiety, które są niczym
więcej niż towarem, klaczami rozpłodowymi i kartami przetargowymi w biznesowych
kontraktach. Nie będę ukrywać, to jedna z tych pozycji, od których włos jeży
się na głowie. Wbrew pozorom nie jest to książka dla osób o słabych nerwach. Zaginione
arabskie księżniczki czyta
się błyskawicznie - ja połknęłam książkę w ciągu jednego wieczora. Napisana w
sposób bardzo bezpośredni, konkretna, podzielona na trzy części, wciąga bez
reszty. Fabularnie opisuje historie wielu księżniczek, ale w każdym rozdziale
skupiamy się na jednej rodzinie. Równocześnie opisywane są realia życia w
Arabii wraz z cierpieniem innych mieszkańców (służących, oponentów politycznych
itd). Całość jest ujęta celnie i boleśnie, bez zbędnego rozwlekania, ale
niejednokrotnie czuć w niej dramat świadomości konsekwencji, które już za
chwilę spadną na ofiarę. Trzeba powiedzieć sobie wprost - większość opisanych
tu rzeczy jest niestety bardziej niż prawdopodobna w arabskim świecie. Nie mam
wątpliwości, że spotkamy tam kobiety obrzezane, upodlone, gwałcone, zastępowane
żony, nękane, odizolowane, cierpiące, pozbawione jakichkolwiek praw nawet tych
najbardziej elementarnych. Ta książka boleśnie uświadamia nam, że życie
arabskich księżniczek nie ma nic wspólnego z bajkami i baśniami, którymi nas
się karmi. Pojawia się też straszliwa refleksja, że skoro życie księżniczek tak
wygląda, to jak koszmarne musi być życie normalnych kobiet, o nizinach
społecznych nawet nie wspominając..? Jednocześnie autor opisując kontrowersyjną
sytuację jak np. gwałt, ciąża pozamałżeńska, zgolenie włosów czy miesiączka
(tak, to wszystko są tam wciąż kontrowersyjne rzeczy) przytacza pospiesznie
odpowiednie fragmenty Koranu, a jeszcze częściej Hadisy czyli wersy z księgi
opisującej życie Mahometa. Nie da się też ukryć, że autor nie żywi ciepłych
uczuć do islamu jako religii. Trochę mierziło mnie tak nacechowane podejście i
chwilami zastanawiałam się czy przytoczone fragmenty to jedyne czy też po
prostu najbardziej kontrowersyjne. Trzeba też jednak podkreślić, że z wielkim
prawdopodobieństwem te same zapisy są wykorzystywane przez oprawców opisywanych
w książce bohaterek, zatem może zamiast się irytować na wybrane fragmenty,
warto się zastanowić czy nie są one wybrane celowo by przedstawić, że tak też
można niestety pojmować te księgi.
Niewątpliwie
warto zwrócić uwagę na język autora, który jest niezwykle lekki, a
powiedziałabym, że nawet nieco poufały czy plotkarski. Nie zrozumcie mnie źle -
tym razem to nie wada książki, a jej zaleta, bowiem zmniejsza dystans pomiędzy
czytelnikiem, a autorem sprawiając, że czujemy oburzenie tak samo jak i on, a i
lektura jest nieco mniej dobijająca. Widać, że jest to nawyk pisarza, co nie
dziwi jeśli sprawdzić życiorys autora, który na co dzień pisywał do gazet i
serwisów takich jak Maxim, CKM, Super Express czy Gazeta.pl. Miejscami wkradły
się do ebooka chochliki, drobne literówki i niewielkie błędy logiczne.
Najpoważniejszy z nich znalazłam w prologu. "W marcu 2019 roku księżniczka
Latifa uciekła z Dubaju. Tym razem zdecydowanie skuteczniej. Finalnie ukryła się
w Londynie. (...) Latifa dowiedziała się o jej śmierci w styczniu 2019 roku i
wpadła w szał, który zakończył się dla niej tragicznie. Pracujący na rozkaz jej
ojca ochroniarze pobili ją tak, że straciła przytomność. Już nigdy jej nie
odzyskała. Jej ciało zostało potajemnie przewiezione i pochowane na prywatnym
cmentarzu, który jest częścią kompleksu pałacowego Zabeel."
Z tego
fragmentu wynika pewna niezręczność - w styczniu 2019 Latifa zginęła, a dwa
miesiące później skutecznie uciekła z Dubaju do Londynu. Biorąc pod uwagę, że
nie przerzuciliśmy do Szamanki od umarlaków MartynuRaduchowskiej, to taki obrót
spraw, aby martwa księżniczka skuteczniej uciekła do Londynu jest raczej mało
prawdopodobny.
W tej
książce widać także wielkie doświadczenie autora z życiem w krajach arabskich,
co również znajduje potwierdzenie w jego życiorysie. Dodaje to lekturze
wiarygodności i całkiem mocno osadza ją w rzeczywistości. Trzeba przyznać, że
jest to całkiem pomocne, bo chwilami lektura jest tak przerażająca, że trudno
uwierzyć w to, że jest prawdziwa. Chwilami wręcz bardzo chciałabym wierzyć, że
nie jest. Przyznam szczerze, że ta lektura wzbudziła we mnie "złe"
emocje, czemu nie można się w żaden sposób dziwić, biorąc pod uwagę opisy
koszmarnego życia (i niejednokrotnie śmierci...) księżniczek. Brutalna treść
jest gorzkim przypomnieniem o tym, że w wielu regionach świata kobiety wciąż są
własnością mężczyzny i nie mają żadnych praw. Jednak jak na lekturę, która w
takim stopniu opiera się na faktach, zabrakło mi w tej książce chociażby
najkrótszej bibliografii, czegoś co jeszcze bardziej osadzi tę książkę w
rzeczywistości i da pewność, że to co czytamy miało miejsce. Przy tej okazji
muszę przyznać, że ta książka to według mnie także ostrzeżenie i to naprawdę
poważne - zanim ulegniesz pokusie przeniesienia swojego życia do tamtych krajów
(tu z pomocą przychodzą nam refleksje Jane czyli nauczycielki jednej z
księżniczek, która przeniosła się z Wielkiej Brytanii do Arabii Saudyjskiej, a
później i do innego kraju arabskiego) czy nawiązania romansu z muzułmańskim
księciem czy szejkiem to naprawdę dobrze się zastanów. Ich świat jest istotnie
inny od naszego, a męskość jest pojmowana w co najmniej niepokojący sposób.
Myślę, że każda kobieta olśniona przepychem tak często pokazywanego nam
ostatnio Dubaju i pięknymi bogatymi mężczyznami powinna tę książkę przeczytać.
To co spotyka księżniczki i tak jest królewskie, a kobiety pozbawione
"błękitnej krwi" mogą spodziewać się jeszcze bardziej niebezpiecznych
sytuacji. Jak widać, Zaginione arabskie księżniczki nie opowiadają o
wielkiej miłości, romantycznych uniesieniach, szczęśliwych rodzinach, pięknych
widoczkach i wielkim szczęściu. To historia przemocy, upodlenia, wynaturzonego
patriarchatu, cierpienia, ubezwłasnowolnienia i niebezpieczeństwa utraty życia
za najmniejsze przewinienie.
To po
prostu książka, która przypomina o tym ile warta jest wolność.
#zaginionearabskieksiezniczki#proszyńskiiska
Zrecenzowała:
Marta z bloga W sercu książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz