Wioletta Grzegorzewska - Dodatkowa dusza
Losy Żydów podczas II
wojny światowej to temat trudny, delikatny, a przy tym eksploatowany literacko
na wszelkie możliwe strony. Obok biografii, wspomnień i książek historycznych
na półkach księgarń pojawiają się tatuażyści, akuszerki, anioły z Auschwitz. Jak
więc w dzisiejszych czasach odróżnić dobrą książkę poruszającą trudny temat od
słabej powieści, która swoje niedostatki próbuje ukryć za ważnym tematem – bo
przecież kto by się ośmielił krytykować autora czy autorkę poruszających temat
Holokaustu?
Wioletta
Grzegorzewska nie zabiera nas co prawda do najsłynniejszego obozu
koncentracyjnego, ale do ogarniętej wojną Warszawy. Julian Brzeziński w
ostatniej chwili unika losu swojej rodziny i innych współwięźniów – ucieka z
pociągu wiozącego go prawdopodobnie w ostatnią podróż i rusza do Warszawy, by
spotkać się z synem. Jeśli spodziewacie się teraz Odysei ojca, który przemierza
wrogi mu w tym momencie kraj, by w końcu dotrzeć do swojego dziecka – ostrzegam
od razu, że tak nie będzie. Julian dociera do Warszawy błyskawicznie, spotyka
się z synem. I co dalej? No właśnie, nie bardzo wiadomo.
Początek książki
niesamowicie mnie wciągnął. Klimat powieści, dialogi, wspomnienia bohatera z
dzieciństwa, sceny na zbombardowanym Kercelaku. Jednak im dalej, tym losy
Juliana i Marcina obchodziły mnie coraz mniej. Zastanawiałam się, co jest tego
powodem: czy to kwestia mało wyrazistych postaci? A może brak wyraźnego
głównego wątku? Z drugiej strony, może takie było zamierzenie autorki – że w czasie
wojny jedynym celem ludzi jest przetrwać z dnia na dzień. Ten zabieg - jeśli w
ogóle miał miejsce - jednak się nie udał. Również język, na początku piękny w
opisach i reliastyczny w dialogach wydaje się zmieniać. Historia Beli
opowiedziana Julianowi w czasie powstania przez znajomego zupełnie nie brzmi
jak coś, co może człowiek człowiekowi opowiadać w kryjówce, jednocześnie drżąc
ze strachu o własne życie, raczej jak... no właśnie, literatura – nie mowa.
Historia Brzezińskich
wydarzyła się naprawdę. Jak sądzę, nie raz. Jest to co prawda opowieść o
konkretnych ludziach, zrekonstruowana poprzez rozmowy z ich krewnymi, jednak
podejrzewam, że takich historii w wojennej Polsce (i na świecie w ogóle) było
mnóstwo. Z jednej strony czyni to ją uniwersalną, z drugiej zaś – może warto by
było opowiedzieć ją w inny sposób? Taki, żebyśmy już na zawsze pamiętali o
losach Juliana i Marcina? Koncepcja dodatkowej duszy jest co prawda raz
wspomniania i wyjaśnione, jednak autorka nie rozwija tego wątku, nie bardzo więc
jestem w stanie zrozumieć, jak ją interpretować na tle całej historii.
Jak już wspomniałam
we wstępie, sięganie po książki o tej tematyce wydaje mi się zwykle zbyt dużym
ryzykiem. Jednak mając w pamięci zachwyty nad „Gugułami” Wioletty
Grzegorzewskiej, postanowiłam sięgnąć po „Dodatkową duszę”. Zostawiła mi jednak
niedosyt. Niedosyt wojennej Warszawy, wspomnień o przedwojniu, codziennego
życia warszawskich Żydów, a przede wszystkim niedosyt wzruszeń i emocjonalnego
zaangażowania.
"Dodatkowa dusza"- Wioletta Grzegorzewska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania:30 września 2020
Liczba stron: 239
AW
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz