Jak adoptowałem Antona - Robert Klose
Geny to za mało, by mówić, że jest się ojcem. Prawdziwe
rodzicielstwo zaczyna się w sercu.
Wychowanie dziecka to wyzwanie, na które nie wszyscy są
gotowi. Amerykanin Robert Klose potrafi mu sprostać.
Od kilku lat opiekuje się pochodzącym z Rosji Aloszą, a
kiedy chłopak dorasta, Robert postanawia adoptować jeszcze jednego syna. Tym
razem chce przyjąć pod swój dach dziecko z Ukrainy.
Po dokonaniu formalności, niekiedy graniczących z absurdem,
Robert wyrusza w podróż. Na miejscu sytuacja przybiera jednak nieoczekiwany
obrót i Klose musi stawić czoła biurokratycznej machinie. W trakcie tych zmagań
nawiązuje głęboką więź z Antonem, chłopcem, któremu pragnie ofiarować
szczęśliwy dom. Nie wie jeszcze, jak wiele przeszkód stanie na jego drodze i
ile determinacji będzie musiał wykazać, by spełnić to marzenie…
„Jak adoptowałem Antona” to poruszająca, pełna humoru
opowieść z życia autora. Historia, która rozgrywa się w cieniu ataków z 11
września, pokazuje świat bez ubarwień, a jednocześnie niesie nadzieję obecnym i
przyszłym rodzicom – nie tylko adopcyjnym.
Wydawnictwo: Novae Res
biografia, autobiografia, pamiętnik
Data wydania: 2024-11-20
Liczba stron: 292
ISBN: 9788383733135
Nie każda historia o rodzicielstwie jest taka sama. Istnieją
opowieści, które ukazują trud macierzyństwa i ojcostwa w sposób oczywisty, lecz
są też takie, które opowiadają o miłości, determinacji i ogromnych
poświęceniach w drodze do stworzenia prawdziwego domu. Taką właśnie książką
jest „Jak adoptowałem Antona” – niezwykle osobista, pełna emocji opowieść o
samotnym ojcu, który postanowił dać miłość dziecku porzuconemu przez
biologicznych rodziców.
Robert Klose, profesor z Uniwersytetu w Maine, nie jest
typowym bohaterem historii o adopcji. Nie należy do klasycznego modelu rodziny
– nie jest w związku, nie ma wsparcia partnera czy partnerki, a mimo to
decyduje się na adopcję dziecka. To nie pierwsza taka decyzja w jego życiu –
wcześniej zaopiekował się chłopcem z Rosji, Aloszą. Tym razem jednak jego
podróż prowadzi na Ukrainę, gdzie stawia czoła licznym przeszkodom
biurokratycznym, społecznym i kulturowym.
Klose opisuje proces adopcyjny w sposób szczery i bez
upiększeń. Pokazuje trudności, z jakimi mierzy się obcokrajowiec próbujący
przebić się przez mur nieufności, urzędniczej biurokracji i wszechobecnej
korupcji. Ukraina, mimo aspiracji do nowoczesności, wciąż pozostaje krajem, w
którym znajomości i łapówki są często jedyną drogą do załatwienia sprawy. Autor
nie ukrywa swojej frustracji wobec systemu, który bardziej skupia się na
formalnościach niż na dobru dziecka.
Jednak książka nie jest jedynie opowieścią o walce z
procedurami. To przede wszystkim poruszająca historia relacji ojca z synem.
Moment pierwszego spotkania z Antonem jest opisany z niezwykłą czułością i
emocjonalnym zaangażowaniem. Chłopiec, mimo swojego młodego wieku, doskonale
rozumie, że jego życie zależy od decyzji dorosłych, a jego pragnienie miłości i
bezpieczeństwa przebija się przez niepewność i strach. Wzrusza sposób, w jaki
Klose opisuje jego pierwsze chwile w nowym domu, proces adaptacji oraz wyzwania,
jakie niesie wychowywanie dziecka o zupełnie innym doświadczeniu życiowym.
Warto podkreślić, że autor nie idealizuje ani siebie, ani
swojej drogi. Pokazuje swoje wątpliwości, niepewność, a czasem nawet strach
przed tym, czy poradzi sobie jako samotny ojciec. Zmusza czytelnika do
refleksji nad tym, co naprawdę oznacza rodzicielstwo – czy to tylko więzy krwi,
czy może coś więcej?
Język książki jest lekki, pełen ironii i subtelnego humoru,
co sprawia, że lektura nie przytłacza, mimo poważnej tematyki. Styl
pamiętnikarski pozwala odbiorcy niemal na bieżąco przeżywać emocje autora,
śledzić jego decyzje i wewnętrzne rozterki. Klose potrafi rozbawić, wzruszyć i
skłonić do głębszej refleksji nad tym, jak wygląda życie dzieci opuszczonych
przez biologicznych rodziców i jak trudno jest przebić się przez biurokratyczne
mechanizmy, by móc dać im lepszą przyszłość.
Podsumowując, „Jak adoptowałem Antona” to książka wyjątkowa.
To opowieść o miłości, wytrwałości i sile rodzicielstwa, które nie musi opierać
się na więzach krwi, lecz na gotowości do poświęceń i budowania prawdziwego
domu. Klose udowadnia, że ojcostwo to nie tylko obowiązek, ale przede wszystkim
dar, który można świadomie wybrać. Gorąco polecam tę lekturę wszystkim, którzy
szukają książki o prawdziwych emocjach i ludzkich historiach, które zostają w
pamięci na długo.
Moja ocena: 7/10
Recenzja napisana przez: Gosia Celińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz