Kinga Chojnacka - Strefy Tom I
Strefy vol.1
W dobiegającym już końca 2020 roku powstało całkiem sporo książek bazujących na wątku maltretowania świata przez pandemię. I to zarówno osadzonych w gatunku popularnonaukowym dla wszystkich, którzy chcą się dowiedzieć o COVIDzie czegoś więcej niż tego, że zabiera węch i smak, jak i tych przedstawiających rzekomą pandemię w sposób dość kontrowersyjny. Siedzenie w domu sprzyja tworzeniu. Autorzy są, co prawda ograniczeni przez ściany, ale wyobraźnia już takich wąskich granic nie posiada. Śmiało można zatem wędrować w rejony znane i nie znane, dalece wykraczające poza ludzkie rozumowanie. Dlaczego więc nie opisać (jeszcze niedawno napisałbym alternatywnej, jednak coraz bardziej zaczynam zmieniać punkt widzenia) wizji przyszłości, w której pandemia trwa od wielu lat, tylko w dosyć podrasowanej formie? Czy da się zachwycić czytelników sztampowym tematem, którego doświadczają, np. idąc po zakupy, na który patrzą w (również nieco odmienionej formie) telewizyjnych odbiornikach, który znają z twórczości innych autorów już od wielu lat? Często oczekuję od książek zaskoczenia, a od autorów, że przekonają mnie do siebie świeżością spojrzenia na zwykłe przyziemne sprawy. Czasami jednak (i nie wiem zupełnie z czego to wynika) lubię sięgnąć po książkę, która nie wychodzi poza oklepany, mnóstwo razy odgrzewany wątek. I taki jest właśnie pierwszy tom Stref. I nie jest to żadna ujma. Książka jest po prostu cholernie dobrze napisana.
Powieść Pani Kingi Chojnackiej to, jak już wcześniej wspomniałem wizja przyszłości (jakieś 40 lat wprzód), w której to nasza planeta zamieniła się w wielką pustynię w wyniku szeregu wielkich katastrof. Ludzkość zdziesiątkowana przez groźnego wirusa próbuje sobie radzić, tworząc tytułowe Strefy. Te, oprócz ochrony przed wirusem i np. kwaśnym deszczem mają również stwarzać pozorne poczucie komfortu. Jak się nietrudno domyślić, w kwestii nadrzędności jednego człowieka nad drugim nic się od lat nie zmieniło, nadal zatem są równi i równiejsi. Jedni mają dostęp do luksusów (np. bieżącej wody do mycia i picia), a drudzy umierają jak nie z głodu, to z wykończenia po wygnaniu poza Strefę (albo z jeszcze innego powodu, którego zdradzać Wam tu nie będę). Wśród mieszkańców Strefy A, w której rządzi niejaki Larson, znajduje się nasza główna bohaterka, Marion Dallas. Życie zarówno jej, jak i jej bliskich zależy od sukcesywnie wykonywanych przez nią zleceń. Najczęściej jest to pozbawienie życia innego przynajmniej jednego konkretnego człowieka. Kiedy za rzekomą zdradę skazany na śmierć zostaje znajomy Marion, co więcej, to ona sama ma wyrok wykonać, w jej głowie pojawia się plan. Dosyć ryzykowny, ale jakiś. Jeżeli uda jej się dotrzeć do sąsiedniej Strefy, być może dowie się co tak naprawdę stało się z resztką jej rodziny. Wachlarz przeciwności losu zaczyna się właśnie rozwijać…
Niebezpieczna przygoda się zaczyna, a moja sympatia do Marion na tym etapie właśnie zdaje się kończyć… Zbuntowana, niezrównoważona psychicznie i emocjonalnie dziewczyna, której zachowanie pozostawia wiele do życzenia jest idealnym przykładem kogoś, kto twierdząc, że nie potrzebuje innych ludzi, potrzebuje innych ludzi tylko po to, żeby im powiedzieć jak bardzo ich nie potrzebuje. Jest wulgarna i skrajnie chamska w wielu sytuacjach. Prowokuje, przez co ściąga na siebie i towarzyszy coraz to nowsze problemy. O tak negatywnej, toksycznej postaci nie czytałem chyba nigdy (albo bardzo dawno) i chociaż denerwowała mnie ze strony na stronę coraz bardziej i ze strony na stronę liczyłem, że może stanie jej się coś, przez co nie będę jej musiał już znosić, to mam ochotę pogratulować autorce i podziękować z całego serducha, za to, że Marion jest jakaś. Nie można jej zaszufladkować razem z tysiącami nudnych, pozbawionych życia bohaterów, o których już gdzieś kiedyś przeczytałem. Na pewnym etapie już ciężko stwierdzić czy dziewczyna wyszła ze Strefy faktycznie w poszukiwaniu informacji na temat swojej rodziny czy po to, aby zaplanować spektakularną zemstę na swoim pracodawcy i to ciekawi.
Skazany na śmierć znajomy Marion – Ethan, to wielki niczym niedźwiedź chłop z jedną metalową protezą ręki, wykorzystywany przez Larsona w Strefie A, m.in. do produkcji bomb. Niech Was jednak nie zmyli postura. Ethan ma usposobienie małego kotka i jest przesadnie ciamajdowaty. W zasadzie to potrzebny jest wyżej wymienionej tylko do seksualnego zaspokajania. W każdej innej sferze Marion nim pogardza i zastanawia się dlaczego go nie zabiła, mając ku temu okazję. Jedno, co można po przeczytaniu książki powiedzieć o tym wyrośniętym chłopie to fakt, że ulega zmianie jego zachowanie i nastawienie do paru spraw. W obronie Marion jest w stanie zrobić wszystko.
Na wielki plus zasługuje fakt, że od akcji do akcji mija tu naprawdę niewiele czasu. Myślisz sobie: po tym co się tu wydarzyło, pewnie będzie trochę spokoju. Nic bardziej mylnego! Tu non stop się coś dzieje. Jak nie fabuła posuwa się do przodu, to trzeba szybko reagować na nieprzewidziane okoliczności i podejmować w ułamku sekundy decyzje. Dynamika zatem stoi tu na wysokim poziomie. I ktoś mógłby powiedzieć, że niestety owa dynamika zabrała miejsce opisowi świata. Faktycznie go nieco może brakować, jednak nie dla mnie. Ja jestem zadowolony.
Jestem zadowolony również z dialogów. Obawiałem się, że postaci będą wypowiadać kwestie z perspektywy czytelnika oczywiste. Okazało się, że niczego obawiać się nie muszę, ponieważ autorka zadbała również o to. Ponadto lokacje, które nam tu przedstawiła owiane są sporą dawką tajemniczości. Chętnie udałbym się w exploring po tym świecie, nie szukając niczego konkretnego, ale dla samego faktu zwiedzania przysypanych wieżowców. (Oczywiście wyposażony w odpowiedni sprzęt).
Książka Pani Chojnackiej to bardzo dobre, choć dość sztampowe science-fiction osadzone w świecie post-apo. Od takiego The WalkingDead, Strefy odróżnia brak chodzących zombiaków (ale spokojnie, nikt nie wie co wydarzy się w tomie drugim, a ten jest raczej planowany) i zdecydowanie większa dynamika w drugim wymienionym przeze mnie tytule. Zostając jednak przy produkcjach ekranowych, przyznam szczerze, że podczas czytania, w głowie kołatała ciągle myśl jak miło byłoby zobaczyć fabułę Stref w serialu. Ta historia nadaje się na Netflixową produkcję. Pod warunkiem, że zostanie w takiej samej skali przeniesiona na ekran.
AUTOR: Kinga Chojnacka
TYTUŁ: Strefy Tom I
GATUNEK: science fiction / fantastyka
DATA WYDANIA: 23.09.2020r
LICZBA STRON: 560
WYDAWNICTWO: Novae Res
ISBN: 9788381479639
OCENA: 🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟★★ (8/10)
PoważnieNiepoważny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz