V. E. Schwab - Kruche nici mocy
LONDYN GRUBYMI NIĆMI SZYTY?
Za którąkolwiek książkę V.E. Schwab chciałem chwycić odkąd pamiętam, jednak zawsze jakaś inna pozycja musiała się wepchać przed nią w kolejkę. Tym samym mój pierwszy raz z autorką odbył się na kilka ładnych lat po wydaniu ostatniego tomu Odcieni Magii (w 2017r bodajże) – czyli w 2024 roku, kiedy to nie znając kompletnie uniwersum, nie kojarząc zupełnie bohaterów, sięgnąłem po Kruche nici mocy. Bo była ładnie wydana.
O twórczości Pani Schwab słyszałem tyle dobrego, co złego. Postanawiając przekonać się o wartości jej powieści, rzuciłem się na głęboką wodę, ponieważ czytając Kruche nici, w tle na półeczce leżały już świeżo zamówione trzy tomy Odcieni. Ciekawość zwyciężyła zatem z logiką. Tom Nici dosyć opasły, bowiem liczący aż 776 stron rozpoczyna jedyny ciekawy wątek w całej powieści – historia Tes i jej warsztatu do naprawy magicznych urządzeń.
Autorka ponad wszystkie inne miasta na świecie umiłowała Londyn. W Niciach stworzyła bowiem ich aż trzy (mimo, że wszystkich tak naprawdę było cztery). Każdy w innym kolorze. To, co większości czytelników jest znane z kart Odcieni Magii, ja wyczytałem z tylnej okładki, zanim oczywiście wsiąknąłem w samą treść. Czerwony Londyn pod rządami Rhy Maresha niczym tykająca bomba czeka na wybuch buntu. Biały Londyn pod rządami Kosiki, antari, która ma możliwość swobodnego przechodzenia pomiędzy światami, niczym inna tykająca bomba, cierpliwie (jeszcze) znosi fanatyzm religijny i uwielbienie poprzedniej władzy. Szary Londyn to ten, w którym Tes zupełnie przypadkowo wchodzi w posiadanie dziwnego, tajemniczego przedmiotu, którego naprawę zleciła jej równie tajemnicza postać. Jest lub był podobno jeszcze Londyn Czarny. Ale w Niciach o nim nic nie wyczytałem.
Po przeczytaniu pierwszych stu stron, na których nie działo się nic szczególnego, cierpliwie czekałem na jakikolwiek rozruch akcji. Po dwustu stronach liczyłem na to, że wreszcie dowiem się jaki cel mają w powieści stworzeni przez autorkę bohaterowie. Po czterystu stronach dałem za wygraną i pogodziłem się z tym, że mimo fenomenalnie stworzonych portretów psychologicznych, zadziwiającej lekkości pióra, warsztatu pisarskiego ujawniającego się m.in. poprzez bogate opisy i brak sztucznych dialogów, przekonania mnie do magii w nowym wymiarze, Kruche nici mocy są tak naprawdę o niczym. To opasłe, przepięknie wydane tomiszcze, które jest jednym wielkim spin-offem Odcieni magii. Nic więcej. Tak jakby całość powstała nie na bazie unikalnego pomysłu na osadzenie nowej historii w tym samym, znanym uniwersum, ale za namową psychofanów, którzy byli głodni ponownego spotkania z taką Lilą, Rhy czy Kellem. Przeczytania o tym, jak płyną statkiem, jak jedzą, jak rozmawiają o niczym, jak coś ustalają, potem się tego nie trzymają. Tyle. Ilekroć akcja przenosiła się na zamek Czerwonego Londynu, dostawałem to samo tylko z innymi postaciami. Król bawiący się z córką, król rozmawiający z kapłanem o zarzewiu buntu, Król rozmawiający z kochankiem, król śpiący, król rozmawiający z królową. Skupienie na przemyśleniach postaci znanych z poprzednich tomów podczas spędzania przez nich zwykłych dni może znacznie zawężyć grono odbiorców do tych wspomnianych sentymentalnych psychofanów właśnie. Tes z jej szkieletową sówką w Szarym Londynie to jedyny wątek, który trzymał mnie przy Niciach. I mimo tego, że tu także na namiastkę akcji, autorka kazała nam czekać to nie było to rozciągnięte niczym masło na zbyt dużej kromce chleba, jak miało to miejsce w przypadku pozostałych Londynów.
Na kolejny minus u mnie zasługuje pomysł dynamicznego skakania w czasie w większości rozdziałów. Dostajemy fragment historii, następnie przenosimy się do momentu siedem lat wstecz. Fragment urywa się kiedy przychodzi kolej na czasy obecne, ale nie tak obecne jak w pierwszym fragmencie. Potem skaczemy kilka lat wprzód, kilka lat wstecz następnie znowu wprzód. Niektórzy mogą to lubić, mi taki zabieg nieco utrudnia odnalezienie w uniwersum. Podczas czytania czułem się troszkę tak, jakby książka przed wydaniem została porwana i sklejona zupełnie przypadkowo. Stąd takie skoki.
Być może warto wejść w to uniwersum przez główne wrota Odcieni Magii, a nie tak, jak ja – przez boczne, Kruchych nici. Mimo tego, że Nici nie stanowią spójnej kontynuacji wątków z poprzedniczek to w takiej właśnie kolejności ten świat może jest lepiej przyswajalny? Ja już tego nie sprawdzę, ale za Odcienie chwycę. Może nie z chęcią, a bardziej z ciekawością czy w tym przypadku na akcję, Pani Schwab także każe mi poczekać.
AUTOR: V.E. Schwab
TYTUŁ: Kruche Nici Mocy
GATUNEK: Fantastyka
DATA WYDANIA: 29.10.2024r
LICZBA STRON: 776
WYDAWNICTWO: Zysk i S-ka
ISBN: 9788383350769
OCENA: 🌟🌟🌟🌟🌟★★★★★ (5/10)
PoważnieNiepoważny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz