Wojciech Wójcik - Dziedzictwo von Schindlerów


Wojciech Wójcik jest pisarzem o zacnym już dorobku i sądząc po poprzednich dziełach, w tym ostatniej „Himalaistce”, lubuje się w kryminałach obszernych. Tym razem również mamy w rękach powieść rozległą - niespełna siedemset stron, jednak ani przez chwilę nie jest nudno, a to wielka sztuka.

 

Akcja książki przenosi nas na Mazury... w przyszłości. Powieść rozpoczyna się w maju 2021 roku, gdy wracający po pracy, jako stróż, eks policjant, mocno pijany, zauważa przy drodze kota z padliną w pysku. Wiedziony zawodowym nosem, pomimo stanu upojenia alkoholowego, szybko znajduje zwłoki. Denat najprawdopodobniej spadł z ostatniej kondygnacji pobliskiej wieży widokowej. Sam czy ktoś mu pomógł?

 

Tym czasem creme de la creme powieści stanowi dla mnie inny, powiązany wątek. W pobliskim, zabytkowym dworku, przekształconym na pensjonat (tytułowym dziedzictwie von Schindlerów, którym zarządza potomek rodu), odbywa się nietypowy zjazd. Przybyli do niego najpoczytniejsi, polscy autorzy kryminałów. Będą przebywać w malowniczych okolicznościach przyrody przez miesiąc i ich zadaniem jest stworzenie antologii opowiadań. Jest wśród nich początkująca pisarka, Monika, która trafia do projektu niejako z listy rezerwowej. Sama zarobiła na twórczości do tej pory zaledwie trzy tysiące złotych, jej zaletą jest jednak dyspozycyjność. Jako młoda adeptka, musi zmierzyć się ze starymi wyjadaczami i im dorównać.

 

I ci właśnie mistrzowie pióra są niezwykle przemyślanie i zabawnie skonstruowanymi bohaterami. Mamy aluzje do prawdziwych pisarzy z polskiego rynku. Jest piszący po kilka powieści rocznie autor, który jest jawna kopią Remigiusza Mroza (jest to nawet jasno wspomniane w tekście), jest wytatuowana mocno pisarka - patrz Puzyńska, jest królowa kryminału, połączonego z wątkiem romansowo-obyczajowym - patrz Katarzyna Bonda. Słowem można się niezłe bawić, Wójcik puszcza do czytelnika oczko.

 

Wszyscy bohaterowie są jednak skonstruowani ciekawie i wyraziście, co tylko dodaje przyjemności czytania. Autor ma wyraźny talent, nie tylko wszakże w tym aspekcie. Zarazem opisy przyrody nie nużą, a oddają niewątpliwy klimat miejsca akcji, podupadłego pensjonatu na Mazurach.

 

Czytałam poprzednie książki Wójcika i zaryzykowałabym stwierdzenie, że „Dziedzictwo von Schindlerów” jest najlepszą, ale może po prostu podeszła mi tematyka. Na pewno można powiedzieć, że autor jako pisarz się rozwija i tworzy coraz lepsze (i dłuższe) dzieła.

 

Tajemnica, zbrodnia, to to, co kochamy w kryminałach - wszystko, co niezbędne znajdziemy w książce Wójcika. A zarazem bardzo klimatyczną powieść, która nas wciągnie. I może nie skończymy jej w jeden wieczór, jednak przykuje nas do siebie na długie godziny, które miną niezwykle szybko. Czekam więc na kolejne pozycje autora, mając nadzieje, że będzie równie dobrze. Ba... mając przekonanie graniczące z pewnością. Polecam szczerze nie tylko tę powieść, ale i wcześniejsze.


Tytuł: Dziedzictwo von Schindlerów

Autor:Wojciech Wójcik

Data wydania:2020-10-20

Liczba stron: 696

Wydawca:Zysk i S-ka

ISBN:9788382020274

Zrecenzowała: Maria Piękoś


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz