Walter Isaacson - Benjamin Franklin
"NIEBIOSOM WYDARŁ PIORUN, A BERŁO TYRANOM"
TYTUŁ: Benjamin Franklin
GATUNEK: biografia
DATA WYDANIA: 28.07.2020r
LICZBA STRON: 650
WYDAWNICTWO: Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-8116-963-9
OCENA: 🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟 (6/10)
Choć
sam Benjamin Franklin spisał swoją autobiografię, a jej fragmentaryczny zarys
mamy z kolei w biografii napisanej przez mistrza tego gatunku – Waltera
Isaacsona na ponad 600 stronach, to ciężko zamknąć tak wielką postać wraz z
dokonaniami w książkowych okładkach, gdyż ta zdecydowanie nie chce się w nie
zmieścić. Wspomniany przeze mnie wyżej amerykański biograf, który ma już na
swoim koncie pozycje literackie dotyczące takich sław jak Einstein czy da
Vinci, stanął niewątpliwie na wysokości zadania i odrobił pracę domową na 6 z
plusem. Chcieć jednak stworzyć faktyczny i kompletny zapis życia Franklina, po
pierwsze musiałoby to być podzielone na tomy po kilkaset stron, po drugie
trzeba by było być samym Franklinem lub chociaż jego bardzo bliskim krewnym. (Choć
jak się przekonamy w trakcie czytania, ostatnia opcja mogłaby nie być w tym
wypadku aż tak skuteczna). Nie gdybajmy jednak. Przejdźmy do treści.
Pozycja
podzielona jest na 18 rozdziałów prowadzących nas od narodzin geniusza w roku
1706, a na roku 1790 – kiedy to zmarł – skończywszy. Każdy z nich posuwa
historię naprzód, samemu Franklinowi dodając lat. I tak, w sposób
chronologiczny jesteśmy świadkami przyjścia na świat jego praprzodków, potem
jego, poznajemy szkołę, w której się uczył, pierwszą pracę, pierwsze napisane
eseje (z którymi nie rozstawał się praktycznie przez całe swoje życie),
następnie rodzinę, którą założył, dzieci, wnuki, ludzi, których poznał.
Isaacson prowadzi nas zasadniczo przez całe życie Franklina, od czasów kiedy
był czeladnikiem, poprzez wynalazcę i człowieka znającego swoją tożsamość
narodową, na mędrcu i genialnym dyplomacie skończywszy.
Franklin
starał się z większym lub mniejszym skutkiem żyć według systemu wartości
bazującego na 13 cnotach, który sam stworzył. Pokładał ogromne nadzieje w
jednostkach i jeszcze większe w grupach, w które owe jednostki się łączyły w
celu osiągania sukcesu (a które usilnie starał się jednoczyć). Przeplatanie (z
pozoru przeciwieństw) indywidualizmu i komunitaryzmu stało się fundamentalnym
aspektem jego życia. Sposób jego myślenia wielokrotnie wykorzystywany w
dyplomacji doprowadził do powstania podwalin pod dzisiejszy charakter Ameryki.
Nie raz ratował z opresji, nie raz rozwiązywał problem trzecim wyjściem, mając
do wyboru tylko dwa.
„Głównym
motywem autobiografii Franklina jest popełnianie błędów i naprawianie ich, tak
jakby był moralnym księgowym dokonującym bilansu rachunków”
Jako
zdecydowanie mniejszy seksista niż większość mężczyzn w tamtych czasach,
uwielbiał towarzystwo kobiet. W swojej gazecie, do której pisał, ostrze humoru
kierował w swoją płeć. Ogromna ilość pseudonimów, pod którymi tworzył (głównie
żeńskie), a także pomysłowość w treści pozwala wejrzeć w zakamarki jego
wyobraźni oraz ujrzeć jej ogrom. To właśnie ona pchnęła go do ujarzmienia
elektryczności i stworzenia np. piorunochronu czy bezdymnego pieca.
Dzieło
Isaacsona to nie tylko opis człowieka renesansu (którym Franklin niewątpliwie
był). Jego życie zbiegło się okresowo z takimi wydarzeniami jak chociażby wojna
siedmioletnia, która tu w książce ma również swoje kilkadziesiąt stron. W
książce przewijać się będą również zagadnienia dotyczące masonerii, czy
niewolnictwa, które to odcisnęły swoje piętno na kartach historii i
ukształtowały pewne wartości. Mimo iż uważa się go za jednego z ojców
założycieli Stanów Zjednoczonych, to nie tylko o Stanach będzie tu pisane. W
tej pozycji literackiej przez pewien czas będziemy obserwować wszystko z
perspektywy Wielkiej Brytanii, a pod koniec nawet Francji. Isaacson pisząc o
Franklinie, zadbał o to, aby nie było nudno, a strony przeładowane
monotematyczną treścią nie nużyły, dlatego dokonania na stopie politycznej
dawkowane są tu po równo z tymi na stopie naukowej. Nie inaczej jest z życiem
prywatnym. Jest czas na humor (uważam, że ponadczasowy), jest czas na złość i
na przypomnienie kawałka historii. Jest czas na flirt i na dyplomatyczne
pertraktowanie. Uważam, że cała obszerna treść została tu wykorzystana w
najlepszy możliwy sposób. Gdyby nazwiska niektórych postaci, gdzieś nam
umknęły, autor zadbał o ich spis na końcu książki. Oprócz nich, znajdziemy tam
obszerną bibliografię, kalendarium z ważnymi datami, dotyczącymi tytułowej postaci,
a nawet przeliczniki walut w formie ciekawostki.
Zakończę
śmiałym stwierdzeniem, że Benjamin Franklin to taki trochę podróżnik w czasie.
Jego pomysły znacznie wyprzedzały epokę, a samo życie powinno być świadectwem
dla ludzi tego, jak należy postępować, żeby się nawzajem na tym świecie nie
pozabijać. Książka Isaacsona to obszerna i bogata w treść cegiełka, której nie
da się przeczytać w jeden wieczór i tak też robić nie należy. Dawkowana bowiem
smakuje znakomicie.
PoważnieNiepoważny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz