Dan Millan - Siła ducha
„Siła ducha” swoje
pierwsze wydanie miała w 2004 roku. Nie straciła jednak ani odrobinę na
aktualności. Autor funduje nam świętą podróż po zakamarkach ludzkiej duszy z
pogranicza buddyzmu, chrześcijaństwa i jogi. Można powiedzieć, że Millman
stworzył kociołek wierzeń, w którym umiejscowił całkiem zgrabną opowieść o
poszukiwaniu sensu życia i poznawaniu swojej wewnętrznej natury.
Głównym bohaterem
jest Dan, książka jest poniekąd (czytaj luźno) oparta ma osobistych
doświadczeniach autora, jednak wspomagana fantazją tegoż. Ów Dan pokierowany
przez swojego duchowego przewodnika, Sokratesa (w życiu codziennym mechanika
samochodowego), wyrusza w podróż, która odmieni jego postrzeganie świata i
jestestwa.
Zaczyna się
niewinnie, gdy postanawia postarać się o grant na cele badań międzykulturowych.
Bohater jest wykładowcą akademickim, planuje więc zrobić sobie duchowe wakacje
w Indiach... gdzie lepiej szukać duchowości? Odpowiedzcie sobie sami. Los nie
do końca spodziewanie kieruje go na Hawaje, na których pobyt okaże się dużo
bardziej owocny. Pozna posuniętą w latach szamankę, która wraz z mieszkańcami
pewnej małej wyspy pomoże mu dojrzeć i nauczyć się siebie i wszechświata.
Brzmi trochę...
oderwanie od rzeczywistości... i takie właśnie jest. Opisy niektórych wizji są
trudne do wyobrażenia dla przeciętnego czytelnika, a soczyste szczegóły
elementów przyrody sprawiają, że koncentracja podczas lektury ulatuje. Tyle na
minus.
Zalety? Przeważają.
Jest to opowieść stosunkowo lekka, zakrywająca o podstawy filozofii wschodu.
Coś pomiędzy Anthonym de Mello, Paulo Coelho i Richardem Paulem Evansem. Taka
bardzo duchowa opowiastka, przemycająca pradawne mądrości i okraszona szczyptą
przygody. Fani powyższych powinni być zadowoleni.
Siłą książki są
cytaty. Każdy z rozdziałów jest jakimś rozpoczęty, dodatkowo postaci z
opowiedzianej historii przepowiadają wiele znanych prawd filozoficznych, które
sprawiają, że się uśmiechniemy lub skłonią nas do refleksji.
Gdyby autor nie
odleciał podczas opisów szamańskich doświadczeń i rytuałów, byłaby to książka
wybitna, a tak jest po prostu powyżej średniej. Chyba, że to po mojej stronie
leży wina i nie mam wystarczająco dobrej komunikacji z moim wewnętrznym ja.
Niemniej polecam, zwłaszcza dla sentencji, które pozostają w pamięci. Poniżej kilka
wybranych, które do mnie trafiły najmocniej:
Nie mówię Ci, w co
masz wierzyć, a jedynie dzielę się swoim doświadczeniem.
Wiara to odwaga, żeby
żyć tak, jakby wszystko, co się dzieje, działo się w imię Twojego najwyższego
dobra i nauki. Czy Ci się to podoba, czy nie.
Arabowie mają
powiedzenie: „Ufaj Bogu, ale trzymaj się mocno wielbłąda”.
Zajmij się tym, co
masz teraz przed sobą, a przyszłość sama się ułoży. W innym wypadku zaczniesz
się zastanawiać, którą nogą zejść z krawężnika, jeszcze zanim do niego
dojdziesz.
Jest takie
przysłowie: Jak usłyszę, to zapomnę, jak zobaczę, to zapamiętam, jak zrobię, to
zrozumiem.
Nie musisz wiedzieć
wszystkiego o oceanie, żeby w nim pływać.
Bóg dał nam
wspomnienia, żebyśmy mieli róże w grudniu.
Życie nie zawsze polega
na tym, że ma się dobre karty, ale czasami na tym, żeby grać słabymi.
To taka esencja „Siły
ducha”, jeśli to Wasze klimaty, sięgajcie śmiało, bo to zaledwie skromny
wyrywek. Jeśli jednak transpersonalna miłość, mistyczne objawienia i
transcendencja Was nie interesują, odpuśćcie sobie, bo książka wręcz nimi
ocieka. Wszystkim, którzy się zdecydują, życzę owocnej, świętej podróży i
pokoju, Wojownicy.
Tytuł: Siła ducha
Autor: Dan Millan
Data wydania:2020-10-20
Liczba stron: 316
Wydawca:Zysk i S-ka
ISBN:9788382020403
Zrecenzowała: Maria Piękoś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz