Kac Egzorcysty - Marian Szaleniec
Nie każdy demon przychodzi z piekła
Egzorcysta na kacu? Bywa i tak. Szczególnie gdy do akcji wkracza Marian Szaleniec – człowiek, który od najmłodszych lat czuł, że został stworzony do zgłębiania zagadek równoległych rzeczywistości i pomagania ludziom w walce z demonami tego oraz innych światów.
Niestety, podczas zażartych bojów o dusze bliźnich sam coraz częściej nie potrafi poradzić sobie z mieszkającymi w nim potworami.
Gdy przypadkowa noc w taniej knajpie prowadzi go do starcia z siłą, która nie powinna istnieć, Marian po raz kolejny musi zmierzyć się nie tylko z obcym bytem, ale i z najciemniejszymi zakamarkami własnej duszy…
Bo nie każdy demon przychodzi z piekła. Niektóre rodzą się w nas.
„Kac egzorcysty” to pozycja, która od początku otwiera drzwi do mrocznej, niejednoznacznej przestrzeni — przestrzeni, gdzie granica między metafizyką a ludzką psychiką bywa cienka. Główny bohater, Marian, to ktoś więcej niż stereotypowy egzorcysta — to człowiek z problemami, obarczony uzależnieniem, lękami i traumami. Autor nie stara się wykreować postaci-superbohatera, lecz przedstawia bohatera z krwi i kości, z własnymi słabościami, co przy pierwszym kontakcie daje poczucie autentyczności.
Od strony fabularnej lektura bywa
nierówna. Początek jest powolny — jako czytelnik czekałam na moment, w którym
narracja „odpali”. Spotkanie bohatera z potencjalnym przypadkiem opętania to
zapowiedź konfrontacji z demonami, fizycznymi lub duchowymi. Jednak potem bywa,
że akcja przeskakuje — mamy retrospekcje, impresje, czasem wspomnienia z dzieciństwa,
a czasem nagły powrót do teraźniejszości. Taki rozstrzał bywa i zaletą, i wadą
— z jednej strony daje złożoność i wrażenie chaosu psychicznego bohatera, z
drugiej — miejscami trudno złapać rytm opowieści, a napięcie rozmywa się. Czasem
pojawia się wilczy apetyt na grozę, a czasem — uczucie rozczarowania.
Mocnym atutem książki jest to, że
horror i nadprzyrodzone zjawiska służą tu raczej jako tło dla dramatu
wewnętrznego. „Demony” to niekoniecznie istoty z piekła — często to demony w
nas, demony traumy, uzależnień, winy. I to podejście sprawia, że powieść staje
się bardziej introspektywna niż typowo strasząca. Ten balans między realizmem a
fantastyką jest momentami bardzo udany i bywa tym, co najbardziej zapada w
pamięć.
Jednak struktura — krótka,
204-stronicowa — zdaje się ograniczać potencjał. Czasem ważne wątki zostają
jedynie zasugerowane, inne rozwinięte powierzchownie. Niektóre sceny, które
mogłyby być mocnym uderzeniem — jak rytuał, wywoływanie duchów czy egzorcyzm —
trwają zbyt krótko, by wywołać długotrwały niepokój albo refleksję. Przez to
całość bywa odczuwana jako nie w pełni wykorzystany pomysł. W opinii części
czytelników książka poprzestaje na szkicu, a nie pełnej historii.
Z drugiej strony styl autora jest
surowy, bez ozdobników — to działa na korzyść, jeśli ktoś szuka czegoś bardziej
„na ostro”: bez lukru, bez nadmiernego patosu, z brutalną autentycznością. To
jedna z tych książek, które nie starają się przypodobać — albo się do niej
przekonasz, albo odejdziesz niezadowolony. Dla mnie to plus.
Jeśli miałabym wskazać, dla kogo
„Kac egzorcysty” może być ciekawą lekturą — to raczej dla osób, które nie
oczekują klasycznego horroru, ale interesują je granice traumy, psychiki i
metafizyki; dla tych, którzy nie boją się konfrontacji z wewnętrznymi demonami,
a także dla czytelników doceniających krótkie, intensywne opowieści z cieniem
realizmu. Jeśli natomiast szukasz klarownej struktury, głęboko nakreślonych
relacji i komfortowej dawki grozy — być może lepiej poczekać na coś innego.
Podsumowując — moim zdaniem „Kac
egzorcysty” to książka nierówna, miejscami surowa i niedoszlifowana, ale z
pomysłem, którym warto dać szansę. Daję jej ocenę średnią-delikatnie-na-plus.
Recenzja napisana przez: Gosia Celińska
Moja ocena: 4/10
Wydawnictwo: Novae Res
fantasy, science fiction
Data wydania: 2025-08-19
Liczba stron: 204
ISBN: 9788383739656


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz