Diane Setterfield - Była sobie rzeka
Tytuł: Była sobie rzeka
Tytuł oryginału: Once Upon a River
Autor: DianeSetterfield
Tłumaczenie: Izabela Matuszewska
Data wydania (Pl): 2020-03-11
Liczba stron: 480
Wydawnictwo: Albatros
Są
takie opowieści, od których nie sposób się oderwać już od pierwszej strony.
Historie porywające niczym nurt rzeki, wciągające jak jej prąd. Taką książką
jest Była sobie rzeka DianeSetterfield.
Autorka od początku łapie czytelnika za rękę, wciąga go w wir niespotykanych
wydarzeń, wodzi za nos i przeciąga przez most do stworzonego przez siebie
świata.
W
gospodzie w Radcot dochodzi do niecodziennego zdarzenia. Nagle w drzwiach
pojawia się przemoczony mężczyzną trzymający w ramionach dziewczynkę. Malutka
jest martwa i wszyscy nad nią boleją, gdy ta nagle ożywa. Dziecko wydaje się
zdrowe, jest jednak nieme, więc nie może odpowiedzieć na zadawane pytania. W
Radcott zjawiają się za dwie rodziny twierdzące, że znaleziona dziewczynka jest
częścią ich familii. Tak rozpoczyna się ciąg niezwykłych i magicznych
zdarzeń.
Była sobie rzeka jest niczym
opowiadana w gospodzie gawęda, baśń podawana z ust do ust. Jej wersje nieco się
różnią, ale ma wiele elementów wspólnych. Nie da się ukryć, że dużą rolę
odgrywa przytoczona w powieści legenda o Cichym, ojcu który przywrócił swoje
dziecko do życia sam zaprzedając swoją duszę. Duże znaczenie ma też czas, w
którym rozpoczęła się akcja:
To była najdłuższa noc w roku, noc
zimowego przesilenia. (...)Jak wiadomo, gdy wydłużają się księżycowe godziny,
ludzie odstępują od regularności swych mechanicznych zegarów. Zapadają w
drzemkę w środku dnia, śnią na jawie i leżą z otwartymi oczami w
nieprzeniknionych ciemnościach nocy. To czas magii. Kiedy granica między dniem
i nocą rozciąga się i zaciera, to samo dzieje się z granicą między światami.
Sny i opowieści mieszają się z rzeczywistością, żywi i umarli ocierają się o
siebie, przychodząc i odchodząc; przeszłość zbiega się i przenika z
teraźniejszością.
Historia
dziewczynki przyniesionej do gospody nieustannie krąży wśród mieszkańców, daje
im temat do plotek i wymiany zdań. Jest niczym Tamiza zwalnia,
przyspiesza, jej istotą jest ruch. Ta opowieść napędza akcję, chociaż muszę
przyznać, że miejscami jest zwyczajnie przegadana. Powieść Setterfield napisana
jest w nurcie realizmu magicznego. Tutaj prawda miesza się z fikcją, jawa ze
snem, świat romantyczny ze szkiełkiem i okiem. Tylko nieliczni bohaterowie
dostają szansę dostrzeżenia tego, co dla innych pozostaje niewidoczne. Bohaterowie
są różnorodni, w dobrych domach czai się zło, w złych odnaleźć można iskierkę
dobra. To przede wszystkim opowieść o pragnieniach, o tym, że nie zawsze to co
postrzegamy za swój celem do końca nim pozostanie. To rozważania na temat
życzeń z jednoczesnym bolesnym uświadomieniem wszystkich rzeczy, jakich nie
można mieć.
Była
sobie rzeka wciągnęła mnie niczym nurt Tamizy. Ta powieść mnie oczarowała i
porwała do świata za mostem, do gospody i niecodziennych bohaterów. Pokochałam
pióro i piękny język jakim posługuje się autorka. Czytajcie, ufam że
zauroczycie się tak samo jak ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz