Khaled Hosseini "Tysiąc wspaniałych słońc"
O powieściach Khaleda Hosseiniego słyszałam od lat. Że doskonałe, że porażająco prawdziwe, a jednocześnie piękne. Nie wiedziałam jednak, że książki autora można - dosłownie! - policzyć na palcach jednaj ręki. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że musi to być jeden z tych pisarzy, którzy każdą kropkę i każdą literę stawiają z pietyzmem, nie traktują siebie samych jak fabryki zdań. Po lekturze "Tysiąca wspaniałych słońc" mogę powiedzieć, że przeczucie mnie nie myliło - jeśli pozostałe powieści Hosseiniego okażą się porównywalnie dobre do tej powieści, to nie będę się wahać, żeby ogłosić go jednym z największych pisarzy XXI wieku. I na pewno za jakiś czas to sprawdzę.
Lata 60. XX wieku, Afganistan. W małej chatce u przedmieści Heratu mieszka wraz z matką mała Mariam - harami, nieślubne dziecko. Dziewczynka musi nieustannie przepraszać mamę za swoje istnienie - to przez nią Nana została wykluczona ze społeczności i zmuszona do wygnania. Raz w tygodniu pojawia się jednak On - Dżalil, bardzo bogaty ojciec Mariam, który spędza z nią jeden dzień... Szczęście Mariam, o ile o szczęściu można mówić w takim miejscu, dobiega jednak końca po piętnastych urodzinach Mariam, kiedy zmuszona zostaje wyjść za mąż za Raszida, który równie dobrze mógłby być jej ojcem. Postać Raszida połączy ją wiele lat później z Lajlą, dziewczyną urodzoną w Kabulu, której całe dotychczasowe życie zostaje obrócone w popiół za sprawą wojny w Afganistanie, a która skrywa pewien sekret...
Tak jak igła kompasu zawsze wskazuje północ, tak oskarżycielski palec mężczyzny zawsze znajdzie kobietę. Zawsze. Pamiętaj o tym, Mariam.
"Tysiąc wspaniałych słońc" to poruszający portret kobiet i zmieniającego się na przełomie lat Afganistanu. W przystępny sposób możemy poznać skomplikowaną historię tego kraju - od upadku monarchii, przez wojnę domową z mudżahedinami, wycofanie się Sowietów, wreszcie kolejną wojnę domową - między samymi mudżahedinami - oraz pojawienie się talibów. Khaled Hosseini ukazuje czytelnikom brutalność wojny, kiedy przez wewnętrzne walki i spory giną od rakiet cywile, niewinni ludzie, którzy chcą prowadzić normalne życie, a pociski rozrywają ich na strzępy. Hosseini dużą rolę zwraca też na rolę afgańskich kobiet w tych walkach, kobiet, którym codziennie serwowana jest nowa dawka cierpienia i które same nie mają żadnej mocy sprawczej, a całe ich być albo nie być uzależnione jest od widzimisię mężczyzny.
Czytając, serce krajało mi się na myśl o tych wszystkich kobietach - takich jak Mariam, które były od małego poniżane z powodów zupełnie niezależnych od nich, które były tłamszone i które przez to nigdy do końca nie uwierzyły w siebie same, oraz takich jak Lajla, ambitnych i ciekawych świata, którym uczenie się zostało zabronione przez talibów, tak samo zresztą jak choćby dostęp do normalnego leczenia. Wstrząsająca jest myśl o miejscu, w którym kobieta nie może nawet odsłonić twarzy, a w którym mężczyźni są panami życia i śmierci swoich żon i córek - podkreślę, żon w liczbie mnogiej. Przykładem literackim może być tu właśnie Raszid, domowy tyran, który nawet noszenie hidżabu uznaje za niegodne szanującej się kobiety, i który nakazuje swoim żonom nosić burki, już nawet nie mówiąc o tym, że uparcie szuka okazji do małżeństwa z czternasto- i piętnastolatkami, kiedy sam mógłby być czy to ich ojcem, czy później także nawet dziadkiem.
To, co mnie zadziwia, to fakt, że tak wstrząsającą, choć jednocześnie piękną opowieść o kobietach napisał właśnie mężczyzna. Tak wejść w duszę i serce kobiety! Godne uwagi jest także samo pochodzenie autora - Khaled Hosseini jest bowiem pisarzem amerykańskim pochodzącym z Afganistanu, gdzie się urodził. Myślę, że potrzebna była światu właśnie taka postać, Afgańczyk z krwi, który potrafi spojrzeć na swój ojczysty kraj oczami Zachodu. Może to właśnie dlatego, choć Hosseini pisze przecież o nieustannie toczących się wojnach, to Afganistan jawi się nam jako piękny, wspaniały kawałek świata, który sami chętnie byśmy zobaczyli - gdyby tylko oczywiście ludzie sami nie zamienili go w piekło.
"Tysiąc wspaniałych słońc" okazało się wspaniałą literacką wędrówką, w której każde słowo ma znaczenie i choć czasem te słowa nas uwierają jak kamyki w bucie, to jednak właśnie one tworzą tę momentami wyboistą, ale piękną ścieżkę. Powieść Hosseiniego jest właśnie jak wędrówka górskim szlakiem, który zaskakuje nas niespodziewanymi przewyższeniami w momentach, w których już myśleliśmy, że za chwilę odetchniemy. Ale jest to wędrówka, której warto się podjąć - i mam nadzieję, że to właśnie zrobicie.
Data wydania: 2025
Wydawca: Wydawnictwo Albatros
Liczba stron: 430
ISBN: 978-83-8361-534-9
Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Autorka recenzji: Zaczytana Słowianka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz