Paweł Rudnik - Czytając o matce
Czytając o matce to książka niewątpliwie
wymagająca. Po pierwsze ze względu na objętość. Dawno już nie czytałam takiej
powieści-cegły. Początkowo myślałam, że w przesyłce przyszły dwie książki i
jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że całą przesyłkę wypełnia jedna
książka. Po drugie, gdy mam na myśli wymagającą książkę to też przez pryzmat
trudnego tematu, jaki podjął autor w powieści.
Powieść Pawła Rudnika rozpoczyna się
mocnym akcentem pobitej w mieszkaniu kobiety. Mężczyźni ubrani w skórzane, ciemne
ciuchy wkroczyli do mieszkania jak po swoje. Zadawali ciosy, plądrowali ciało
kobiety, która nie miała już siły sprzeciwiać się temu, co jej robili. W tym
mieszkaniu był też młody mężczyzna - Gamoń, który jest głównym bohaterem
powieści. Gamoń jest synem pobitej kobiety i w czasie ataku na matkę, biernie
skrywa się w pokoju i prosi o wybawienie Baranka. Kuriozum i moment, w którym
dreszcze przechodzą po całym ciele. Jednak takie emocje w książkach bardzo
lubię - coś się dzieje, jest brutalnie, czekam na rozwój wydarzeń.
Gamoń nie wzywa pomocy do matki,
pielęgnuje jej rany przemywając je, choć widzi, że większość z nich jest tak
głęboka, że można wsadzić w nie palec. Gamoń pyta matkę, czy ma zadzwonić po
pogotowie, jednak kobieta odmawia, więc Gamoń biernie patrzy na jej cierpienie,
a w zasadzie odwraca głowę, by nie widzieć wzroku matki. Wychodzi do pracy,
gdzie pracuje jako parkingowy. To zajęcie niewymagające i pozwalające mu na
minimalne kontakty z innymi. W pracy nikt nie wymaga od niego wykonywania
skomplikowanych zadań, więc jest to dla niego optymalna opcja. Gamoń nie jest
zbyt rozgarniętą osobą, a nad jego postacią krążą demony seksualnych partnerów
matki, którzy przychodzili do mieszkania, które u innych jest bezpieczną
fortecą. Krzyki, jęki, widok trzech mężczyzn obracających naraz matkę - tych
przerażających widoków nie wymaże nigdy z pamięci. Matka Gamonia była
prostytutką i nigdy nie dbała o swoje dziecko. Było ono dla niej przeszkodą, w
początkowym okresie życia, a potem przestała zwracać na niego uwagę.
Wątek pragnienia i wyzwolenia, które Gamoń
upatruje w Scorpio - piłkarzu, koledze, który pnie się na szczyt jest
skonstruowany tak dziwnie, że nie umiem się do niego odnieść. Kto sięga po tego
typu literaturę? Kobiety. Jestem pewna, że tak jest w większości. Zatem bardzo
odważnym posunięciem było wplecenie wątku piłkarskiego do powieści. Nie
interesowały mnie te momenty w i tak zbyt długiej książce. Przyznam szczerze,
że nie raz i nie dwa je po prostu przekartkowałam, choć nad samą powieścią
spędziłam wiele dni. Ten wątek zupełnie nie połączył się spójnie z
pierwszoplanowym motywem powieści.
Książka początkowo zachwyciła mnie swoją
odważną narracją. Budowanie napięcia, troska o losy bohaterów, nieznane i
niezrozumiałe zachowania sprawiały, że miałam ochotę czytać książkę dalej,
kartka po kartce. Tak bardzo przywiodła mi na myśl powieść, którą przeczytałam
ponad 10 lat temu. Nie sposób nie odnieść dramatycznego dzieciństwa do powieści
"Gnój" Wojciecha Kuczoka, która została nagrodzona Paszportem
Polityki i nagrodą Nike. Pierwsze pięćdziesiąt stron powiedziałabym, że jest
genialnych. Ta historia mogła być inaczej pociągnięta i byłby kosmos. Niestety,
gdy pojawia się wątek Scorpio, napięcie zupełnie przenosi się i ulatnia. To
działa bardzo na niekorzyść dla powieści. Kolejne wątki są również mocno
przerysowane i nieco surrealistyczne. Świat prostytutek i ten kosmos, który się
rozgrywa był jeszcze w pewnym stopniu ciekawym doświadczeniem i też mocno
przypominał mi klimat powieści Michała Witkowskiego. Nie przekreślam do końca
powieści, widziałam, że zrobiły to już dwie moje poprzedniczki w recenzjach.
Powiem jedno, mniej treści, więcej dialogów, jeden ale rozbudowany wątek i tym
akcentem życzę Pawłowi Rudnikowi sukcesu w kolejnej powieści.
Moja ocena: 5/10
Zrecenzowała Klaudia Cebula
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz